20 osób, które przekonały się, że dawanie korepetycji nie jest zajęciem dla osób o słabych nerwach

Ludzie
2 tygodnie temu
20 osób, które przekonały się, że dawanie korepetycji nie jest zajęciem dla osób o słabych nerwach

Nauczanie ludzi nie jest łatwym zadaniem. Szczególne dobrze wiedzą o tym osoby, które pracują nie tylko z dziećmi, ale także z dorosłymi. Właśnie dlatego postanowiliśmy oddać hołd tej profesji i przygotowaliśmy zbiór barwnych historii z życia korepetytorów.

  • Uczę języka angielskiego, jednocześnie pracuję jako korepetytor. Mam niewielu uczniów, ale jest jedna kobieta, która uczy się ze mną, siedząc na toalecie. To znaczy, sama toaleta nie jest widoczna, ale po otoczeniu wiadomo, że właśnie na niej siedzi i że najprawdopodobniej za każdym razem siedzi tam nie bez powodu. Na początku mnie to nieco zawstydzało, ale pilnie pracuje, wszystko chwyta w lot i nie mam do niej żadnych uwag, poza tą jedną. Teraz prawie nie zwracam na to uwagi, kto wie, może to jej szczególne miejsce mocy. © / VK
  • Dzwonię do uczennicy o wyznaczonej godzinie, ona się nie odzywa. Po kilku minutach się podłącza. Robię uwagę na temat spóźnienia. Pracujemy, patrzę przez okno i myślę: „Jak jasno. Ostatnim razem, gdy pracowaliśmy, było już ciemno”. I wtedy dochodzi do mnie, że teraz powinnam pracować nie z Maszą, a z Pietią! © / VK
  • Jestem korepetytorką. Czasami dzieci ufają mi bardziej niż rodzicom. W ten sposób dowiedziałam się wcześniej niż mama, że uczeń miesiąc wagarował, i nikt go nie przyłapał. Jestem wręcz pod wrażeniem jego sprytu! Potem przyszedł do mnie, spytałam, co zamierza z tym zrobić, a on wzruszył ramionami: „No cóż, będę musiał zdać wszystko, co opuściłem”. Ale najbardziej schlebia mi to, że moich zajęć nie opuszczał. © / VK

Czasami do korepetytorów przychodzą dziwne wiadomości.

Do stworzenia tego materiału wykorzystano źródło: @its_me_lidiana

  • Mój mąż jest korepetytorem. Pracuje z chłopcem, który mocno odstaje w szkole. Dzieciak zniknął: nie przyszedł na lekcję, nie przysłał pracy domowej. Mąż zadzwonił do jego mamy, a wtedy ona oświadczyła: „Wiem, że nie ma z nim kontaktu, bo sama zabrałam mu wszystkie gadżety. Ma karę!”.
  • Kiedy zaczynałam jako korepetytor, przyjmowałam wszystkie oferty. Pracowałam w nadgodzinach, wybaczałam odwołania, czułam się winna, jeśli uczeń miał złe wyniki. Przez trzy miesiące uczyłam angielskiego dwunastolatka, który wcale tego nie chciał, tylko rodzice go zmuszali. Mama od razu uprzedziła, że chłopak może się rozpraszać i nie odrabiać lekcji. Starałam się, aby lekcje były interesujące, po sto razy powtarzałam tematy, wydłużałam zajęcia bezpłatnie. Osiągnął minimalne sukcesy, rodzice byli zadowoleni, a ja byłam wyczerpana. Zrozumiałam, że to nienormalne, tak się wysilać bez zainteresowania z drugiej strony. Odmówiłam kontynuacji zajęć i teraz uważniej wybieram uczniów. Dla kogoś to rozpieszczanie, a dla mnie wreszcie satysfakcja z pracy. © Karamel / VK
  • Kiedyś miałam słoik z cukierkami na zajęciach. Pewnego razu jedna uczennica po prostu wzięła słoik i wysypała wszystkie cukierki do swojego plecaka!
    Na następnych zajęciach słoika, oczywiście, już nie było. Dałam uczennicy zadanie i odeszłam dosłownie na 30 sekund. A ona zajrzała do szafy, gdzie leżały cukierki, bo wiedziała, gdzie je trzymam. Dziewczynka, nawiasem mówiąc, pochodziła z bardzo zamożnej rodziny, z pewnością w wieku 10 lat nie pierwszy raz widziała słodycze.
    Kiedy zwróciłam uwagę, że przeszukiwanie szaf jest co najmniej niegrzeczne, powiedziała, że gadam głupoty i nigdzie nie zaglądała, przy tym przeżuwając cukierka podczas tych usprawiedliwień.
    — Ale widziałam to na własne oczy.
    — Nie, to pani się wydawało!
    To były jej ostatnie zajęcia. © / VK
  • Pewnego dnia zadzwoniła kobieta i poprosiła mnie o przygotowanie jej córki do egzaminu. Przyjechałem, rozłożyłem podręczniki i zacząłem lekcję. W trakcie zdałem sobie sprawę, że dziewczyna nie potrzebowała korepetytora, wiedziała wszystko doskonale. Wszystko stało się dla mnie jasne, gdy drzwi do pokoju otworzyły się, a w nich stanęła moja była. Zmieniła się nie do poznania: styl ubierania, fryzura, rysy twarzy. Studentka powiedziała: „O, cześć, mamo, a my tu robimy zadania!”. Była uśmiechnęła się. Jak się okazało, ponieważ wyjechałem do innego kraju, straciła ze mną kontakt. Potem, całkiem przypadkiem, trafiła na moje ogłoszenie o korepetycjach. W ten sposób dowiedziała się, że wróciłem do miasta, a ja dowiedziałem się, że mam córkę. © Karmel / VK
  • Jestem korepetytorką online z angielskiego. Ale sama płacę za zajęcia z innymi nauczycielami kilka razy w miesiącu. Nie po to, aby podciągnąć język. Po prostu interesuje mnie obserwowanie, jak pracują koledzy i jakie metody stosują. Biorę po jednej lekcji u różnych korepetytorów, podpatruję ich triki i potem stosuję w swojej pracy. Gdyby wiedzieli, ile użytecznych informacji odsłaniają, może wtedy podnieśliby ceny swoich lekcji. © / VK
  • Rozwiązujemy z uczniem zadanie. Piątoklasista metodycznie zapisuje liczby na papierze, ja kontroluję jego rozwiązanie. Niespodziewanie chłopak przestaje i pytająco obraca głowę w moją stronę:
    — Który jestem dzisiaj u pani?!
    — Trzeci, a co?
    — Po prostu postanowiłem policzyć, ile pani dzisiaj już zarobiła.
    — Jeśli potrzebujesz więcej danych, to wczoraj przeprowadziłam sześć zajęć, a przedwczoraj jeszcze trzy. Łącznie w tygodniu mam 25 godzin...
    — Wystarczy, już rozumiem, że pani to biznesmenka.
    Uspokoił się i kontynuował rozwiązywanie zadania. Po chwili:
    — A podatek pani płaci?! © / VK
  • Pracuję jako korepetytor i często moje relacje z uczniami są dość przyjacielskie. Jestem zupełnym ignorantem w sprawach technicznych: nic nie rozumiem i ciągle coś psuję. Kiedyś podzieliłam się tym z jednym z uczniów, a on z radością zgodził się wszystko naprawić. W rezultacie naprawił mi wszystko, co było potrzebne, a ja za to poprowadziłam dodatkową lekcję za darmo. Już od ponad roku tak się dogadujemy i wszyscy są zadowoleni. © / VK
  • Pracuję jako korepetytor języka angielskiego. Dzieci są różne. Dzisiaj byłam pierwszy raz u nowej uczennicy, lekcja w sumie przebiegła całkiem normalnie. Na koniec powiedziałam, że teraz dam jej zadanie domowe. A ona na to: „Jeśli da mi pani zadanie, powiem mamie, że zachowywała się pani wobec mnie niegrzecznie”. Osłupiałam, a ona: „No skoro zajmuje się pani korepetycjami, to znaczy, że potrzebuje pani pieniędzy, więc kontynuujemy zajęcia z angielskiego, ale bez zadania domowego. A jeśli będzie zadanie, to długo tu pani nie popracuje”. W milczeniu zebrałam swoje rzeczy, podeszłam do jej matki, opisałam sytuację w dwóch słowach i życzyłam powodzenia w poszukiwaniu nowego korepetytora. © / VK
  • Jestem korepetytorem angielskiego. Kiedyś pracowałam z dziećmi, ale kilka lat temu przeniosłam się do szkoły dla dorosłych i zrozumiałam, że z nimi współpraca jest dla mnie znacznie łatwiejsza. Można praktykować angielski i po prostu rozmawiać na różne tematy. Z wieloma uczniami dobrze się dogaduję, a niektórzy byli uczniowie nawet zostali moimi przyjaciółmi. Dodatkowo pojawiły się też korzystne kontakty: dobry prawnik, lekarze różnych specjalności i tak dalej. O zniżki oczywiście nie proszę, ale jeśli nagle coś będzie potrzebne, zawsze wiem, do kogo się zwrócić. © / VK
  • Kiedyś przegrałem zakład i poszedłem zatrudnić się w myjni samochodowej, zabierając ze sobą idealne świadectwo maturalne, a nawet kilka certyfikatów z udziału w konkursach. Ku mojemu zaskoczeniu, właściciel myjni potraktował mnie zupełnie poważnie, długo przeglądał dokumenty, a na końcu zapytał: „Czemu chcesz myć samochody? Znasz angielski? Zostaniesz korepetytorem mojego syna?”. Już od pół roku go uczę, równocześnie zdobyłem jeszcze kilku uczniów i porzuciłem główną pracę. A teraz przyjaciele nie chcą się ze mną zadawać, bo zawsze zamieniam żarty w coś poważnego. © / VK
  • Uczę ludzi w różnym wieku gry na skrzypcach. Swoją pierwszą uczennicę zapamiętałam na zawsze. Ośmioletnie dziecko z taką odpowiedzialnością i pilnością zdarza się rzadko: przychodziła wcześniej, ćwiczyła po 45 minut codziennie i zawsze uczyła się z dużym zainteresowaniem.
    W tamtym czasie bardzo przejmowałam się pracą, wątpiłam, że otrzymam dobre rekomendacje od rodziców. Pewnego razu wspomniałam o tym jej mamie. Po tygodniu uczennica przyniosła kopertę, a w środku było list rekomendacyjny, napisany zwykłym ołówkiem. Opowiedziała, jaką jestem dobrą nauczycielką i jak uwielbia moje lekcje, podała przykłady i nawet podpisała się swoim pełnym imieniem, choć koślawym pismem. To był najbardziej wzruszający list, jaki kiedykolwiek otrzymałam. © / Reddit
  • Każdego roku rodzina chłopca, którego kiedyś uczyłam, próbuje się do mnie zapisać, ale nasze współdziałanie zostało przerwane, gdy pewnego pięknego dnia podniosłam im stawkę. Każdego roku, pod koniec sierpnia, dostaję pytanie, czy w tym roku przyjmę Leszka, a po podaniu stawki, która, nawiasem mówiąc, za każdym razem rośnie, mama milknie na kolejny rok. I tak już od 4 lat.
    Dziś znów chcieli zapisać Leszka, który już idzie do liceum. Tym razem nie wytrzymałam i zapytałam mamę, dlaczego co roku chce umówić swojego syna, a potem się wycofuje:
    — Czekamy, aż pani zmniejszy cenę!
    — Dlaczego pani sądzi, że ją obniżę, skoro wszystko dookoła drożeje?
    — Bo ludzie nie są głupi, żeby przepłacać za coś, co nie może tyle kosztować! Zawsze powinny być przewidziane jakieś zniżki w takich trudnych czasach, inaczej korepetytor po prostu nie będzie miał uczniów.
    — Tak samo Leszek ma coraz mniej wiedzy, gdy czekacie na zniżki...
    — Jeśli korepetytor jest dobry, to w rok nakłoni go do nauki! Kiedy pani się ze mną spierała, już znaleźliśmy Leszkowi dobrego korepetytora, który udzieli nam zniżki! Już nie potrzebujemy pani usług, dziękujemy! © / VK
  • Urządziłem sobie biuro na loggii do zajęć zdalnych i teraz się tam zamykam, gdy mam lekcję. I tam też, po drugiej stronie, jest biurko mojej żony. Czasami ona również siedzi obok, kiedy prowadzę zajęcia.
    Zakładam słuchawki z mikrofonem i pracuję. Mam taki nawyk, że bardzo głośno mówię, prawie krzyczę, gdy mam na sobie słuchawki, i za każdym razem żona po lekcji mi o tym mówi. A ja znowu i znowu przechodzę do krzyku.
    Postanowiłem to wziąć pod kontrolę i udało mi się prowadzić całą lekcję, nie podnosząc głosu. Kończę zajęcia, zdejmuję słuchawki, a żona mówi mi:
    — Czy jesteś świadomy, że dziś rozczarowałeś wszystkie dzieci sąsiadów, które już zgodnie z harmonogramem przygotowały krzesła wzdłuż naszej ściany? © / Pikabu
  • Siedzę na portalach randkowych, trafił mi się facet, również korepetytor. Pierwsze pytanie, jakie sobie zadaliśmy: „Jaką masz stawkę?”. © / VK
  • Pracuję jako korepetytor języka angielskiego w grupie dla przedszkolaków. Dziś na lekcji omawialiśmy temat „Rodzina”. Pytam dziewczynkę, sześciolatkę, jak to słowo będzie po angielsku, ona odpowiada. Następnie w trakcie zajęć jeszcze kilka razy zadaję to samo pytanie innym uczniom, żeby sprawdzić, jak przyswoili nowy materiał. I wtedy ta sama dziewczynka nie wytrzymuje i oburzona mówi: „Już pani sześć razy powtórzyli! Czy tak trudno zapamiętać?”. © / VK
  • Pracuję jako korepetytor języka angielskiego, a moi uczniowie to zazwyczaj dorośli. Niektórzy z nich mieszkają za granicą, więc ich poziom znajomości języka jest dość dobry. Niedawno zdałem sobie sprawę, że każdy z uczniów w swoim czasie prosił o przeprowadzenie zajęć lub nawet kilku na temat niecenzuralnego słownictwa. A co najciekawsze, podczas studiowania tego tematu mieli błysk w oczach jak nigdy wcześniej. Niedawno postanowiłem spróbować stworzyć kurs na ten właśnie temat i chętnych było kilkukrotnie więcej niż na jakikolwiek inny mój kurs. Wygląda na to, że najważniejsze to umieć wyrazić swoje emocje, a reszta jakoś się potem sama nauczy. © / VK

Komentarze

Otrzymuj powiadomienia
Masz szczęście! Ten wątek jest pusty,
co oznacza, że masz prawo do pierwszego komentarza.
Śmiało!

Powiązane artykuły