21 historii o niewiarygodnie aroganckich ludziach

Ludzie
miesiąc temu

Mówi się, że bezczelnym ludziom jest w życiu łatwiej. Może to i prawda, ale z pewnością osoby obdarzone tupetem są dość uciążliwe dla otoczenia. Znaleźliśmy w sieci historie użytkowników, którzy zetknęli się z tak bezczelnymi ludźmi, że te spotkania na długo zapadły im w pamięć.

  • Mój mąż często podwoził koleżankę. Ta bezczelna kobieta ciągle zostawiała swoje rzeczy w naszym samochodzie: torebkę, portfel, bluzkę czy telefon, i tego samego wieczoru przychodziła, aby odebrać zapomniane przedmioty. Wołała mojego męża na parking, gdzie wesoło rozmawiała z nim przez godzinę, chwaląc go i krytykując swojego męża. Mój mąż był zachwycony tą uwagą. Pewnego dnia zadzwoniła o 3 nad ranem i poprosiła go, aby odebrał ją z restauracji. Mąż się kręcił, pytał mnie, co robić, przecież trzeba człowiekowi pomóc. Nie wytrzymałam: „Oczywiście, odbierz ją i zawieź prosto do nas, ale nie spiesz się, potrzebuję kilku godzin, żeby się spakować i zadzwonić po taksówkę”. Dopiero po tym mąż trochę przystopował. © Wildwildworld / Pikabu
  • Miałam przyjaciółkę. Ciągle prosiła, żeby zawieźć jej psa do weterynarza, wziąć ją do hipermarketu po zakupy, a potem jeszcze pomóc zanieść zakupy do mieszkania, gdzieś coś odebrać i jej przywieźć. Tak naprawdę nie miałam nic przeciwko temu: czemu nie pomóc, skoro ja jeżdżę samochodem, a ona nie? Oczywiście nigdy nie zwracała mi za benzynę. Ale pewnego dnia musiała przywieźć worki obornika do ogrodu warzywnego. Odmówiłam, bo nie chciało mi się potem czyścić bagażnika, właśnie umyłam cały samochód do połysku. Puściły mi nerwy i powiedziałam, żeby wykorzystała do tego samochód męża: „Dlaczego twój mąż nie przywiezie ci tego obornika w workach, skoro to takie pilne?”. Moja przyjaciółka bezwstydnie odpowiedziała, że nie chce im się potem myć samochodu, a i tak będzie śmierdział. Najwyraźniej nie przeszkadza jej to, że ja będę musiała myć swój samochód... © Nychtotakoe123 / Pikabu
  • Byłem dzisiaj z dziećmi w przychodni. Weszła dziewczyna z dzieckiem na rękach. Podeszła do przewijaka i położyła tam swojego syna bezpośrednio w butach z ulicy. Powiedziałem jej:
    — Teraz przewijak jest brudny.
    — W porządku, przyjdą i posprzątają.
    — Dlaczego ktoś musi sprzątać pani brudy?
    — Co z problem?
    — Ten stolik służy do przewijania dzieci, a nie do chodzenia w butach prosto z ulicy.
    — To moja sprawa, gdzie chodzi moje dziecko.
    — Stawia go pani w butach na stole w kuchni?
    — Czy pan w ogóle jest normalny? © dolzhenkovs / Pikabu
  • Sąsiadka powiedziała, że mam umyć podłogi na klatce schodowej. Powiedziałam, że nie mam zamiaru tego robić, od tego jest sprzątaczka, płacimy jej pieniądze. Jestem gotowa pomóc, dać szmaty, mopy, detergent. Ale nie będę szorować podłóg na klatce! A ona stwierdziła: „Wyobrażam sobie, jaki brudny ma pani dom!”. Nie rozumiem — jaki to ma związek? © inspiration23 / Pikabu
  • Stałem w kolejce w jednym z urzędów. Dużo ludzi, długi czas oczekiwania. Do sali wchodzi kobieta, rozgląda się i zaczyna gadać:
    — Przepuśćcie mnie, proszę, spieszę się!
    — Wszyscy się spieszą. Niech pani poczeka.
    — Pan nie rozumie, mój mąż ma chore serce. Jest sam w domu. Niech mnie pan przepuści!
    — No to co pani tu robi?! Niech pani biegnie szybko do męża!
    — Wziął jakieś tabletki i czuje się trochę lepiej. Przepuści mnie pan, prawda?
    Z frontowych drzwi dobiega krzyk: „Kobieto, dlaczego opowiadasz takie bzdury o swoim mężu? Widziałem, jak cię tu przywiózł! Siedzi w samochodzie, czeka na ciebie!”. © DustDILF / Pikabu
  • Przyjaciółka odwiedziła mnie z mężem i dziećmi. Dzieci przeszukały moją lodówkę, rozsypały słodycze po podłodze, a potem usiadły na dywanie i zjadły je. Byłam zdenerwowana, ale zachowałam spokój. Ale kiedy mężowi koleżanki kawałek ciasta spadł na podłogę, a on, zamiast podnieść go za pomocą oferowanej serwetki, powiedział: „W porządku, nie pobrudziłem spodni, spadło na podłogę” i kontynuował jedzenie, nie wytrzymałam i wyrzuciłam rodzinę.
    Przyjaciółka próbowała mi powiedzieć, że jestem wariatką. Ale nie obchodziło mnie to. To jest mój dom! © elektri4e4ka / Pikabu
  • Pracuję w sklepie z zabawkami. Mała dziewczynka chciała lalkę. Jej mama odmówiła, bo lalka była droga. Wzięły piłkę, bańki mydlane, kolorowankę.... Podchodzą do kasy. Dziecko trzyma lalkę w rękach, nie chce jej oddać. Proszę matkę, żeby zabrała jej zabawkę. A ona mówi: „Nie zabiorę! Nie mogę tak traumatyzować dziecka. Naprawdę żal pani jakąś lalkę oddać?!”. © user8944352 / Pikabu
  • Moja żona dostaje telefon od siostry z pytaniem, czy naprawiłem samochód. Ona odpowiada, że jeszcze jest w warsztacie, i pyta, o co chodzi? Siostra mówi, że chce przywieźć córkę ze wsi. Żona: „Cóż, są taksówki, autobusy, w czym problem?”. „Nie chcę wydawać pieniędzy”. © Nieznany autor / Pikabu
  • Zajmuję się otwieraniem, wymianą i montażem zamków. Dzwoni kobieta: „Może pan otworzyć drzwi? Wyszłam, drzwi się zatrzasnęły, a klucze nadal są w środku”. „Mogę, to będzie kosztować tyle i tyle”. „Jak to?! To powinno być za darmo! Jest pan ratownikiem!”. „Nie jestem ratownikiem, jestem ślusarzem”. Ona: „Na jakiej podstawie pobiera pan od ludzi pieniądze?”. „Świadczę płatną usługę”. Rozłączyła się. Czym kierują się tacy ludzie? © nestandart2886 / Pikabu
  • Nasz ratownik medyczny opowiedział nam o swoim najlepszym wezwaniu: babcia, która cały czas wzywała karetkę z byle powodu, zadzwoniła po raz kolejny, a zapytana przez dyspozytora, co się stało, powiedziała: „Źle się czuję”. Przybyły na miejsce sanitariusz pyta: „Co się stało?”. Babcia odpowiada: „Złapcie muchę, gdzieś tu lata, i możecie wracać”. © DejurniVrach19 / Pikabu
  • Teść mył samochód wieczorem na podwórku. Przyszła sąsiadka i poprosiła o podwiezienie ich z mężem do miasta, zapłaci za benzynę. Teść się zgodził. Dojechali do miasta, a ona dała mu pieniądze: równowartość dwóch biletów autobusowych. Teść pyta: „A co z drogą powrotną?”. A sąsiadka na to: „Nie musisz nas wieźć z powrotem”. © Jija1337 / Pikabu
  • Kupiłem mieszkanie w kredycie hipotecznym. Podczas oglądania pośrednik powiedział, że sprzedający weźmie żyrandol — złoty, lśniący, o średnicy prawie metra. Pomyślałem, czemu nie, skoro jest do niego przywiązany. Spytałem o to sprzedającego, a on stwierdził, że nie chce go i że żyrandol należy do mnie! Umowa została zawarta, pośrednik wręczył klucze, weszliśmy do mieszkania, a żyrandola nie ma! Spytałem, gdzie jest mój żyrandol. Pośrednik powiedział, że przecież mówił mi o tym, że właściciel chce go zabrać. Powiedziałem: „Rozmawiałem ze sprzedającym, powiedział, że nic o tym nie wie!”. Pośrednik: „Cóż, to jego mama negocjowała, dała go swojej przyjaciółce”. Ostatecznie zwróciła żyrandol, ale nawet nie przeprosiła. © demien011 / Pikabu
  • Siostra pracuje jako nauczycielka w szkole podstawowej. Niedziela. Telefon. Rodzic: „Dziecko jest chore, niech pani nagra nam kilka lekcji wideo. My przerobimy z nim materiał”. „Ale nagranie 15 minut lekcji wideo zajmuje około godziny!”. A ona na to: „A co niby ma pani do roboty? Niech pani to po prostu nagra!” No pewnie, co niby siostra ma do roboty, przecież jest nauczycielką! © larisa1 / Pikabu
  • Nie dalej jak wczoraj znajoma zadzwoniła się wyżalić. Poproszono ją o sprzedanie ziemniaków dla bydła. Sprzedała je za grosze. Oczywiście ziemniaki nie nadają się do jedzenia, są zepsute, trzeba je pokroić. Mąż i żona wzięli worek, długo wybierali. Następnego dnia mężczyzna zadzwonił i powiedział, że ziemniaki są bardzo złej jakości, i zażądał zwrotu pieniędzy. Znajoma przelała pieniądze bez słowa. Dzień później facet zadzwonił ponownie: „Postanowiliśmy wziąć od ciebie więcej ziemniaków, kiedy przyjedziesz?”. Jak to nazwać? © Deimos / ADME
  • Mieliśmy klientkę, która wyniosła z butiku buty za 1000 dolarów. Dzięki kamerom dowiedzieliśmy się, kto to zrobił, i zadzwoniliśmy do niej z prośbą o zwrot pieniędzy, na co otrzymaliśmy odpowiedź: „Nie obchodzi mnie to, jestem blogerką modową”. © Anna Bella
  • W pracy mieliśmy koleżankę która zawsze narzekała na niskie dochody. Dostawała od nas ubrania, buty, artykuły gospodarstwa domowego, a nawet kosmetyki. Pewnego dnia koleżanka zobaczyła na internetowym pchlim targu kardigan, który podarowała tej „biednej kobiecie”. Nazwa sprzedawcy, numer telefonu i inne ogłoszenia potwierdziły jej przypuszczenia: nasza współpracownica handluje „pomocą humanitarną”. Zaśmialiśmy się serdecznie z własnej głupoty, ale przestaliśmy jej dawać herbatę, kawę, ciastka, słodycze i inne rzeczy. Reakcja „biedaczki” była natychmiastowa: bezgraniczne zdziwienie i niezrozumienie. Dziewczyna była wyraźnie stęskniona kolejnych gratisów. Niedawno zrezygnowała z pracy, a my za nią nie tęsknimy. © Yulia Zinovieva
  • Pewien mężczyzna zaczął odwiedzać dom mojej przyjaciółki. Zjadł kolację, został na noc. Po jakimś czasie powiedział: „Dlaczego ciągle dajesz mi tylko kiełbaski i parówki? Dlaczego chociaż raz nie usmażysz kurczaka?”. Przyjaciółka uprzejmie odpowiedziała: „Przynieś mi kurczaka, to ci go usmażę!”. © Ludmiła Aliewa
  • Miałam pracowity dzień. I wtedy dostałam telefon z nieznanego numeru. Odbieram i słyszę: „Nie rozłączaj się. Operator odbierze za 13 minut”. © Nieznany autor / Pikabu
  • Dawno temu, kiedy po raz pierwszy pojawiły się autobusy w naszym miasteczku, jedna pani wskoczyła do środka i krzyczała na wszystkich, że jest główną księgową, a oni nawet nie zamknęli za nią drzwi i musiała je zamknąć sama! Potem krzyczała, że nie ma gdzie usiąść, że kierowca źle jedzie i że bilety są za drogie. Na następnym przystanku kierowca ją wysadził, otwierając przed nią drzwi i zamykając je za nią. Pasażerowie byli zachwyceni. © Lena Elena
  • Któregoś dnia, gdy byłam w pracy, dzieci zadzwoniły i powiedziały, że pies sąsiada znalazł dziurę w ogrodzeniu i biega po naszym podwórku. Poszłam porozmawiać z sąsiadem. Usłyszałam w moim kierunku tylko wulgaryzmy. Ale najciekawsza rzecz wydarzyła się zaledwie kilka dni później: szykowałam obiad i wszedł mój mąż, trzymając na rękach prosiaka. Okazało się, że uciekł właśnie od tych sąsiadów. Mąż zabrał go do nich. Sąsiad teraz siedzi cicho. © Larisa Stolyarova
  • Jestem kelnerką. Pewnego razu klientowi nie smakowało jedzenie, które zamówił. Ten facet zawołał mnie, kazał mi wyciągnąć do niego rękę, a potem po prostu wypluł na nią wszystko, co miał w ustach. W szoku poszłam do łazienki i bardzo długo myłam ręce. Na szczęście mój kolega widział, co się stało. Powiedział o tym kierownikowi i klient został wyrzucony. © Loves_me_tacos125 / Reddit

Komentarze

Otrzymuj powiadomienia
Masz szczęście! Ten wątek jest pusty,
co oznacza, że masz prawo do pierwszego komentarza.
Śmiało!

Powiązane artykuły