Nawet mała rzecz może uszczęśliwić człowieka w równym stopniu, co naprawdę ważne osiągnięcie. Dla jednej osoby będzie to opanowanie sztuki pieczenia babeczek, a dla innej napisanie książki. Ale wszystkie te sukcesy mają jedną wspólną cechę: kiedy widzisz, jak ludzie się nimi cieszą, sam stajesz się w jakiś sposób szczęśliwszy.
„Właśnie skończyłam malować obraz na ścianie domu”.
„Po latach ciężkiej pracy książka mojej żony została wreszcie opublikowana i trafiła do księgarni!”
„Dziesięć lat temu rodzice podarowali mi maszynę do szycia. W zeszłym miesiącu ukończyłam studia i zostałam projektantką mody. Jestem taka szczęśliwa!”
Nigdy nie jest za późno na spełnienie marzeń.
- Odkąd pamiętam, moja babcia zawsze śpiewała, gdy gotowała w kuchni. Miała dźwięczny sopranowy głos. Moje dzieciństwo upłynęło na słuchaniu jej piosenek, a czasami śpiewałyśmy w duecie.
Z biegiem lat zwyczaj śpiewania w kuchni nigdy nie zniknął. Pewnego dnia koleżanka usłyszała, jak śpiewam, i zapytała, dlaczego nie występuję w Domu Kultury. Zawahałam się i odpowiedziałam, że przecież nikt mnie tam nie potrzebuje. Na co ona obiecała, że zadzwoni do menadżerki swojej córki (dziewczyna śpiewa w DK) i poprosi ją o przesłuchanie mnie. Byłam przerażona i szczęśliwa jednocześnie: „A jeśli zostanę odrzucona? Będę wyglądać głupio. Będę zraniona. Jak sobie z tym poradzę?”. Ustaliłyśmy dzień i godzinę.
Przyjechałam do DK godzinę wcześniej. Trzęsły mi się kolana. Ładna kobieta o miłych rysach weszła do holu i zapytała, czy jestem umówiona na przesłuchanie. Poszłyśmy do jej biura. Zaśpiewałam. Ona spojrzała na mnie i zapytała, gdzie występowałam wcześniej. Od dawna szukała takiego sopranu, a ja od 30 lat marzyłam o scenie. Pół roku później zaśpiewałam swoją pierwszą solową piosenkę w centrum naszego miasta na Dniu Młodzieży. Jestem szczęśliwa! © Besyachka / Pikabu
„Schudłem w tym roku. Mam niesamowitą dziewczynę. I rozpocząłem swoją wymarzoną karierę: zostałem fotografem”.
„W końcu opanowałam przepis mojego dziadka na domowy nugat migdałowy. Nikt w mojej rodzinie nie był w stanie zrobić go poprawnie przez 5 lat”.
„Po 21 latach bez prawa jazdy nareszcie mogę prowadzić”.
- Kiedy poznałam mojego męża, sam wychowywał córkę, ponieważ żona go zostawiła. Dziewczynka miała 8 lat. Kiedy mnie zobaczyła, prychnęła: „Teraz mam mówić do ciebie: mamo?”. Odpowiedziałam: „Nie, nie musisz, masz już mamę, możesz mnie nazywać ciocią”. Minęły lata, córka mojego męża brała ślub. I nagle podeszła do mnie i zapytała: „Czy mogę do ciebie mówić mamo? I przedstawić cię całej rodzinie pana młodego jako moją mamę?”. Tak, córka mojego męża i ja mamy dobre relacje, ale nie spodziewałam się czegoś takiego, byłam jakoś zakłopotana. Ale ona powiedziała: „To ty mnie wychowałaś, opiekowałaś się mną, zaplatałaś warkocze, robiłaś mi kakao i piekłaś pączki. Wysłuchiwałaś moich dziecięcych sekretów, kupowałaś mi prezenty, pomagałaś mi w lekcjach i w moich nastoletnich problemach. Ty jesteś moją prawdziwą mamą, a nie ta kobieta, która porzuciła mnie piętnaście lat temu i od tego czasu zadzwoniła do mnie dwa razy”. Rozpłakałam się jak dziewczynka. A więc wszystko w tym życiu robiłam dobrze.
„Wczoraj miałem septoplastykę i po raz pierwszy od 33 lat mogę oddychać przez oba nozdrza!”
„To był najlepszy dzień w moim życiu! Spełniłam swoje marzenie i dostałam się do programu”.
„Po raz pierwszy od 22 lat w końcu mam własnego zwierzaka!”
„Jesteśmy właścicielami małej piekarni i sami nauczyliśmy się robić babeczki z kwiatami”.
Kiedy nawet Gordon Ramsay nie pochwaliłby lepiej.
- Moja teściowa uważa, że wszystkie moje potrawy są tylko nieco smaczniejsze niż podeszwa. Pewnego dnia mój mąż zaprosił swoją mamę do nas na noc. Zrobiłam sałatki, pieczenie, ciasta. Cały wieczór teściowa demonstracyjnie dziobała chleb i winogrona, mówiąc, że reszta nie nadaje się do jedzenia. A w nocy wstałam do toalety i zobaczyłam teściową, która stała przy lodówce i łyżką wyjadała z salaterki placek z mięsem. Miała tak zabawny i błogi wyraz twarzy, jak kot, który ukradł kiełbaskę z kanapki, że od razu zrozumiałam, że to zwycięstwo: moje gotowanie musiało być po prostu niesamowite, skoro nawet ona nie mogła się oprzeć!
„Próbowałem biegać po 5 km przez kilka miesięcy. Ale potem przebiegłem 10 km. Jestem bardzo szczęśliwy!”
„Jestem szczęśliwa, ponieważ udało mi się zrobić tę kulę z mniszka lekarskiego zatopionego w żywicy”.
„Moja żona miała laserową korekcję wzroku. Oto jej mina, gdy zdała sobie sprawę, że widzi mnie wyraźnie”.
„Moja pierwsza próba zrobienia onigiri wczoraj wieczorem”
Troska o bliskich jest zawsze wzruszająca.
- Dawno, dawno temu moja mama powiedziała mi, że kiedy była dzieckiem, marzyła o zabawkowych porcelanowych naczyniach. No wiecie, filiżanki, spodki, czajniczek. Zobaczyła taki zestaw u koleżanki i błagała rodziców, by kupili jej taki sam, ale rodzice nie byli bogaci i po prostu zlekceważyli jej prośbę. Po kilku miesiącach błagań tata mojej mamy uległ. Wziął mamę za rękę i razem szukali podobnego zestawu w sklepach, ale go nie znaleźli. Minęło wiele lat, a moja mama z błyskiem w oku opisywała mi ze szczegółami, jak wspaniały był ten zestaw naczyń dla dzieci.
Przed ostatnimi świętami w sklepach było mnóstwo prezentów. I przypadkowo w dziale z zabawkami natknęłam się na zestaw naczyń dla dzieci dokładnie taki, jak opisała mi go mama. Nie muszę dodawać, że natychmiast go kupiłam, zapakowałam i wysłałam mamie pocztą. Z karteczką, że to od Mikołaja, do otwarcia pod choinką.
Moja siostra, która miała szczęście być u moich rodziców na święta, opowiedziała mi o tym, co wydarzyło się później. Wszyscy otworzyli prezenty, a mama zaczęła płakać. Płakała tak bardzo, że bardziej przypominało to histerię. A kiedy się uspokoiła, powiedziała mojemu tacie i siostrze, że to był zestaw naczyń dla dzieci, o którym marzyła jako dziecko. Otworzyli go, obejrzeli, a nawet napili się z niego herbaty. Teraz stoi w szafce w najbardziej widocznym miejscu. I choć marzenie mamy spełniło się z opóźnieniem, to jednak się spełniło! © Podsushano / VK
„Otrzymałam dziś dyplom pielęgniarki”.
„Kilka miesięcy temu rzuciłem pracę i zacząłem uprawiać grzyby dla smakoszy”.
„Dotarcie na szczyt zajęło 14 godzin, ale udało mi się: wspiąłem się na Kilimandżaro!”
Zobaczcie kolejne zdjęcia, na których ludzie chwalą się swoimi niesamowitymi osiągnięciami.