21 rozmów kwalifikacyjnych, w których prawdziwość wręcz trudno uwierzyć

Ludzie
miesiąc temu

Zdobycie pracy to nie lada wyzwanie. Przygotowujesz się do rozmowy o swoich umiejętnościach i osiągnięciach, a nagle zostajesz zapytany o swój stan rodzinny i zwierzęta domowe. Choć rozmowy kwalifikacyjne mogą być naprawdę irytujące, często stanowią źródło przezabawnych historii.

  • Starałam się o pracę w centrum edukacyjnym, które niedawno zostało otwarte w mieście. Znajdowało się ono w jakiejś półpiwnicy, z pustymi biurkami i półkami. Szybko zrezygnowałam z wymarzonej pracy, bo okazało się, że muszę przynieść własny sprzęt i całą literaturę, bo oni nie mają. Nie ma też krzeseł, trzeba je kupić na własny koszt. Dzień roboczy od 8 do 19, okres próbny — 3 miesiące, a za ten czas nie będą płacić. Nieco osłupiałam. Zapytałam: „Czy wy poważnie liczycie, że ktoś zgodzi się pracować w takich warunkach?”. Z dumą odpowiedzieli, że szukają tych, którzy rwą się do pracy. Cóż, przepraszam, ja rwę się do zarabiania jakiejkolwiek kasy. © Miranda Bush / ADME
  • To było dawno temu. Po ukończeniu studiów zaczęłam szukać pracy i zostałam zaproszona na rozmowę kwalifikacyjną na stanowisko kierownika biura. Rozmawiało ze mną dwóch mężczyzn, dyrektor i jego zastępca. Pytali mnie o moje życie osobiste. Potem zaczęli mi się przyglądać i powiedzieli: „Będą premie. Ale pod pewnymi warunkami”. Nastąpiła chwila ciszy pełna napięcia. I wtedy przez okno wszedł mój zazdrosny chłopak, który przyszedł ze mną na spotkanie. Biuro było na parterze, okna nie były zasłonięte. Trzeba było widzieć miny tych facetów! Wyszłam bez pożegnania. © Tatyana Z. / Dzen
  • Jakiś czas temu miała miejsce pewna sytuacja. Zadzwoniłem w sprawie pracy. Powiedzieli mi, gdzie mam się zgłosić za trzy godziny. Na szczęście przynajmniej nie padało. Przejechałem pół miasta (milionowego skądinąd miasta). Pod wskazanym adresem wręczyli mi jakiś papier.
    — Co to jest?
    — To data, godzina i miejsce, w którym odbędzie się rozmowa kwalifikacyjna.
    Patrzę — za cztery dni, w zupełnie innym miejscu. I zdałem sobie sprawę, że tam nie pójdę, skoro od początku mają takie nastawienie. © AlexCave / Pikabu
  • Zostałem zaproszony na rozmowę kwalifikacyjną późnym popołudniem. Dział HR dał mi arkusz testów do rozwiązania i zabrał mnie do pokoju. Rozwiązuję testy. Mija pół godziny, godzina — testy rozwiązane, ale ta cisza jest niepokojąca... Pięć minut później przychodzi sprzątaczka i informuje mnie, że wszyscy już dawno wyszli i biuro jest zamykane. Najwyraźniej pracownik HR miał sklerozę i o mnie zapomniał. Cóż, ja też postanowiłem zapomnieć o nich. © bruzgofff / Pikabu
  • Pamiętam, jak w 2003 roku, gdy byłem kompletnie spłukany, przyszedłem na rozmowę kwalifikacyjną do lokalnej sieci sklepów spożywczych, której właścicielem był wyjątkowo antypatyczny lokalny oligarcha. Rekruter przejrzał moje CV, wszystko mu pasowało, i dał mi kwestionariusz, w którym wśród oczekiwanych pytań były następujące: mój znak zodiaku, jaki kolor spodni preferuję i jaka jest stolica Australii. To były czasy telefonów komórkowych bez internetu, ale byłem oczytany i napisałem, że Canberra. Rekruter wziął formularz, wyszedł, wrócił po chwili i powiedział, że mnie nie przyjmą. Zaskoczony zapytałem, dlaczego. Okazało się, że szef nie lubi zbyt inteligentnych ludzi. © POPCORN1226 / Pikabu
  • Kiedyś byłem na rozmowie w prywatnej firmie, coś w stylu biura projektowego. Zapytali mnie: „Jeśli będą problemy z siecią lub komputerami, do którego działu pójdziesz najpierw?”. Odpowiedziałem, że do serwerowni. A oni na to: „Nie! Trzeba iść do działu księgowości, żeby jak najszybciej wysłali raporty! Szkoda, że tego nie wiesz... Wymagamy tego od każdego kandydata”. © WERWOLF969913 / Pikabu
  • Mój znajomy znalazł się w sytuacji, w której chciano skorzystać z jego pracy za darmo. Zrobił im wymyślny layout, zapytał, czy wszystkim się podoba. A kiedy oni, radośnie zacierając ręce, zapewnili, że wszystko jest super, po prostu zamknął layout bez zapisywania. Mówił, że wyraz ich twarzy i późniejszy potok przekleństw były bezcenne. © SteelPanda / Pikabu
  • Mieszkam w małym mieście. Chodzę na rozmowy kwalifikacyjne i, ze względu na moje zainteresowania, odpowiedziałem na wakat na stanowisko kierownika działu TVET. Przychodzę na rozmowę, wita mnie młody mężczyzna w wieku około dwudziestu siedmiu lat. I zaczyna się.
    On: Specjalizacja twojej poprzedniej pracy nie bardzo pasuje do naszych wymagań.
    Ja: Jeśli będzie trzeba, to coś wymyślę. Mam wykształcenie techniczne, widziałem rury, pompy, kotły, znam i rozumiem zasadę działania. Zajmę się niuansami, nie będzie żadnych problemów.
    On: Mamy bardzo dużo pracy. Zdajesz sobie sprawę, że wszystkie obliczenia strukturalne, termiczne, hydrauliczne i inne spadną na ciebie.
    Ja: Nie, czegoś tu nie rozumiem. Kierownik działu oznacza obecność ludzi w dziale.
    On: Oczywiście, w dziale są 3-4 osoby, ale nie są one dość kompetentne. Albo raczej wcale. Więc wszystkie obliczenia musisz robić sam.
    W każdym razie, wyszedłem stamtąd. © Spectre666 / Pikabu
  • Odpowiedziałem na ogłoszenie w gazecie, to było jakieś piętnaście lat temu. Poszukiwali pracownika medycznego. Mam odpowiednie wykształcenie. Powiedzieli, żebym przyjechał na rozmowę. Pojechałem na drugi koniec miasta (nie miałem jeszcze prawa jazdy, więc pojechałem autobusem), mocno padało. Wszedłem do biura. Kobieta od razu zapytała, czy pracowałem kiedyś w aptece. Odpowiedziałem, że nie. A ona to: „Och, w takim razie nie jest pan odpowiednią osobą dla nas”. Zapytałem, dlaczego nie mogli zadać tego pytania przez telefon. Nie było odpowiedzi. © IskraKarpova / Pikabu
  • Przyszedłem na rozmowę kwalifikacyjną. Dział HR dał mi kwestionariusz i zostawił mnie w sali konferencyjnej, mówiąc, że ankieterzy przyjdą za pół godziny. Pół godziny później nadal nikogo nie było, podobnie jak 45 minut później. Poszedłem do pustego biura HR, wziąłem moją kurtkę i kilka długopisów na pamiątkę i wyszedłem. Ale był ciąg dalszy. Półtora roku później ponownie zadzwonili do mnie na rozmowę kwalifikacyjną. Zgodziłem się przyjść, ale oczywiście nie poszedłem. Tuż przed rozmową zadzwonili do mnie i zapytali, gdzie jestem. Byłem w domu w wannie, ale powiedziałem im, że zaraz tam będę. Dzwonili jeszcze kilka razy, ja ściemniałem, ale potem najwyraźniej zdali sobie sprawę, że z nich kpię, i powiedzieli, że to nieładnie tak robić. © HypnoTosh / Pikabu
  • Szukałam pracy i na każdej pierwszej rozmowie padało pytanie: „Jakie były twoje osiągnięcia w ostatniej pracy?”. Jestem księgową. Jakie osiągnięcia? Próbowałam podsumować zwykłe obowiązki zawodowe jako osiągnięcia, ale natychmiast zostałam powstrzymana. Próbowałam powiedzieć wprost, że księgowi nie mają żadnych osiągnięć: po prostu wykonujemy prace zgodnie z zadanym algorytmem, aby pracodawca nie został zbesztany przez organy podatkowe. Wtedy w ogóle mnie nie zrozumiano:
    „I co, ani jednej inicjatywy, ani jednej propozycji optymalizacji? Po prostu płynęłaś z prądem?”. Kiedy w końcu trafiłam na doświadczonego i dojrzałego HR-owca, a nie małą dziewczynkę, od razu zostałam zaproszona na rozmowę z moim przyszłym managerem, a już następnego dnia zostałam zatrudniona. © Overheard / Ideer
  • Od dawna marzyłam o pracy w dużej lokalnej firmie. Rok temu oblałam pierwszą rozmowę kwalifikacyjną i byłam już zdesperowana, ale nagle, o cudzie, zostałam ponownie zaproszona, a nawet dostałam staż! Tydzień później siedziałam, trzęsąc się jak osika, przed dyrektorem, czekając na podchwytliwe pytania o ich produkt, a on po prostu zaczął rozmawiać ze mną jak ze starym znajomym, o wszystkim: motywacji, wartościach, hobby. Kiedy zaczęłam zdawać sobie sprawę, że zostałam przyjęta, nie wytrzymałam i rozpłakałam się... Dziękuję za zaufanie! Nie zawiodę! © Overheard / Ideer
  • Postanowiłam znaleźć nową pracę. Zaprosili mnie na rozmowę kwalifikacyjną. Przyjaciółka poradziła mi: „Załóż bieliznę na lewą stronę. Nikt się nie zorientuje, a to podobno przynosi szczęście”. Zrobiłam to. A potem dostałam wiadomość, że zwalniają mnie ze starej pracy. I nigdy nie zaprosili mnie do nowej. © Overheard / Ideer
  • Jeden rekruter był naprawdę zabawny. Nie odpowiedział na żadne pytanie dotyczące stanowiska, firmy, harmonogramu ani wynagrodzenia: powiedział, że mają kilka wakatów i że podczas osobistej rozmowy będziemy mogli przedyskutować i wybrać, gdzie najlepiej pasuję. Wyjaśniłam, że nie zamierzam tracić czasu na rozmowę kwalifikacyjną, jeśli nie pasuję do ich warunków, więc jaki był problem z powiedzeniem od razu o podstawach? Zaczął mnie wypytywać, o jakie stanowisko i wynagrodzenie się ubiegam. Byłam już zła, powiedziałam, że wszystko mają napisane w CV. Ale on nie miał mojego CV! Zapytałam go, jak w takim razie wybiera pracowników. Odpowiedział, że po prostu ma mój numer telefonu. Tak, tak, oczywiście. Wysłałam go na drzewo. Nie rozumiem takich pracodawców. Czy oni naprawdę myślą, że ludzie zrobią wszystko? Gdybym miała taką możliwość, poszłabym jako kasjerka albo sprzątaczka do najbliższego marketu: tam ludzie są zawsze potrzebni, wszystko jest oficjalnie i blisko. © Anila / ADME
  • Jestem emerytką, chciałam znaleźć dodatkowe zatrudnienie. W pobliżu mojego bloku szukali dozorczyni. Oficjalne zatrudnienie, dobra pensja. Na rozmowie kwalifikacyjnej poprosili mnie o dokumenty potwierdzające wykształcenie. Nie zatrudnili mnie, bo według nich „byłoby upokarzające dla emerytki z dwoma wyższymi wykształceniami pracować jako dozorca”. Tak właśnie zdecydowali. © Irina Gry / Dzen
  • Przyszedłem na rozmowę kwalifikacyjną. Powiedzieli: „Mamy bardzo zaangażowany zespół, często zostajemy po normalnych godzinach pracy. Nie masz nic przeciwko?”. Odpowiedziałem, że jestem singlem, nie mam dzieci, więc jeśli mają normalną rekompensatę za nadgodziny, będę bardzo szczęśliwy. Odpowiedź brzmiała: „No wiesz, kochamy naszą pracę, więc nadgodziny nie są płatne”. Podziękowałem i wyszedłem. © g253 / Reddit
  • Szukałam pracy na pół etatu. Zadzwoniła młoda kobieta i zaprosiła mnie na rozmowę kwalifikacyjną. Pomieszczenie półpiwniczne, ale wykończone całkiem przyzwoicie. Żadnych osobnych biur, tylko przestrzeń oddzielona regałami z kilkoma stolikami. Weszła pani. Bluzka, która była modna 15 lat temu, mocny makijaż, po pięć pierścionków na palcach. Zrobiło się ciekawie. Pani zaczęła opowiadać, że są z dużego oddziału jakiejś firmy. Rekrutują pracowników do papierkowej roboty. Wymienia obowiązki: bach! Taką pracę wykonuje kilka osób, a w dużej firmie nawet kilka działów. Już się śmiałam w duchu, ale milczałam. Pani sypała słowotokiem: przytulne biuro w centrum miasta, nowe wyposażenie biura... Ale tu trzeba wpłacić ryczałtem niewielką kwotę na zorganizowanie miejsca pracy. Najlepiej gotówką, ale można też przelewem. Myślę sobie: kurde, to się jeszcze zdarza? Cóż, zdarza się. Odrzuciłam tę pracę. © Svetlana S. / Dzen
  • Poszłam na rozmowę kwalifikacyjną do banku. Menedżer spojrzał na mnie i stwierdził, że jestem szarą myszką, która będzie siedzieć w kącie. A oni potrzebują ambitnych ludzi. Wyszłam zapłakana. Ale miesiąc później odegrałam się na tym facecie. Przeszłam rozmowę kwalifikacyjną w innym oddziale tego samego banku i poprosiłam o przeniesienie do oddziału, w którym mi odmówiono. Poszłam do tego menedżera, pokazałam mu moją umowę o pracę, mówiąc, że jednak wiem, jak postawić na swoim. Trzeba było widzieć jego minę! Zawsze się wzruszam, gdy sobie to przypominam.
    Kilka miesięcy później zostałam mianowana starszym menedżerem, a kilka miesięcy później on został zwolniony za nadużycie władzy. Wczoraj byłam służbowo w oddziale konkurencyjnego banku. Fatalne zarządzanie! A ten facet jest tam kierownikiem. A ja już jestem menedżerem całego oddziału. Tak to już jest. Życie stawia wszystko na swoim miejscu. © Overheard / Ideer
  • Szukałam pracy. W opisie stanowiska wszystko wydawało się normalne, ale na rozmowie kwalifikacyjnej poinformowali, że nie mogą dać mi etatu, więc muszę otworzyć jednoosobową działalność gospodarczą. Byłam oszołomiona. A oni stwierdzili: „Dlaczego mielibyśmy dawać pani urlop i zwolnienie lekarskie? Uważa pani, że ma prawo kraść z naszych kieszeni pieniądze za nieprzepracowany czas?”. Gdy wspomniałam o kodeksie pracy, kobieta z działu kadr prawie syknęła: „Powinna się pani cieszyć, że dajemy pani możliwość zarabiania!”. © Overheard / Ideer
  • Kiedy byłem studentem, wraz z moją dziewczyną postanowiliśmy popracować w wakacje. Niedaleko nas znaleźliśmy wakat dla ochroniarzy, do sprawdzania dokumentów przy wejściu do firmy. Ogólnie rzecz biorąc, najpierw wysłano nas na rozmowę kwalifikacyjną do jakiegoś obskurnego biura, którego szukaliśmy przez ponad godzinę na różnych podwórkach. Potem rozmowa kwalifikacyjna: zaprosili nas oboje równocześnie, torturowali pytaniami przez około godzinę, a potem powiedzieli nam, że wszystko jest w porządku, ale nie zostaniemy zatrudnieni. I tu cytat: „Nie mamy mundurów w waszych rozmiarach i nie kupimy ich ani nie zamówimy jeszcze przez kilka miesięcy”. © AleksA / Dzen
  • Ubiegałem się o pracę w dużej firmie. Rozmowę prowadziła pani w wieku około 35-40 lat. Poprosiła, żebym usiadł na kanapie, po czym zdjęła buty, wyciągnęła do mnie nogi i zaproponowała, żebym je „obejrzał i pomacał”. Na pytanie, w jakim celu, odpowiedziała, że to „część rozmowy”. A potem okazało się, że firma handluje olejkami i urządzeniami do masażu stóp. Aby upewnić się, że kandydaci się nadają, szefowa pokazuje wszystkim swoje stopy. Odmówiłem tej pracy, chociaż obiecali mi przyzwoitą pensję. © Eugene / Dzen

Z reguły podczas rozmów kwalifikacyjnych pada pytanie o wykształcenie i doświadczenie zawodowe. Zdarzają się jednak bardziej podchwytliwe pytania. Jeśli przygotujesz się do nich z wyprzedzeniem, masz szansę pokonać wszystkich konkurentów.

Komentarze

Otrzymuj powiadomienia
Masz szczęście! Ten wątek jest pusty,
co oznacza, że masz prawo do pierwszego komentarza.
Śmiało!

Powiązane artykuły