22 najdziwniejsze powody spóźnienia

Ludzie
4 godziny temu
22 najdziwniejsze powody spóźnienia

Życie potrafi zamienić drobny błąd w serię surrealistycznych przygód. Wystarczy na kilka minut wypaść z harmonogramu, aby znaleźć się w wirze zaskakujących zdarzeń. Przypadkowe spotkanie prowadzi do niezręcznej sytuacji, ta — do zabawnej znajomości, i w ten sposób zwykły dzień na długo pozostanie w pamięci.

  • Obudziłam się, bo dzwonił kolega z pracy. Budzik nie zadzwonił, więc już się spóźniłam. Szybko wstałam i zaczęłam się pospiesznie zbierać. Już po 20 minutach jechałam metrem, mając nadzieję, że szef przyjdzie później ode mnie. I nagle zauważyłam, że wszyscy ludzie w wagonie patrzą na mnie i się uśmiechają. Poczułam się jakoś nieswojo. Dopiero przy wyjściu z wagonu dotarło do mnie, że jestem w samych nylonowych rajstopach. W pośpiechu zapomniałam założyć spódnicę. © / Ideer
  • Jestem krótkowidzem. Spóźniłam się na autobus. Stoję na przystanku, czekam. Patrzę — nadjeżdża. No to pomachałam, żeby się zatrzymał. Okazało się, że to był traktor! Kurczę, w stolicy — i nagle traktor! Pośmialiśmy się, dowiózł mnie na ulicę, gdzie jeździ dużo autobusów. © / Ideer
  • Rano rano wyszłam do pracy dopiero za trzecim razem — oczywiście, spóźniłam się. Godzinę po przyjściu do pracy zorientowałam się, że na pośladkach pękły stare dżinsy. I to tak, że było widać mi majtki. Przez półtorej godziny nie mogłam nigdzie wyjść. Dobra przyjaciółka przyniosła mi rajstopy i spódnicę zamiast moich spodni. I oczywiście, rajstopy też podarłam! Dopiero w drugiej połowie dnia pracy zorientowałam się, że mam jeszcze majtki założone na lewą stronę... © Podsłuchane / Ideer
  • Dziś spóźniłam się do szkoły, ponieważ 25 minut szukałam tamponów. Okazało się, że tata położył je do lodówki. Wytłumaczył to tym, że na opakowaniu było napisane „Przechowywać w temperaturze nieprzekraczającej 25 stopni”. W domu jest gorąco, więc zatroszczył się, żeby się nie zepsuły! © Podsłuchane / Ideer
  • Pewnego ranka obudziłem się bez budzika i z jakiegoś powodu pomyślałem, że się spóźniłem. Bardzo szybko się ubrałem, wyszedłem z domu i poszedłem na przystanek autobusowy. Stałem tam około pięciu minut, dziwiąc się, dlaczego jest tak ciemno i cicho. Kiedy spojrzałem na zegarek, była 3:45. Z niezadowoleniem wróciłem do domu i znów poszedłem spać. Następne, co pamiętam, to jak mama budzi mnie z krzykiem. Ostatecznie przyszedłem do szkoły z opóźnieniem około półtorej godziny. Krótko mówiąc: tego samego dnia zarówno wyszedłem wcześniej, jak i spóźniłem się do szkoły. © cracka_azz_craсka / Reddit
  • Mój przyjaciel zadzwonił do mnie około siódmej rano, kiedy zwykle wychodzę do szkoły. Powiedział, że dzisiaj jest wolne z powodu silnego deszczu i powodzi. Przebrałem się w ubrania domowe i wyszedłem posiedzieć z książką do ogrodu. Zajęło mi około pół godziny, aby zdać sobie sprawę, jakim jestem idiotą. Ostatnie ulewy były parę miesięcy temu! Wpadłem w panikę i wybiegłem na zajęcia około 45 minut później, niż powinienem. Musiałem biec za autobusem. © Nieznany autor / Reddit
  • Cały czas się gdzieś spóźniam. Zaczęło się to jeszcze w starszych klasach, kiedy codziennie spóźniałem się około 20 minut. Jednak pewnego dnia przyszedłem do szkoły na czas. Byłem tak dumny z siebie, że z radości zatrzasnąłem drzwi samochodu. Klucze zostały w stacyjce, silnik pracował, a wszystkie drzwi były zamknięte.
    Sytuację pogarszało to, że mama powiedziała mi, że jeśli jeszcze raz zadzwonię, prosząc o przyniesienie zapasowego klucza, bo zapomniałem swojego w samochodzie, to już nigdy nie usiądę za kierownicą. Przez dwie godziny bezskutecznie próbowałem otworzyć drzwi metodami domowymi.
    W końcu nie wytrzymałem i zadzwoniłem do mamy. Przyjechała, dała mi zapasowe klucze i zapytała, dlaczego nie zadzwoniłem od razu. Okazało się, że całkowicie zapomniała o swoim ultimatum. © wiled / Reddit
  • Mieszkałam w bardzo małym miasteczku i pracowałam w mieście oddalonym o około godzinę jazdy. Moje auto zepsuło się w połowie drogi. Musiałam zadzwonić do chłopaka, żeby zawiózł mnie do pracy. Następnego dnia wzięłam auto chłopaka, żeby dojechać do pracy. I ono też się zepsuło! Zadzwoniłam do taty. Śmiał się, zabrał mnie i zawiózł do pracy.
    Jakkolwiek niewiarygodnie to nie brzmi, trzeciego dnia wzięłam samochód mamy... i on również się zepsuł. Tata znowu mnie uratował i podrzucił do pracy. Tam musiałam trzeci dzień z rzędu tłumaczyć menedżerowi, że z mojej winy zepsuły się trzy samochody. Nie wiem, czy mi uwierzył. Ale najwyraźniej niewiele go to obchodziło.
    Wszystkie trzy samochody popsuły się z różnych powodów, a tylko w jednym przypadku była to moja wina. Auto mojego chłopaka silnie się przegrzewało i musieliśmy ciągle dolewać wody lub płynu chłodniczego, a ja o tym zapomniałam. © bettyepallmall / Reddit
  • Potrzebowaliśmy nowego pracownika. Zatrudniliśmy faceta, powiedzmy Karola, z niewielkim doświadczeniem, przydzieliliśmy go do bardziej doświadczonego kolegi i tak dalej. Dwa tygodnie później, po otrzymaniu pierwszej pensji, Karol oznajmił, że musi wyjechać na weekend na drugi koniec kraju, na ślub przyjaciela. Powiedział, że będzie w poniedziałek. Nadszedł poniedziałek, Karol się nie pojawił. Zadzwoniłem do niego, martwiąc się, czy coś mu się nie stało. Usłyszałem: „Trochę się spóźnię, ale będę najpóźniej w połowie września”. Była połowa sierpnia. Oczywiście nie mogliśmy tyle czekać, znaleźliśmy innego pracownika. Ale nie o to chodzi.
    Na początku września NASTĘPNEGO roku zadzwonił telefon, a ktoś raźnie oznajmił: „Cześć, tu Karol, jestem gotowy do powrotu, czy mogę jutro przyjść?”. Minął rok i dwa tygodnie! Koleś pojechał na wesele. Ale we wrześniu był już z powrotem. © SvetikTik1 / Pikabu
  • Spóźniałem się kiedyś do pracy, jechałem samochodem. Po drodze spotkałem kolegę. Zaproponowałem, że go podwiozę. W biurze na pytanie szefa: „Dlaczego się spóźniliście?” kolega odpowiedział, że to przez mnie. Generalnie, już więcej kolegów nie podwożę. © jigit00712 / Pikabu
  • Jechałem do pracy. Przede mną samochód — patrzę, a jego tylna tablica rejestracyjna się chwieje, już tylko na jednej śrubie wisi. Za chwilę odleci. I tak się stało — tablica spadła na drogę. Facet jechał dalej, nic nie zauważył. Zatrzymałem się, podniosłem tablicę, wrzuciłem ją na siedzenie pasażera i zacząłem go doganiać. Dogoniłem. Migam światłami, sygnalizuję. On się nie zatrzymuje. Jadę za nim, on przede mną! Ucieka! Patrzę, wjechał na podwórka. Myślę, że pewnie do swojego domu skręcił. To mu oddam tę tablicę. Aha! Okazało się, że ucieka przez podwórka!
    Dałem spokój tym pościgom, pojechałem do pracy. Przejechałem z kilometr. Zatrzymują mnie policjanci. Sprawdzili dokumenty i zauważyli tę tablicę na siedzeniu. Czepili się mnie. Męczyłem się, żeby im udowodnić, że dopiero co podniosłem tablicę, chciałem ją oddać właścicielowi, ale on się wystraszył i uciekł. No cóż, zabrali tablicę i puścili mnie. Dlatego się spóźniłem. Chciałem, kurczę, zrobić dobry uczynek. © / Pikabu
  • Zaprosili mnie na wesele do krewnego, żenił się po raz drugi. Na wesele spóźniliśmy się o godzinę. Pan młody i panna młoda nas przywitali, zaprowadzili do stołu. Pan młody powiedział ze śmiechem: „Następnym razem się spóźnicie — nie wpuszczę!”. Na co od razu się go zapytałem: „A kiedy masz następne wesele?”. Niedługo minie 20 lat, jak są razem, wszystko dobrze. © / Pikabu
  • Pewnego razu spóźniłam się na test z angielskiego. Wszyscy już siedzieli, wypełniali zadania w zeszytach ćwiczeń. Ponieważ się spóźniłam, trafiło mi się miejsce tuż przy drzwiach. Kiedy zdejmowałam plecak i siadałam, łokciem zgasiłam światło. Natychmiast wydało się, że kilka osób z grupy ściąga: ich twarze rozświetliły się w ciemności, jakby ich zeszyt ćwiczeń emitował magiczny blask. © / Pikabu
  • Kiedy uczyłem się na uniwersytecie, często spóźniałem się na poranne zajęcia z algebry. Drzwi do sali strasznie skrzypiały, co rozpraszało wykładowcę podczas prowadzenia wykładu. Wszystkich spóźnialskich zwykle wysyłał na spacer. Pewnego razu zawołał do mnie: „Nasmaruj te drzwi, a nawet nie zauważę, że się spóźniłeś!”
    Nasmarować drzwi wydawało mi się lepszym pomysłem niż ustawić sobie grafik. Drzwi zaczęły otwierać się bezgłośnie. Kiedy spóźniłem się następnym razem, to naprawdę nie usłyszałem zwyczajowej uwagi od wykładowcy! I wszystko byłoby w porządku, gdyby nie moje ego... Domagało się pochwały i uznania za dokonany wyczyn. Nabrawszy powietrza w płuca, radośnie zawołałem na całą salę: „Spóźniłem się, a pan nawet nie zauważył... Bo nasmarowałem zawiasy!”. © BIanF / Pikabu
  • Podjąłem decyzję, że zamiast ciągle jeść kebab, muszę zabierać do pracy zdrowe jedzenie z domu. Pierwszy dzień — zapomniałem. Drugi dzień — znowu zapomniałem. Postanowiłem, że będę kładł klucze od samochodu na pudełku z jedzeniem w lodówce — ich na pewno nie zapomnę. Trzeci dzień — spóźniłem się do pracy, bo godzinę nie mogłem znaleźć kluczy od samochodu. © Jeniay / Pikabu
  • Mam uczennicę imieniem Maja. Pewnego razu, jakieś 15 minut przed zajęciami, dzwoni do mnie, przeprasza i mówi, że spóźni się 10 minut. W porządku, nie ma problemu. Zajęcia były zaplanowane na 13:00. Siedzę i czekam. Słyszę kroki, bardzo znajome. Ale nikt nie puka do drzwi. Jest 13:07. Idę otworzyć — rzeczywiście, Majka stoi pod drzwiami. Pytam ją, dlaczego tam stoi, przecież jest już spóźniona. Jej logika była niesamowita. Skoro powiedziała, że spóźni się 10 minut, to zamierzała spóźnić się dokładnie tyle! Czekała więc do 13:10, żeby zrobić to, co obiecała. Cudowne! © AlexAlpha / Pikabu
  • Zaspaliśmy. Obudził mnie na 20 minut przed rozpoczęciem dnia pracy telefon od podwładnej. Powiedziała, że chłopak zamknął ją w mieszkaniu na klucz, którego nie da się otworzyć od środka. Przeprasza, bo mocno się spóźni — na chłopaka trzeba będzie poczekać kilka godzin. Usłyszała mój zaspany głos i zapytała: „A ty śpisz, czy co?”.
    A ja mieszkam w sąsiednim bloku. Powiedziałam: „Tak, masz szczęście. Za 20 minut jedziemy do pracy, idź, owiń klucze w szalik i zrzucaj”. Złapałam, otworzyłam, pojechaliśmy do pracy. © / Pikabu
  • Naszym szefem jest pies. Dziś miałam złożyć ważne raporty, ale pies podczas porannego spaceru strasznie się ubrudził. Musiałam go umyć, spóźniłam się o 40 minut. Wezwano mnie „na dywanik”, serce mi w pięty poszło. Opowiedziałam wszystko szczerze. Szef chwilę milczał, a potem powiedział: „No to co ja teraz powinienem zrobić, jak sądzisz?”. Odpowiedziałam: „Zrozumieć i wybaczyć”. Jeszcze nigdy nie widziałam, żeby się tak śmiał. Zrozumiał. Wybaczył. A na pożegnanie dodał: „Na przyszłość bądź ostrożniejsza”. © Podsłuchane / Ideer
  • Uczeń spóźnił się na moją lekcję — zaspał. Dobrze, mówię, siadaj. Ale ten bohater zapomniał konspektu. Zapomniał długopisu — dałam mu z własnych. Klasa już chichotała. I wtedy znowu podniósł rękę i zapytał: „Mogę wyjść? Zapomniałem telefonu w toalecie”. Oklaski, kurtyna. © / Pikabu
  • Moja mama jest specjalistką od USG. Niedawno kobieta spóźniła się 15 minut na wizytę. Dzięki doświadczeniu mamy udało jej się zmieścić w pozostałym czasie. A potem szef powiedział mamie, że wpłynęła na nią skarga, że: „Lekarz zrobił wszystko zbyt szybko, mimo że się spóźniłam”. © / Pikabu
  • Spóźniłam się kilka razy do pracy. Szef wymyślił mi maksymalnie skuteczną karę. Zadziałało jak w zegarku. Żadnych kar finansowych ani morałów. Po prostu uroczyście wręczył mi klucze od biura. Musiałam przychodzić pół godziny wcześniej, wyłączać alarm i wychodzić pół godziny później. Na moje szczęście, mniej więcej po roku inna pracownica spóźniła się parę razy, i pałeczkę przekazano jej. © / Pikabu
  • Zarezerwowałem samochód rodziców do serwisu na naprawę. Miałem go oddać wcześnie rano. Wyjechałem wcześniej. Całą drogę czułem podskórnie, że coś jest nie tak. Ale jednocześnie patrzyłem na zegarek i wiedziałem, że na pewno zdążę. I już byłem na progu serwisu. I dopiero tutaj uświadomiłem sobie, że dałem plamę i przyjechałem swoim samochodem, a nie rodziców. Musiałem pędzić, aby zamienić samochody. Do serwisu ostatecznie jednak się spóźniłem. © / Pikabu

Nigdy nie wiadomo, kiedy los zaskoczy nas czymś nieoczekiwanym. Czasem aż trudno uwierzyć, że życie pisze takie scenariusze. Przed wami kolejna porcja opowieści, których zwrotów akcji nikt się nie spodziewał!

Komentarze

Otrzymuj powiadomienia
Masz szczęście! Ten wątek jest pusty,
co oznacza, że masz prawo do pierwszego komentarza.
Śmiało!

Powiązane artykuły