22 prezenty, które trudno będzie wymazać z pamięci

Ludzie
tydzień temu

Prezenty przybierają różne formy: długo wyczekiwane, niespodziewane, a nawet takie, które skłaniają do refleksji. Jeden mały podarunek może wywołać szczery uśmiech, podczas gdy inny potrafi wprawić w zakłopotanie. Ważne jest nie tylko to, co komuś dajesz, ale także jak to robisz. W końcu czasem nawet najmniejszy drobiazg nagle wywołuje w nas burzę emocji.

  • Mój były chłopak dał mi pluszowego misia, który miał bukiet w jednej łapce i pudełeczko w drugiej. Wiedział, że nie znoszę pluszaków. Powiedziałam, że wolałabym dostać pierogi niż te śmieci. Zerwaliśmy, minęły 3 lata. Mój siostrzeniec bawi się tym misiem i nagle pyta: „Dlaczego tu jest pierścionek?”. W pudełku był pierścionek! O rany, to zbyt skomplikowane © Overheard / Ideer
  • Zobaczcie to monstrum. Zszywałam tego miśka setki razy, bo zawsze ma gdzieś dziurę, wypchałam mu szyję, bo głowa zawsze mu odpada. Serce też mu odpadło, więc przyszyłam je z powrotem. I jest cały krzywy i pochylony. To irytujące. A najbardziej irytujące jest to, że został kupiony za 300 złotych. Za te pieniądze można było wziąć coś porządnego i nie tak bezużytecznego. © shmabulock13 / Pikabu
  • W zeszłe święta mój mąż kupił mi okropne kolczyki z ametystami, które wyglądały jak sztuczna biżuteria Barbie. Spojrzałam na nie zszokowana i powiedziałam mu, że nie wyglądają na mnie dobrze i nie wyobrażam sobie noszenia ich do czegokolwiek. Mój mąż stwierdził, że w takim razie mogę je zwrócić. Oczywiście, że zwróciłam. Te błyskotki kosztowały dużo pieniędzy i nie mogłam sobie wyobrazić, że będą po prostu zbierać kurz w moim domu. Założyłabym je co najwyżej raz lub dwa w życiu. Zwróciłam kolczyki, a pieniądze przeznaczyłam na rezerwację domku w lokalnym ośrodku narciarskim. O wiele lepszy prezent! © JDRL320 / Reddit
  • W dniu moich 11. urodzin koleżanki przyszły pod mój blok, żeby złożyć mi życzenia. Wybiegłam, cała szczęśliwa i podekscytowana, a one powiedziały do mnie, żebym zamknęła oczy i wyciągnęła ręce. Zrobiłam to i poczułam na rękach coś ciepłego i poruszającego się. Otworzyłam oczy i zaczęłam krzyczeć z przerażenia, bo miałam w rękach dwa białe szczury z czerwonymi oczami! Powiedziałam koleżankom, że nie chcę ich wziąć. Rozczarowane poszły oddać niechciane zwierzęta do sklepu zoologicznego. Już lepiej byłoby kupić tabliczkę czekolady! © Overheard / Ideer
  • To było jakieś 30 lat temu. Pod koniec stycznia moi rodzice obchodzą urodziny, ponieważ dzieli ich tylko tydzień. To wspólne święto dla nich obojga. W każdym razie świętujemy urodziny, ale wtedy pojawia się moja babcia i mówi: „Kupiłam wam najlepszy prezent w życiu! Chodźmy go od razu rozpakować”. Wszyscy siedzieliśmy z szeroko otwartymi oczami. Po przesłuchaniu babcia pękła i wyznała, że zamówiła samochód obornika na działkę rodziców i że powinien wkrótce dotrzeć, ale nie miała wystarczająco dużo pieniędzy na całość, więc rodzice będą musieli zapłacić połowę kosztów. © 0d1n / Pikabu
  • Moja córka dała mi ogromny zestaw ręcznie robionych czekoladek na urodziny w grudniu. Bardzo piękne i z malunkami, po prostu cudowne. Ale nie mogłam ich spróbować, aż się wzdrygnęłam. Kiedy pomyślę, że formowali je własnymi rękami jacyś rzemieślnicy, robi mi się niedobrze. Dałam go szefowej na Sylwestra, zjadła i piszczała z radości. Ale wolałabym pić herbatę z fabryczną tabliczką czekolady. © Oksana Zhuravleva / ADME

„To mydło, ale na początku nie zdawałem sobie z tego sprawy. Powinni byli mnie ostrzec!”

  • Kiedy miałam 16 lat, bardzo chciałam mieć naszyjnik z jaspisu, który był sprzedawany w sklepie niedaleko mojego domu: już nie sztuczne świecidełka, ale jeszcze nie prawdziwa biżuteria. Miał łańcuszek i kilka kamieni w środku. Nie kosztował dużo, ale więcej niż moje kieszonkowe. W każdym razie poprosiłam o niego na urodziny i czekałam z nadzieją... Zamiast niego dostałam bursztynowe kolczyki (nienawidziłam bursztynu, ale moja mama go uwielbiała) w kształcie dwóch kulek wielkości wiśni. Były pozłacane, szczerze mówiąc jak dla starszej pani, niewygodne i po prostu nieładne. Mój szok został skwitowany słowami: „O co ci chodzi?! To jest droższe!”. Nie pamiętam mojej reakcji, ale pamiętam, że ostatecznie dostałam pieniądze za naszyjnik.
    I kolejna sytuacja. Kiedyś na moje urodziny mąż wręczył mi duże, pięknie zapakowane pudełko. Sądząc po rozmiarze, było to pudełko po butach. Buty?! To byłoby niesamowite. Otworzyłam je z zainteresowaniem. Pudełko na buty było wyłożone papierem, w środku znajdowały się przegródki, kilka poziomów, a na nich 30 różnych artykułów piśmienniczych: długopisy, ołówki, gumki, korektory, sztyfty, klej. I to pomimo tego, że nie rysuję ani nie piszę ręcznie, a pracuję tylko na komputerze. Mój mąż oświadczył z uśmiechem: „Chciałem, żebyś miała dobre artykuły papiernicze, żeby dzieci nie musiały ich dźwigać”. Raz w roku pomagam im w pracach rękodzielniczych dla przedszkola i szkoły. Wciąż nie wyczerpałam zapasów, a minęło 4 lub 5 lat. Poprosiłam go, żebym więcej tego nie robił. © tttuksa / Pikabu
  • W roku, w którym wyszedł Harry Potter i Insygnia Śmierci, dostałam tę książkę na urodziny. A potem dostałam jeszcze jeden dokładnie taki sam tom na Boże Narodzenie. Moi rodzice po prostu zapomnieli, że już mi ją dali. Byli bardzo źli i nazwali mnie niewdzięczną, kiedy roześmiałam się i powiedziałam im, że zdublowali prezent. Ale co miałam zrobić?! © EatTheRude- / Reddit
  • Kiedy byłam mała, moi rodzice zawsze dawali mi praktyczne prezenty: ubrania, buty. Czyli rzeczy, które i tak mieli mi kupić. Wyrosłam z zimowych butów i okazywało się, że znajdowałam nowe pod choinką. Raz nawet dostałam na urodziny telewizor, który stanął w salonie. Dlaczego tak było, nie wiem. Moja rodzina miała pieniądze, ojciec zarabiał przyzwoicie, a moje pragnienia były dość niedrogie, ale najwyraźniej moi rodzice uważali, że są niewystarczająco praktyczne. Ogólnie rzecz biorąc, nigdy nie miałam szczęścia do prezentów: byli chłopcy dawali bzdury, których nie potrzebuję, lub po prostu wręczali kwiaty i jęczeli, ile kosztowały. Kiedy zaczęłam spotykać się z moim przyszłym mężem, zapytał mnie, co chciałabym dostać na urodziny. Powiedziałam mu, bez większych nadziei, a on mi to dał. Oniemiałam: okazuje się, że to możliwe — dostać coś, o czym marzę. © Overheard / Ideer
  • Moja teściowa uważa, że najlepszym prezentem dla kobiety jest złoto. Mój mąż też dorastał z tym samym nastawieniem i przez pierwsze kilka lat dawał mi złoto na wszystkie święta i urodziny. Ja jednak nie przepadam za takimi prezentami, mimo że noszę biżuterię. Wolę wybierać ją sama, zgodnie z moim gustem, i noszę ją bez zdejmowania, więc kilka zestawów kolczyków, łańcuszków i wisiorków leży smutno na półce. Mój mąż długo nie mógł uwierzyć, że nie kokietuję i naprawdę wolałabym coś praktycznego. © Mum Darling / ADME

„Dostałam ananasa w doniczce. Darczyńcy chcieli jak najlepiej, ponieważ mamy w domu dużo kwiatów. Teraz szukam w internecie informacji, jak o niego dbać. Nie jest to najgorszy prezent, ale niepotrzebny i kłopotliwy”.

  • Mój mąż nie jest dobry w wybieraniu prezentów. W każde święta z jakiegoś powodu ma swój „temat przewodni”. W zeszłym roku były to koszulki i bielizna. Większości bielizny nawet nie nosiłam. Rok wcześniej były to piżamy: mąż wręczył mi aż 7 kompletów. Dał mi tyle książek kucharskich, że straciłam rachubę, a nawet z nich nie korzystam. Z jakiegoś powodu nigdy nie może wymyślić, co mi kupić, chociaż zawsze mu podpowiadam. Ale i tak bardzo kocham tego człowieka. Pod każdym innym względem jest po prostu idealny. © Ok_Estate_7315 / Reddit
  • Kiedy byłam bardzo mała, rodzice zabrali mnie na choinkę do taty w pracy. Było tam mnóstwo dzieci. Ponieważ byłam ruda, cała piegowata, a do tego w stroju Czerwonego Kapturka, Święty Mikołaj zwrócił na mnie uwagę i dał mi prezent. Przez cały czas nie mogłam zrozumieć, co to było. Dopiero później rodzice wyjaśnili mi, że to ostrzałka do noży. Co za prezent! Od serca! Do dziś zastanawiam się, kto wpadł na to, żeby kupić takie cudo dzieciom. © Overheard / Ideer
  • Na dziesiątą rocznicę powstania biura, w którym pracowałam, szefowie postanowili uszczęśliwić pracowników kreatywnymi prezentami. Dali każdemu działowi własną niespodziankę. Księgowość otrzymała zorganizowane poszukiwanie skarbów. Sprzedawcy dostali zaproszenia na paintball. Marketing wybrał się na gokarty. Pracownicy magazynu poszli na strzelnicę. Informatycy, ludzie od reklamy, technicy: wszyscy zostali obdarowani. Obecność w zabawie była obowiązkowa. A my, logistycy, dostaliśmy certyfikaty na 3 skoki spadochronowe. Od dzieciństwa mam lęk wysokości. Moja odmowa uczestnictwa została zaakceptowana po tym, jak oświadczyłam, że w innym przypadku odejdę z pracy. Pracowałam w tym biurze jeszcze przez pięć lat. Biegaliśmy w maratonach i graliśmy w laserball. Zabawne, ale w innej organizacji, w której później pracowałem, również skakaliśmy ze spadochronem. Ale dobrowolnie i na własny koszt. © NadezhdaNR / Pikabu
  • Kiedy byłam dzieckiem, bardzo chciałam mieć kota. Dostałam go, a potem się zaczęło... Miałam wtedy 7 lat, byłam naiwna i ufałam dorosłym. W każdym razie mój ojciec przyszedł do mnie i z radością powiedział, że kotek ma dla mnie prezent. W tamtych czasach nie byłam rozpieszczana prezentami, więc radośnie pobiegłam go szukać. Nie znalazłam w przedpokoju ani w kuchni. Ojciec powiedział, żebym poszukała w łazience. Okazało się, że kotka faktycznie ma dla mnie prezent: intensywnie korzystała z kuwety, czego efektem były kupki do sprzątnięcia. Tak więc moja naiwność została wykorzystana do wyczyszczenia kuwety. Od tego czasu nie mogę normalnie przyjmować prezentów i nadal dostaję drgawek od tego słowa. © Skunks_not_*** / ADME

„Mój mąż dostał w pracy gobelin przedstawiający tygrysa. W złoconej ramie. Kosztował dużo pieniędzy, szkoda, że nie dali mu po prostu gotówki. To dzieło leży za sofą od pięciu lat”.

  • Na 9. urodziny dostałem od rodziców powieści Tołstoja. To prawda, dostałem też inne, normalniejsze rzeczy. Ale dlaczego akurat te książki? Potem dowiedziałem się, że tata załatwił je przez stowarzyszenie miłośników książek. Tylko po co dawał je dziewięciolatkowi? W każdym razie, najpierw myślałem, że to bajki, ale szybko zrezygnowałem z czytania. Zbrodnię i karę otworzyłem jakieś 10 lat później, kiedy mówiliśmy o tym w szkole. © I Am Who Else / ADME
  • Kubki to jeden z najgorszych prezentów. Dosłownie krzyczą: „Nie wiem, co lubisz, ale czuję się zobowiązany dać ci prezent”. Albo inna opcja: „Zapomniałem ci coś kupić, więc chwyciłem pierwszą rzecz, jaką znalazłem w sklepie”. Mam całą szafę kubków. Moja dziewczyna uwielbia na nie patrzeć, a ja ich nienawidzę. Jak reagować na takie prezenty? Powiedzieć: „Dziękuję, że dałeś mi kubek z moim imieniem, bo inaczej bym o nim zapomniał”? Moi przyjaciele i rodzina wiedzą, że nienawidzę kubków, więc uważają, że danie mi kubka w prezencie będzie szalenie zabawne. © tallkidinashortworld / Reddit
  • W wieku 14 lat uwielbiałam czytać i marzyłam o tym, by dostać na urodziny nową książkę o Harrym Potterze, żebym mogła mieć własną, zamiast stać po nią w kolejce do biblioteki. I oto nadeszły długo wyczekiwane urodziny, a moi rodzice podarowali mi złote kolczyki z rybkami. A ja nawet nie miałam przekłutych uszu. Trudno wyrazić głębię mojego rozczarowania, ale mama zdołała mnie jeszcze bardziej załamać, mówiąc, że skoro prezent mi się nie podoba, to ona sama będzie je nosić. © Sinklinal / Pikabu
  • Pewnego razu do naszego miasta przyjechała moja przyjaciółka. Zaprosiliśmy ją, żeby podczas pobytu mieszkała u nas. W prezencie przywiozła słoik czerwonego kawioru. Oczywiście, byłam zaskoczona, pochwaliłam się mężowi. Zostawiliśmy kawior na święta, bo dla nas to był duży luksus. Rano weszłam do kuchni, a moja przyjaciółka jadła kanapki z kawiorem. Jedna trzecia słoika już zniknęła. Byłam zdenerwowana, ale milczałam. © Overheard / Ideer

BONUS: Nieudany prezent okazał się wspaniałym podarkiem dla kogoś innego.

  • Na 25. urodziny dostałam najgorszy prezent w życiu. Mój ojciec i brat z jakiegoś powodu postanowili dać mi ogromną zabawkową małpę. Nie byłoby w tym nic złego, ale nie lubię miękkich zabawek, no i miałam już 25 lat. Po co mi taki włochaty potwór?
    Kiedy przyszli, radośnie wręczając mi tę miękką, brzydką rzecz, byłam tak zniechęcona, że nie mogłam się nawet uśmiechnąć. A oni chodzili wokół niego i radośnie mówili: „Czyż nie jest fajny? Prawda, że fajny?”. „Mm-hmm”, odpowiedziałam kwaśno.
    Później mama powiedziała mi, że dawno temu wypatrzyli tę zabawkę w sklepie jako prezent dla mnie, ale mama surowo zabroniła im jej kupować. Bo za te pieniądze w tamtych czasach można było kupić dobrą kurtkę, buty czy torebkę. Ale gdy mama była w pracy, spiskowcy po cichu kupili małpę i z radością mi ją sprezentowali. Przez kilka lat zbierała kurz, bo nawet nie mieściła się w szafie. Przeszkadzała na sofie i na fotelu. W końcu wrzuciłam ją do worka na śmieci i wysłałam na wieczne wygnanie na balkon, a gdy się wyprowadzałam, pod pozorem zamieszania zostawiłam ją u rodziców.
    Jeszcze kilka lat małpa irytowała moją mamę swoim wyglądem, rozmiarem i bezwartościowością. I pewnie zakończyłaby swój niechlubny żywot na śmietniku, gdybym nie urodziła syna. Kiedy miał rok, znalazł u babci w szafie to kudłate cudo i wpadł w taki zachwyt, że małpkę trzeba było pilnie wyjąć, wyprać, uczesać i oddać dziecku. Teraz to jedna z jego ulubionych zabawek. Tak więc najgorszy prezent dla mnie stał się najlepszym prezentem dla mojego syna. © Blackmahaon / Pikabu

Zobaczcie zabawne historie o niezapomnianych prezentach od teściowych.

Komentarze

Otrzymuj powiadomienia
Masz szczęście! Ten wątek jest pusty,
co oznacza, że masz prawo do pierwszego komentarza.
Śmiało!

Powiązane artykuły