„Najlepszy lifting w historii” — 69-letnia Kris Jenner wygląda o połowę młodziej po operacji, a ludzie uważają, że przypomina Kim

Moda na kosmetyki z przeszłości przeżywa swój renesans. Kiedy wydaje się, że współczesny przemysł kosmetyczny wypróbował już wszystko, pomysły, które zostały odkurzone i ponownie wykorzystane, powracają z głębi historii. Od dziwnego babcinego przepisu do głównego trendu w branży kosmetycznej to tylko kilka stuleci (lub tysiącleci) i dobry PR!
„Moje nowe, super długie zielone paznokcie”
W starożytnych Chinach długie paznokcie były nie tylko biżuterią — służyły jako wizytówka statusu społecznego. Szlachta hodowała paznokcie o długości do 15 centymetrów, aby pokazać, że nie muszą pracować fizycznie.
Moda ta osiągnęła swój szczyt w czasach dynastii Qing (1644-1912), a główną trendsetterką tamtych czasów była cesarzowa Cixi. Aby chronić swoje paznokcie, cesarzowa nosiła cenne złote nakładki w ciągu dnia i jasnożółte satynowe osłony w nocy. Cały zespół służących był odpowiedzialny za pielęgnację urody władczyni. Jej poranki rozpoczynały się od kąpieli dłoni w ziołowych wywarach. Po nich następował higieniczny manicure, a także odnowienie powłoki. Według plotek, cesarzowa nie pozwalała nawet na wyrzucanie obciętych paznokci, lecz przechowywała je w jadeitowym pudełku.
„Odświeżyłam paznokcie — teraz są wielokolorowe”.
Dziś superdługie paznokcie przeżywają drugie narodziny, ale teraz nie są wyznacznikiem szlacheckiego pochodzenia, ale odważnym trendem. Dzięki nowoczesnym materiałom (akryl, biogel i polygel) możliwe jest stworzenie paznokci o dowolnej długości i kształcie: od prostych kwadratów po ekstremalne ostre sztylety. Im dłuższe paznokcie, tym większe pole do eksperymentów z designem! Jednak współczesne panie nie mają już służących, a w życiu codziennym muszą znaleźć pomysłowe sposoby na zachowanie tej luksusowej długości.
Historia usuwania owłosienia z twarzy u kobiet sięga tysięcy lat wstecz. Uważa się, że już w starożytnym Egipcie kobiety praktykowały depilację cukrową, czyli usuwanie niechcianego owłosienia z twarzy za pomocą mieszanki cukru i wody. W okresie renesansu królowa Elżbieta I wprowadziła modę na przesadną linię włosów. Aby ją osiągnąć, szlachetne damy wyrywały włosy na czole, a nawet usuwały brwi. W wiktoriańskiej Anglii produkowano mieszanki do depilacji zawierające arszenik. Testowano ich gotowość, zanurzając w mieszance ptasie pióro. Jeśli rozpadało się, to znaczy, że mikstura działała!
Obecnie praktyka ta odrodziła się w kosmetologii pod nazwą dermaplaning. Podczas zabiegu usuwany jest nie tylko meszek, ale także wierzchnia zrogowaciała warstwa skóry, a robi się to za pomocą skalpela. Odważne blogerki kosmetyczne uciekają się nawet do domowego golenia. Nakładają spray na twarz, podkreślając każdy włosek, a następnie golą się maszynką.
Wszystko po to, aby twarz była gładka i lśniąca, a produkty podkładowe leżały na niej idealnie. Skuteczność dermaplaningu i golenia nie ma jeszcze wystarczających dowodów naukowych, ale efekt nitkowania jest doceniany nawet przez naukowców. Jest to technika szeroko znana w Azji, w której włosy z twarzy wyrywane są nitką skręconą w specjalny sposób. Teraz jest często wykorzystywana, w szczególności przy regulacji brwi.
Już w starożytnej Grecji i Chinach śluz wydzielany przez ślimaki był uznawany za korzystny dla skóry. Pliniusz Starszy wspominał, że pomaga on leczyć oparzenia. W średniowiecznej Europie aptekarze gotowali ślimaki, aby stworzyć środek nawilżający dla zaczerwienionej skóry. Jednak kosmetyki ze ślimaków zrewolucjonizowały się w latach 80. XX wieku, kiedy rolnicy, którzy hodowali ślimaki winniczki dla restauracji, odkryli, że ich skóra rzadziej ulegała skaleczeniom i szybciej się goiła.
Obecnie śluz ślimaka jest wykorzystywany w koreańskich produktach kosmetycznych. Badania wykazały, że zawiera kwas hialuronowy, kwas glikolowy, peptydy i przeciwutleniacze, które przyspieszają regenerację, zmniejszają stany zapalne i działają przeciwstarzeniowo.
Aby wyprodukować serum, ślimaki są układane na specjalnej siatce, gdzie wydzielają śluz, a następnie wracają do swoich legowisk, aby się zregenerować. Jednak obrońcy zwierząt skrytykowali ten przemysł, argumentując, że nawet w takich warunkach mięczaki są zestresowane. W odpowiedzi niektóre marki przestawiły się na analogi roślinne i syntetyczne.
Chociaż linia wzrostu rzęs była podkreślana już w starożytnym Egipcie, to przemysł sztucznych rzęs w pełni pojawił się dopiero na przełomie XIX i XX wieku. W tym czasie procedura ta znajdowała się w rękach perukarzy. Tworzyli oni sztuczne rzęsy wykonane z jedwabiu i ludzkich włosów przyklejonych do paska materiału. Według gazet z końca XIX wieku, istniała już procedura przedłużania rzęs: we Francji były one przyszywane bezpośrednio do powieki.
Początkowo sztuczne rzęsy wyglądały masywnie i nienaturalnie i nadawały się tylko na scenę. Ale później pasek mocujący stał się cienki i prawie niewidoczny, bo był wykonany z suszonego pęcherza rybnego. Aby przykleić takie rzęsy, panie odwiedzały salony kosmetyczne. Nie było łatwo zrobić to samodzielnie. Ponadto trzeba było je regularnie podkręcać specjalną zalotką, aby uzyskać odpowiednie wygięcie. Do naszych czasów narzędzie to przetrwało w niemal niezmienionej formie.
Nowoczesne techniki przedłużania są dość podobne do wcześniejszych, ale stały się znacznie bezpieczniejsze. Teraz sztuczne rzęsy są przyklejane do prawdziwych. Istnieje wiele ich rodzajów do klejenia i przedłużania: mają dowolny kolor, długość i wygięcie. I nie są już wykonane z ludzkich włosów, ale z materiałów syntetycznych lub futra norek. Nawiasem mówiąc, kilka lat temu sieci społecznościowe podchwyciły ciekawy trend: sztuczne rzęsy przyklejone nie na wierzchu powieki, ale od dołu.
Badiaga jest znana każdemu, kto przynajmniej raz musiał zmniejszyć siniaki na skórze za pomocą kremu aptecznego o tej samej nazwie. Nie każdy jednak wie, czym jest ten tajemniczy środek. To słodkowodna gąbka, która od czasów starożytnych była znana jako ludowy środek na choroby skóry. Używano jej już w starożytnych Chinach! A słowiańskie fashionistki używały nawet pudru z tej gąbki do różowania policzków. W tym celu gąbkę suszono, pocierano i nakładano na skórę, powodując mikrourazy, które stymulowały odnowę komórek.
Obecnie mało reprezentacyjna gąbka nabrała nowego blasku. Kosmetyki z igłami krzemionkowymi biją wszelkie rekordy sprzedaży. Z tych igieł zbudowane są ciała gąbek. Kosmetyki je zawierające pomagają stymulować odnowę komórkową, produkcję kolagenu i dostarczać składniki aktywne do głębokich warstw skóry.
Moda jest cykliczna, a nawet najbardziej dziwaczne praktyki urodowe prędzej czy później powracają, choć w bezpieczniejszych wariacjach. Najważniejszą rzeczą do zapamiętania jest to, że nie wszystkie historyczne metody powinny być bezmyślnie powtarzane i przed ich zastosowaniem zawsze należy skonsultować się z ekspertami!
A oto kolejne szalone rzeczy, jakie kobiety robiły w ubiegłych stuleciach, aby zachować urodę.