8 bohaterek, które zostały przedstawione w dobrym świetle, chociaż wcale na to nie zasłużyły

Filmy
4 godziny temu

Bohaterki filmów i seriali to nie tylko fikcyjne postacie. Odzwierciedlają nasze lęki, marzenia i wewnętrzne konflikty. Śledzimy ich historie, wczuwamy się w nie, a czasem wydaje nam się, że widzimy w nich odbicie samych siebie. Ale za zabawnymi scenami, dowcipnymi tekstami i dramatycznymi zwrotami akcji często kryją się psychologiczne wzorce, które zasługują na bliższą uwagę. Może się bowiem okazać, że bohaterki, z którymi sympatyzujemy od lat, wcale nie są takie urocze, jak nam się wydawało.

Carrie Bradshaw, Seks w wielkim mieście

Nie ulega wątpliwości, że Carrie Bradshaw to bardzo charyzmatyczna postać. Jednak im więcej czasu mija od premiery ostatnich filmów z serii, tym więcej fanów zaczyna zdawać sobie sprawę, że bohaterka grana przez Sarah Jessikę Parker w rzeczywistości zawsze była narcyzem.

W swoich związkach często przejawiała zachowania, które, gdyby serial był kręcony dzisiaj, już zostałyby oznaczone jako toksyczne. Również w stosunku do swoich przyjaciółek była często wyjątkowo niegrzeczna i samolubna, po prostu je wykorzystując. Przynajmniej po to, by mieć o czym pisać w swojej kolumnie.

Zawsze przedkładała własne interesy nad sytuację innych. Więc nawet kiedy jej pozornie bliska przyjaciółka Charlotte zaręczyła się z Harrym, Carrie, zamiast świętować jej zaręczyny, spędziła prawie cały wieczór, myśląc o kolejnym ze swoich problemów.

Kiedy nasza bohaterka miała wpłacić zaliczkę na mieszkanie, jak wiadomo, wydała wszystko na buty. Skąd miała wziąć tak dużą sumę, jak nie od Charlotte, której ślub nigdy się nie odbył?

„Dlaczego nie zaproponowałaś mi pieniędzy?” — miała pretensje Carrie, odnosząc się do drogiego, 2,17-karatowego pierścionka zaręczynowego od Tiffany’ego. Przecież zawsze wspierała swoją przyjaciółkę we wszystkim! Rozsądna, pełna miłości odpowiedź Charlotte, że Carrie jest 35-letnią kobietą, która musi sama zadbać o swoje finanse, sprawia, że śmiertelnie urażona bohaterka w złości opuszcza mieszkanie przyjaciółki.

Pod koniec odcinka zawstydzona Charlotte daje jej pierścionek, a nawet czuje się winna, że sama nie zaoferowała jej 30 000 dolarów na zaliczkę. Carrie przyjmuje pierścionek i obiecuje, że wszystko zwróci. Chociaż nigdy tego nie widzimy na ekranie.

Po filmie pojawiły się opinie widzów, że pierwotnie nie chodziło o to, by uczynić z tej postaci wzór do naśladowania, a wręcz przeciwnie, by ujawniać i demaskować takie osoby na ekranie. I dobrze, że coraz więcej osób zaczyna zdawać sobie z tego sprawę. Kto wie, może to kiedyś uchroni kogoś przed takimi przyjaciółkami w prawdziwym życiu.

Bella Swan, Zmierzch

Bella przez długi czas była nam przedstawiana jako romantyczna bohaterka, która poświęca wszystko dla miłości. Jeśli jednak przyjrzeć się bliżej, jej związek z Edwardem wykazuje klasyczne oznaki nadużycia, a odrzucenie wszystkich ludzi na rzecz wampira podważa przesłanie tej niby wielkiej miłości.

Po pierwsze, jej ukochany aktywnie narusza osobiste granice bohaterki. Weźmy na przykład fakt, że bez pozwolenia wdziera się do jej pokoju w nocy, obserwując ją podczas snu. W prawdziwym życiu takie zachowanie zostałoby uznane za naganne. W filmie Bella postrzega to jako dowód miłości.

Sprawy pogarszają się wraz z kolejnymi scenami i widzimy pierwsze oznaki kontrolowania swojej ofiary i izolowania partnerki. Bella dosłownie błaga Edwarda, by uczynił ją wampirem bez względu na wszystko. Nawet ignorując fakt, że tym samym porzuca swoją rodzinę i ojca, który nigdy nie dowiedział się niczego ważnego o swojej córce.

Eksperci od związków nazywają więź Belli i Edwarda toksycznym przykładem dla nastolatków, który może negatywnie wpłynąć na ich postrzeganie zdrowych relacji. Takie zachowania nigdy nie powinny być postrzegane jako ideał miłości.

Ważne jest, aby młodzi ludzie o tym pamiętali:

  • kontrola ≠ troska
  • Poświęcenie ≠ miłość
  • Rezygnacja z siebie, rodziny i przyjaciół na rzecz partnera nie jest wcale zdrowa.

Ważne jest, aby nie romantyzować niebezpiecznych modeli relacji, ale raczej uczyć się z takich historii. Należy patrzeć na to nie jak na powieść, która może zainspirować kogoś do „wielkiej miłości”, ale jak na przestrogę — czego nie powinno się robić.

Rachel Green, Przyjaciele

Być może mało kto pamięta, ale w pilocie do serialu przedstawiono nam bohaterkę jako typową rozpieszczoną „córeczkę tatusia”, która nagle ucieka z własnego ślubu. I ten czyn został przedstawiony jako odważny krok w stronę wolności i niezależnego życia. W rzeczywistości jednak w grę wchodzą tu głębsze kwestie.

Rachel nie uprzedziła narzeczonego o swoich wątpliwościach, lecz zdecydowała się na skandal tuż przed ołtarzem. To mówi nam o jej niezdolności do wzięcia odpowiedzialności za swoje decyzje i radzenia sobie z trudnymi sytuacjami jak osoba dorosła.

Ten jej czyn to nie tylko spektakularny początek serialu, ale swego rodzaju sygnał dla nas, widzów. Przede wszystkim tego, że mamy przed sobą absolutnie niedojrzałą, infantylną osobę skrywającą się za uroczym wyglądem. Nic dziwnego, że ta sama jawna dziecinność powtarza się potem w relacjach z Rossem.

Ogólnie rzecz biorąc, Rachel była przyzwyczajona do tego, że o jej życiu decydowali inni: rodzice, narzeczony, przyjaciele. Kiedy więc coś szło nie tak, nie spieszyła się z szukaniem przyczyn w sobie. Zamiast tego spędziła lata, obwiniając okoliczności, innych ludzi, a nawet niewłaściwą porę, za wszystkie swoje niepowodzenia, czyli po prostu przerzucała winę na kogokolwiek i cokolwiek, jakby nie rozumiała istoty swoich problemów.

Nawet po usamodzielnieniu się, Rachel często wracała do tego nawyku. To było jak cień, który ją prześladował i pozostał z nią przez wszystkie sezony. Tym ciekawiej było obserwować jej rozwój.

Z pewnością scenarzyści mieli na celu stworzenie takiego kontrastu w przemianie swojej bohaterki. W prawdziwym życiu taka osoba zrujnowałaby każdy związek i zraziłaby do siebie wiele osób, zostawiając je w końcu na dnie.

Bree Van de Kamp, Gotowe na wszystko

Bree wygląda jak perfekcyjna gospodyni domowa, jej dom jest lśniąco czysty, a obiad jest zawsze na stole dokładnie o właściwej porze. Ale za tą zewnętrzną perfekcją kryje się głęboko straumatyzowana kobieta.

Niektórzy widzowie dopatrywali się w jej zachowaniu cech psychopatii, ale w rzeczywistości jest ona po prostu osobą z wyraźnymi cechami neurotycznymi. Obsesja na punkcie porządku objęła nie tylko dom, ale także wszystkie obszary jej życia.

Należy zrozumieć, że pragnienie Bree do kontrolowania każdego szczegółu nie wynikało tylko z zamiłowania do sprzątania. Był to po prostu jej sposób na radzenie sobie z wewnętrznym chaosem. W pewnym sensie sprzątanie i dążenie do perfekcji pomagało jej utrzymać życie pod kontrolą.

Bree zawsze ukrywała swoje prawdziwe uczucia za nieskazitelnym uśmiechem. Szkoda, że przez długi czas nie zdawała sobie sprawy, że ta maska chroniła ją nie tylko przed światem, ale także przed prawdziwą bliskością z ludźmi. To był powód, dla którego trudno jej było budować szczere relacje z bliskimi, zwłaszcza z własnymi dziećmi. One po prostu nie czuły ciepła ze strony matki.

Na szczęście Bree zaczęła pracować nad sobą. Pod koniec serialu odbudowała swoje relacje z dziećmi, nauczyła się akceptować je takimi, jakimi są, i postrzegać je jako niezależnych ludzi, a nie jako część jakiegoś idealnego obrazu siebie.

Charlotte York, Seks w wielkim mieście

Życie Charlotte od dawna obracało się wokół idei idealnego małżeństwa. Szukała księcia na białym koniu, który ją uszczęśliwi. I teoretycznie nie ma w tym niczego złego, ale za tym bajkowym marzeniem krył się perfekcjonizm, pragnienie kontroli i strach przed samotnością.

Nie ma chyba bardziej romantycznej postaci w całym serialu niż Charlotte. Szczerze wierzyła w czystą i wieczną miłość, pomimo serii niepowodzeń. Podkreślała swoje pragnienie zostania żoną i matką, marząc o własnej wersji „I żyli długo i szczęśliwie”.

Dla niej małżeństwo było nie tylko związkiem dwojga ludzi, ale symbolem sukcesu i stabilności. Wierzyła w bajkę, w której mężczyzna bierze na siebie wszystkie troski, a życie wypełnione jest radosnymi i bezchmurnymi wydarzeniami. Rzeczywistość jednak rzadko spełniała takie oczekiwania, a jej poszukiwania idealnego partnera często kończyły się rozczarowaniem.

Ponadto Charlotte dążyła do perfekcji nie tylko w swoim małżeństwie, ale także we wszystkim wokół siebie. Chciała kontrolować każdy szczegół, od swojego wyglądu po zachowanie innych.

Punkt zwrotny nastąpił, gdy zdała sobie sprawę, że idealne małżeństwo nie jest rozwiązaniem wszystkich problemów na świecie. Związek z Harrym był daleki od jej wyobrażeń o małżeństwie. A jego raczej nie można było nazwać księciem. Jednak właśnie to doświadczenie pomogło jej nauczyć się akceptować niedoskonałości i odnajdywać szczęście w prawdziwym życiu, a nie w wymyślonych obrazach i stereotypach narzuconych z zewnątrz.

Susan Mayer, Gotowe na wszystko

Susan Mayer wzbudziła mieszane uczucia u wielu widzów. I nic dziwnego. Z pozoru słodka, miła i bezpośrednia kobieta, zachowywała się jednak bardzo, bardzo infantylnie. Naprawdę często starała się unikać dorosłych decyzji, co ostatecznie prowadziło do chaosu i kłopotów.

Impulsywność i brak przezorności tworzyły wokół niej niekończący się strumień absurdalnych sytuacji. Przypadkowo podpalała dom, wpadała w niezręczne momenty na randkach lub robiła sceny na odludziu.

W pewnym momencie stało się oczywiste, że jej córka jest znacznie bardziej dojrzała i odpowiedzialna niż ona. To ironiczne, że w serialu to dziecko opiekuje się matką. Podczas gdy w normalnym życiu powinno być dokładnie odwrotnie.

Susan tak jakby utknęła w niekończącym się kręgu powtarzających się błędów. Wciąż wpadała w te same kłopoty, ale nie potrafiła wyciągnąć z nich wniosków. Po kolejnym wybuchu chaosu następowała krótka cisza, a następnie kolejna runda zamieszania.

Przysięgła sobie, że nigdy więcej nie znajdzie się w trójkątach miłosnych, ale niezmiennie znajdowała się z powrotem w tym, z czego myślała, że w końcu się wydostała. Jej impulsywność i nawyk nieprzemyślenia konsekwencji z wyprzedzeniem doprowadziły do tego, że skandale i dramaty stały się integralną częścią jej życia.

Trzeba jednak przyznać, że Susan miała talent do szczerych przeprosin. Wielu z nas robi to dla formalności: dając coś na znak pojednania lub próbując nadrobić to tylko słowami. Susan natomiast naprawdę szczerze przepraszała. Nie powstrzymało jej to jednak przed ponownym wpadnięciem w kłopoty jakiś czas później.

Prue Halliwell, Czarodziejki

Prue Halliwell, jak pamiętamy, była najstarszą z sióstr. Nic więc dziwnego, że brała na siebie zbyt dużą odpowiedzialność i często przedkładała interesy innych nad swoje własne. Z jednej strony czyniło to z niej silną i nieustraszoną bohaterkę godną podziwu. Z drugiej strony, zamieniło to jej życie w niekończącą się walkę, w której miała niewiele miejsca dla siebie.

Bycie starszą siostrą nie było dla niej tylko obowiązkiem, ale wiązało się z ciągłą chęcią niesienia pomocy, brania na siebie problemów innych ludzi i upewniania się, że wszyscy wokół nich są bezpieczni. Kiedy cała trójka została sama, Prue musiała szybko dorosnąć. Nie tylko opiekowała się Piper i Phoebe, dosłownie weszła w rolę matki, czasami dochodząc do granic własnych możliwości.

Stawianie sióstr na pierwszym miejscu przyszło jej naturalnie, ale w tym tkwił jej główny dylemat. Z jednej strony ta odpowiedzialność czyniła z niej super silną kobietę. Z drugiej strony, była tak przyzwyczajona do brania wszystkiego na siebie, że przestała zauważać, jak bardzo sama potrzebuje wsparcia.

Prue żyła w ciągłym strachu przed stratą. Była gotowa zrobić wszystko dla swojej rodziny, ryzykując, biorąc na siebie więcej, niż była w stanie udźwignąć, a czasem zapominając, że jej własne życie też jest zagrożone. Pragnienie ochrony sióstr za wszelką cenę stało się nie tylko nawykiem, ale jej racją bytu.

Ale z czasem zdała sobie sprawę, że miłość to nie tylko poświęcenie i kontrola. Nauczyła się ufać swoim siostrom, pozwalać im podejmować własne decyzje i być silnymi. Po raz pierwszy od dłuższego czasu pozwoliła sobie porzucić strach i zdała sobie sprawę, że jej rodzina jest w stanie poradzić sobie i pokonać wszelkie przeciwności losu.

Andy Sachs, Diabeł ubiera się u Prady

Na pierwszy rzut oka Andy może wydawać się słodką i naiwną dziewczyną, która przypadkowo dostała się do świata mody. Ale jeśli przyjrzeć się bliżej, staje się główną siłą destrukcyjną, która może zniszczyć cały ciężko wypracowany system pracy w magazynie modowym.

Od samego początku Andy daje jasno do zrozumienia, że nie traktuje branży modowej poważnie. Idzie na rozmowę kwalifikacyjną do Runway, jednego z najbardziej prestiżowych magazynów na świecie, i bez ogródek mówi, że moda jest według niej głupia i pusta. Nawet nie próbuje zrozumieć, o co chodzi w tej branży, i wyraźnie patrzy z góry na swoich kolegów.

Jednak dość szybko Andy zdaje sobie sprawę, że to stanowisko może być dla niej dobrym krokiem w karierze. Pomimo swojej pogardy dla branży, nie waha się korzystać z zasobów Runway i ludzi wokół niej, aby iść do przodu. Najlepszym tego dowodem jest sytuacja, w której Emily ulega wypadkowi, a Andy bez wahania zajmuje jej miejsce na wycieczce do Paryża.

Andy narzeka na swoją pracę, ale cieszy się wszystkimi przywilejami swojej pozycji: dostępem do najlepszych markowych ubrań, uczestnictwem w pokazach mody i imprezach. A jednak nadal uważa się za kogoś ponad to wszystko.

Jej hipokryzja staje się szczególnie widoczna, gdy po osiągnięciu tego, czego chce, po prostu odwraca się i odchodzi, nie myśląc nawet o konsekwencjach swojego działania. Okazuje się, że głównym diabłem w tej historii nie była Miranda Priestly, jak myśleliśmy, ale „słodka i naiwna” dziewczyna, z którą sympatyzowaliśmy na początku.

Jeśli zainteresowała was ta analiza, sprawdźcie artykuł o podobnej tematyce.

Komentarze

Otrzymuj powiadomienia
Masz szczęście! Ten wątek jest pusty,
co oznacza, że masz prawo do pierwszego komentarza.
Śmiało!

Powiązane artykuły

tptp