8 gwiazd, które odmówiły operacji plastycznych i udowadniają, że do szczęścia nie potrzeba idealnego wyglądu
Żyjemy w czasach, w których społeczeństwo nieustannie przypomina nam o nierealnych standardach piękna i o tym, jak ważne jest zachowanie młodego wyglądu. Nieważne, czy jesteśmy osobami publicznymi. Społeczna obsesja na punkcie wyglądu dotyka nas wszystkich w mniejszym lub większym stopniu. Jednak niektóre znane kobiety są zdeterminowane, by nigdy nie ulegać presji. Wykorzystują nawet swój status i zasięgi, by otwarcie mówić o starzeniu się z godnością oraz o tym, żeby być dumnym ze swoich wyjątkowych cech.
Emma Thompson
63-letnia aktorka przyznaje, że od kobiet w dalszym ciągu oczekuje się nieskazitelnego wyglądu. Jak mówi: „Nic się nie zmieniło w kwestii tych potwornych wymagań. Dotyczy to nie tylko szarej codzienności, ale również świata filmu”.
Jednak sama Thompson jest przeciwna jakimkolwiek operacjom plastycznym: „Nie rozumiem, dlaczego ktoś chciałby zrobić sobie coś takiego”. Dwukrotna laureatka Oscara dodaje, że zmienianie siebie w celu „ucieczki [...] przed starzeniem się, które jest całkowicie naturalne, stanowi według niej formę zbiorowej psychozy. Naprawdę uważam, że to coś dziwnego”.
Lea Michele
36-letnia aktorka rozpoczęła karierę jeszcze jako nastolatka. Już w wieku 13 lat usłyszała od menadżerów i agentów, że jeśli chce kiedykolwiek pojawić się na wielkim ekranie czy okładkach magazynów, musi poddać się zabiegowi korekty nosa.
Gwiazda jednak od zawsze się temu sprzeciwiała. I opłaciło się. Otrzymała bowiem jedną z głównych ról w serialu Glee. Mówi, że możliwość wcielania się w postać Rachel zawdzięcza właśnie swojemu charakterystycznemu nosowi. Dodaje: „Chciałam po spojrzeniu w lustro ujrzeć swoją własną twarz. Gdybym wyglądała inaczej, mogłabym nie dostać tej roli”.
Kate Winslet
47-letnia aktorka wyjawiła, że operacje plastyczne stoją w sprzeczności z zasadami, w duchu których została wychowana. Kłócą się również z jej osobistym wyobrażeniem na temat naturalnego piękna. Jak podkreśla: „Nigdy temu nie ulegnę. Jestem aktorką. Nie zamierzam zamrażać wyrazu własnej twarzy”.
Meryl Streep
Mówiąc o koleżeństwie po fachu, które poddało się operacjom plastycznym, 73-letnia aktorka przyznała: „Gdy widzę rezultaty zabiegów u ludzi, z którymi się spotykam, czuję, jakby komunikacja została w jakiś sposób zaburzona. Jakby nosili jakieś welony. To nie jest dobre”.
Streep również uważa, że starzenie się jest darem, który należy przyjąć z otwartymi ramionami. Komentując to, jak wielu ludzi w przemyśle filmowym poddało się podobnym zabiegom, powiedziała: „Nie rozumiem tego. Starzenie się trzeba po prostu zaakceptować”.
Kristen Stewart
32-letnia aktorka wyraźnie sprzeciwia się wszelkim zmianom własnego wyglądu przy pomocy operacji plastycznych. Jak mówi: „Nie. Nigdy, przenigdy. Przeraża mnie sama myśl, że miałabym cokolwiek zmienić”.
Stewart przyznaje: „Może to aroganckie, ale nie chcę czegokolwiek w sobie zmieniać. Uważam, że kobiety, które to robią, zwyczajnie tracą rozum. To wandalizm”.
Jodie Foster
Aktorka, która od dziecka pracuje w przemyśle filmowym, zawsze sprzeciwiała się operacjom plastycznym. Pomimo upływającego czasu jej opinia pozostaje niezmienna. Zapytana, czy planuje coś zrobić ze swoimi kurzymi łapkami, odparła: „Takie rzeczy mnie nie interesują. Jeśli inni chcą to robić, proszę bardzo. To nie moja sprawa”.
O swoim charakterystycznym nosie powiedziała: „Wolę usłyszeć, że mam brzydki nos niż fatalnie zrobiony zabieg”.
Drew Barrymore
47-letnia aktorka od wielu lat żyje w świetle reflektorów, ale od zawsze opierała się chęci wykonania jakiegokolwiek zabiegu. Jak powiedziała: „Nigdy nie korygowałam twarzy i nie zamierzam walczyć z naturą”.
„Wychowuję dwie córki. My dorastaliśmy w branży, gdzie niemal obowiązkiem było picie z fontanny młodości. Ja zwyczajnie nigdy się do niej nie pchałam. Wszyscy się zestarzejemy. Każdy zapadnie na różnego rodzaju schorzenia i nie ma w tym nic złego. Takie jest życie” — dodała.
Barbra Streisand
80-letnia legenda zachowała swój charakterystyczny nos i nigdy nie uległa presji, aby poddać się jakimkolwiek operacjom. Przyznała jednak, że zdecydowałaby się na taki zabieg w młodości, gdyby miała pewność, że rezultaty będą zadowalające. Jak mówiła: „Nie ufałam nikomu na tyle, żeby pozwolić mu majstrować przy moim nosie. Gdybym potrafiła sama to zrobić przed lustrem, raczej bym go wyprostowała”.
Później jednak zaczęła go akceptować i nawet zawdzięcza mu swoje większe sukcesy. Uważa też, że dzięki krzywej przegrodzie nosowej ma tak wyjątkowy głos. Wyznała nawet: „Jakakolwiek korekta nosa zrujnowałaby moją karierę”.
Streisand nauczyła się kochać każdą z wyjątkowych cech swojego wyglądu i jest dumna, że w żaden sposób ich nie zmieniła. Kiedyś powiedziała: „Trafiłam do Hollywood bez korekty nosa, zębów czy zmiany nazwiska. To dla mnie największa satysfakcja”.
Zgadzacie się z bohaterkami naszego artykułu? Uważacie, że nie powinniśmy zmieniać naszego wyglądu, nawet jeśli niektóre jego elementy nie wpisują się w kanony piękna?