Moja pasierbica rozbiła moje małżeństwo, ale dostała to, na co zasłużyła

W życiu wybieramy partnerów — tych, z którymi bierzemy ślub i budujemy wspólną przyszłość. A co z rodziną? Cóż, to zupełnie inna historia. Nie wybieramy swoich teściów, a czasem rodzina, której częścią się stajesz, zamienia twoje życie w koszmar. Wystarczy zapytać pewnego 38-letniego faceta, który opisał sytuację na Reddicie.
Po latach znoszenia roszczeniowej, apodyktycznej rodziny swojej żony postanowił się z nią rozstać. To opowieść o niegdyś szczęśliwym małżeństwie, które rozpadło się pod ciężarem toksycznej relacji, która zniszczyła im życie. Mężczyzna nie szczędzi cierpkich słów i szuka dobrej rady.
Pewien 38-letni mężczyzna opublikował niedawno na Reddicie wpis, w którym podzielił się swoją wstrząsającą sytuacją rodzinną, bo nie mógł tego dłużej trzymać w sobie.
Napisał [edytowane przez Jasną Stronę]: „9 miesięcy temu teściowie rozpoczęli sprawę rozwodową. Teść wyrzucił wszystkich z domu. To podbramkowa sytuacja, więc zgodziłem się pomóc. Przyjąłem 4 osoby pod swój dach, ale one nie przejmują się tym, że ciągle mnie wkurzają”.
Historia mężczyzny jest o tyle bardziej dramatyczna, że jego żona wydaje się nie szanować jego prywatności, a on został sam na sam ze złem, które czyni jej rodzina.
Wyjawił parę szczegółów: „Miałem dość tego, że korzystali z naszej prywatnej łazienki (mieli dostęp do drugiej w pełni wyposażonej łazienki na korytarzu). Szwagierka robiła sobie drzemki w naszym łóżku, co mnie przerażało, bo to dla mnie zbyt intymne miejsce. Kiedy wracałem późno do domu, musiałem ją budzić i czekać, aż się pozbiera i wyjdzie z pokoju. Trwało to 3 miesiące, a problemy nie zniknęły”.
Dodał też: „Ja (38 lat) rozstałem się dziś z żoną (Kelly, 38 lat). Byliśmy razem 5 lat, z czego 4 jako małżeństwo. Przez ostatnie 2 lata walczyłem z jej rodziną, która nie szanuje mojej prywatności. Rozumiem, że jest z nimi zżyta, ale nie zwracała uwagi na to, jak ich zachowanie wpłynęło na nasz związek. Doświadczyłem najróżniejszych rzeczy. Wyjadali mi jedzenie, pojawiali się nieproszeni, wtrącali się i tak dalej”.
Mężczyzna podzielił się: „Nieważne, ile razy mówiłem żonie, a nawet im — wciąż pojawiali się w różnych godzinach. Nawet jeśli się z nimi nie widziałem, wiem, kiedy ich gościła. Nienawidziłem ich wizyt. Podjadali moje przekąski i przesiadywali na moim drogim fotelu, za który nie zapłacili ani grosza.
Miałem niewielki sad, który spustoszyli. Sytuacja była tak napięta, że zrobiłem żonie awanturę przy jej rodzinie. Kiedy wyjechali, pokłóciliśmy się i pojechałem na noc do hotelu. Wiele razy ją ostrzegałem, że mam dość i potrzebuję jej wsparcia. Zachowywała się, jakbym żądał od niej porzucenia rodziny”.
Mężczyzna wyznał: „Dziś wróciłem do domu i zastałem samochód szwagra blokujący wjazd. Nie stanął z boku ani na podjeździe, tylko dokładnie pośrodku, więc moją jedyną opcją było wjechanie na trawnik. Wszedłem do domu, a on leżał z butami na kanapie. Poszedłem do sypialni i zacząłem pakować swoje rzeczy, ignorując jej błagania o rozmowę.
Nie ma o czym rozmawiać. Dzwoniłem już do kilku prawników, ale nie otrzymałem jeszcze żadnej odpowiedzi. Płakała, ale w tym momencie wcale jej nie współczułem. Nie wiem, czy przesadziłem i nie lepiej było porozmawiać na osobności. Jestem przygnębiony i zły. Nienawidzę jej rodziny z całej duszy.
Wiedzieli, że szkodzą naszemu związkowi i wcale ich to nie obchodziło. Wiedziała, że potrzebuję prywatności i źle znoszę niezapowiedziane wizyty. Pomogłem im, bo ją kochałem i nie miałem serca zmuszać ich do spania w samochodzie. Nie mamy dzieci, ale mamy sporo spraw, które pozostaną niezałatwione.
Bardzo ją kochałem, ale po prostu nie mogę tak żyć. Zadzwoniła do mnie zaraz po moim wyjściu, a ja powiedziałem, że moja decyzja jest ostateczna. To był dla niej wstrząs. Powiedziałem jej, że nią gardzę i nie mógłbym spać obok niej. Piszę o tym dlatego, że chcę wiedzieć, czy odejście od niej w ten sposób było kiepskim posunięciem. Może powinienem był poczekać z tym wszystkim do wyjazdu jej brata”.
Jeden z użytkowników napisał: „Nie twoja wina. Ty nie odszedłeś, ty uciekłeś. Po dwóch latach deptania prywatności i wyzyskiwania odzyskałeś wolność. Teraz możesz postawić siebie na pierwszym miejscu.”
Inny użytkownik powiedział: „Niewiele mam do powiedzenia, opie. Nie postąpiłeś źle. Wszystko jej wyjaśniłeś. Ona wiedziała, jej rodzina też. Nie da się tak żyć we własnym domu. Dobrze, że odszedłeś”.
Ktoś inny dodał: „Ich zachowanie wydaje się szalone. Moja rodzina jest zżyta, ale nikt by mnie tak nie potraktował. Kiedy mieszkałam w domu z mamą, miałam piętro dla siebie. Dom należał do mamy, a ona nie postawiłaby stopy na «mojej» części bez pytania, chyba że stałoby się coś super ważnego. Ma klucze do domu mojego i mojego partnera, ale ani razu nie wpadła bez zapowiedzi”.
Kolejna osoba napisała: „Szczerze mówiąc, co by to zmieniło, gdybyś ją ostrzegł i poczekał na rozmowę na osobności? Ona nie dba o twoje uczucia, pragnienia i potrzeby, podobnie jak jej rodzina. Gdybyś groził, że odejdziesz, poprosiłaby bliskich, żeby dali wam chwilę wytchnienia, a potem wszystko wróciłoby do normy. To konflikt nie do wygrania, nawet gdyby zrobili ustępstwa. Przykro mi”.
A oto dramatyczna historia kobiety, która nie miała innego wyboru, jak wyrzucić swoją ciężarną córkę i jej 6 dzieci z domu, bo córka była bardzo roszczeniowa i niekulturalna, mimo że cała jej spora rodzina mogła tam mieszkać za darmo.