21 historii o szefach, którzy potrafią zamienić życie pracownika w piekło

Można nie wierzyć w bratnie dusze i miłość od pierwszego wejrzenia, ale czasem ludzie są naprawdę dla siebie stworzeni. Fotografka Cecily Pierson, która chciała zorganizować jedynie sesję zdjęciową w stylu „randki w ciemno”, dobrała swoich modeli lepiej niż najlepszy serwis randkowy.
Ekipa Jasnej Strony bywa wręcz beznadziejnie sentymentalna, gdy słyszy niektóre historie miłosne, a ta właśnie się do nich zalicza. Musicie ją poznać!
A było tak: Cecily Pierson to fotografka mieszkająca w stanie Kentucky, która często robi portrety zakochanych i rodzin. Swój kolejny projekt zatytułowała „Sesja nieznajomych”. W jej trakcie do zdjęć miały pozować jako para dwie zupełnie sobie obce osoby.
Jak to zwykle bywa, mimo wcześniejszych ustaleń tego dnia wszystko szło nie tak, jak powinno. Sesja rozpoczęła się z dwugodzinnym opóźnieniem, przez co zostało niewiele dziennego światła. A ciężarówka, która miała stanowić tło do zdjęć, dotarła dosłownie w ostatniej chwili.
Artystka i jej modele zabrali się do pracy. Po kilku klasycznych ujęciach Cecily zauważyła, że między jej „papużkami” od razu coś zaskoczyło. Natychmiast zaczęli rozmawiać o butach i opowiadać sobie swoje historie. Rozmowa o butach była naprawdę długa! Chemię między tą dwójką dało się — jak to ujęła Cecily — „dosłownie poczuć w powietrzu”.
Poszlibyście na „zdjęciową randkę w ciemno”? Myślicie, że coś takiego mogłoby się wam spodobać?