Liam Neeson ujawnia, dlaczego nie lubi nagrywać scen intymnych
Nagrywanie scen intymnych to dość trudny temat i nierzadko aktorzy mają pewne zastrzeżenia co do występowania w takich scenach, ponieważ narusza to ich osobiste granice. Pomimo wieloletniego doświadczenia ekranowego znany aktor Liam Neeson ostatnio przyznał, że jest jeden aspekt aktorstwa, w którym nie czuje się zbyt dobrze, a sceny intymne nie są jego ulubionymi elementami pracy nad filmem.
Uwagi aktora zbiegły się w czasie z wypowiedziami Penna Badgleya, o którym ostatnio zrobiło się głośno, ponieważ postanowił zrezygnować z nagrywania scen intymnych do serialu Ty. Jeżeli chodzi o Neesona, to powiedział, że wolałby całkowicie ich unikać: „Tak, w zupełności się z nim zgadzam i popieram go. Nie lubię występować w takich scenach. Nagrałem ich trochę, ale wolałbym pozostawić tę kwestię wyobraźni widza”.
Aktor przyznał też, że oglądanie scen intymnych w filmach lub programach telewizyjnych nie sprawia mu przyjemności. „Będę szczery. Po prostu nie mogę patrzeć na sceny ukazujące fizyczne zbliżenie. Czuję się zakłopotany” — przyznał. Gwiazdor filmu Uprowadzona dodał też: „Wiem, że są inscenizowane, ale nie muszę oglądać takich rzeczy”.
Kolejną kwestią, z którą 70-letni aktor nie czuł się zbyt dobrze, była szczera rozmowa na tematy intymne z synem. Młody mężczyzna jest dzieckiem aktora i jego zmarłej żony Natashy Richardson. „To była najdziwniejsza chwila, jakiej kiedykolwiek doświadczyłem” — powiedział aktor.
Zarówno wyznanie Neesona, jak i decyzja Badgleya, żeby nie występować w scenach intymnych, podkreślają kwestię pojawiających się w branży obaw dotyczących sposobu traktowania aktorów podczas takich scen. Bezpieczeństwo i dobre samopoczucie podczas pracy na planie filmowym mają kluczowe znaczenie. Istotne jest więc, żeby aktorzy czuli się bezpiecznie i nie mieli poczucia, że ich granice są naruszane.