Chłopak córki wprowadził się do nas i przejął kontrolę nad domem — jej reakcja mnie załamała

Życie rodzinne bywa skomplikowane, zwłaszcza gdy ludzie, którzy teoretycznie powinni nas wspierać, stają się naszymi wrogami. Jedna z naszych czytelniczek — pochodząca z Denver — podzieliła się szokującą historią o tym, jak jej macocha próbowała zrujnować jej rozmowę o pracę marzeń. Ale ku zaskoczeniu wszystkich ten niecny plan obrócił się przeciwko niej.
Cześć, Jasna Strono!
Jestem Rowan, mam 25 lat i pochodzę z Denver. Szczerze mówiąc, nigdy bym nie pomyślała, że opowiem swoją historię w internecie, ale ciągle przewijam ten ciąg zdarzeń w głowie i muszę się upewnić, że nie tracę rozumu.
A więc... aplikowałam o pracę jak szalona. Pracowałam jako kelnerka, freelancerka, robiłam cokolwiek, by trochę zarobić. Kiedy w końcu dostałam zaproszenie na rozmowę kwalifikacyjną do firmy marketingowej, o której marzyłam, poczułam, jakbym wreszcie dojrzała światełko w tunelu.
Ale jest jeden problem, który nazywa się moja macocha Corinne. Nigdy się nie dogadywałyśmy. Od kiedy wprowadziła się w czasach, gdy byłam jeszcze nastolatką, nie mogła znieść myśli o moim ewentualnym sukcesie czy powodzeniu w obojętnie jakiej dziedzinie. Ma paskudny nawyk przypominania mi o każdym błędzie, który popełniłam w swoim życiu.
Rano, w dniu rozmowy, krążyła wokół mnie jak rekin i powtarzała: „Zbytnio się nie ekscytuj, Rowan. Pamiętasz, jak było z tamtym stażem, którego nie skończyłaś?”. Albo: „Co, jeśli zapytają cię o coś, na co nie będziesz umiała odpowiedzieć? Zawsze w takich momentach zamierasz”. Udawałam, że nie słyszę, ale w środku mnie skręcało.
Potem nadeszła ta ważna chwila. Zalogowałam się, przedstawiłam i zaczęłam odpowiadać na pytania. Po raz pierwszy czułam się bardzo pewnie... aż otworzyły się drzwi.
Corinne wtargnęła, przeszła za mną tak, że była w kadrze, i powiedziała z tą swoją fałszywie słodką miną: „Och, nie traćcie czasu. Rowan nigdy niczego nie doprowadza do końca. Nawet w Starbucksie długo nie wytrzymała”.
Myślałam, że zwymiotuję. Moje uszy zapłonęły. Przez ułamek sekundy chciałam zakończyć połączenie. Ale zmusiłam się do oddychania, uśmiechnęłam się do rekrutera i powiedziałam: „Przepraszam za przerwę. Chciałabym kontynuować”.
Moje ręce pod biurkiem trzęsły się tak bardzo, że musiałam je zacisnąć w pięści. Jakoś przetrwałem resztę rozmowy.
Gdy zamknęłam laptopa, Corinne czekała w przedpokoju z tym złośliwym uśmieszkieem. „Cóż, teraz znają prawdziwą wersję ciebie” — powiedziała. Zamknęłam drzwi i płakałam jak dziecko.
Dwa dni później przyszedł e-mail. Spodziewałam się najgorszego. Zamiast tego przeczytałam: „Dziękujemy za rozmowę. Chcielibyśmy zaoferować ci to stanowisko. Pokazałaś, że potrafisz zachować spokój pod presją, co jest bardzo istotną cechą wymaganą na to stanowisko”.
Dosłownie krzyknęłam. Pobiegłam to pokazać ojcu. Corinne siedziała na kanapie i od razu się wtrąciła, mówiąc, że „okazałam jej brak szacunku” podczas rozmowy, że ją zawstydziłam, że niby postawiłam ją w niekorzystnym świetle.
Mój tata warknął, żebym przeprosiła, ale ledwo go słyszałam. Bo miałam tę pracę. Zwyciężyłam.
Teraz myślałam tylko o tym, że w końcu będę mogła zacząć oszczędzać na własne mieszkanie. Koniec tego całego skradania się wokół niej, koniec sabotowania moich działań. Będę tylko ja, moja praca i szansa na prawdziwą niezależność.
Jednak jakaś część mnie wciąż się zastanawia: czy warto w ogóle próbować naprawić relację z kimś, kto wyraźnie nie chce, żebym odniosła sukces? A może nadszedł czas, by iść dalej i budować własne życie, z dala od tych toksycznych emocji?
— Rowan
Nie jest łatwo otworzyć się na temat tak osobistych doświadczeń, dlatego doceniamy twoją szczerość. To, przez co przeszłaś, jest trudne, i chociaż udowodniłaś już swoją siłę, być może te sugestie pomogą ci zdecydować, co robić dalej — niezależnie od tego, czy wybierzesz święty spokój, czy będziesz chciała odbudować rodzinne więzi.
Ostatecznie Rowan wyszła z tej sytuacja nie tylko z wymarzoną pracą, ale także z bogatym doświadczeniem. Nauczyła się, że zachowanie spokoju może zmienić nawet najgorszy moment w zwycięstwo. Jej historia stawia też pewne trudne pytania. Co byście zrobili na jej miejscu? Czy uważacie, że ojciec powinien bardziej ją wspierać? Czy lepiej jest odciąć się od toksycznych członków rodziny, czy próbować osiągnąć z nimi pokój?
A jeśli chcecie przeczytać więcej historii o konfliktach rodzinnych, sprawdźcie ten artykuł o kobiecie, która zignorowała synową w Dniu Matki, nie spodziewając się aż takich reperkusji.