18 osób, które skorzystały z usług specjalisty i przeżyły rozczarowanie


Cześć, Jasna Strono!
Zawsze kochałam gotować — to moja pasja od czasów nastoletnich. Ale ostatnio rodzina zaczęła to wykorzystywać i czuję się, jakbym była tylko darmową stołówką. Każdego tygodnia mój syn, synowa i ich dzieci przychodzą na kolację.
I nie chodzi o to, że wpadają raz w tygodniu, by spędzić ze mną czas. Oni przychodzą co drugi lub trzeci dzień, jedzą i wychodzą. Czasem synowa przyprowadza nawet swoich rodziców. Przez jakiś czas to tolerowałam, ale ostatnio stało się to prawdziwym obciążeniem.
Jestem emerytką, a gotowanie dla tylu osób tak często zaczyna poważnie nadwyrężać mój budżet. Wydaję na jedzenie więcej niż kiedykolwiek wcześniej. To po prostu za drogie, by dalej im ustępować.
Więc wymyśliłam plan. Następnym razem, gdy przyszli, przywitałam ich z uśmiechem. Rozejrzałam się i zapytałam: „Przynieśliście zakupy?”. Ich twarze momentalnie zbladły. Wszyscy patrzyli zdezorientowani. Ale nie zatrzymałam się na tym.
Powiedziałam: „Och, chyba zapomniałam wysłać wam listę zakupów”. Wróciłam do domu, wzięłam listę, którą sama wcześniej przygotowałam, i wręczyłam ją synowi. Był tak zaskoczony, że po prostu ją wziął i poszedł do samochodu.
Zaprosiłam synową i wnuki do środka. Synowa wyglądała na urażoną i szybko wyraziła swoje zdanie: „To absurd. Zawsze dla nas gotowałaś i nigdy niczego nie oczekiwałaś. Dlaczego teraz jest inaczej?”.
Spojrzałam jej prosto w oczy i powiedziałam: „Jestem emerytką, a wy jesteście dwojgiem pracujących dorosłych, którzy zarabiają wystarczająco, by utrzymać rodzinę. Przychodzicie co najmniej dwa razy w tygodniu i oczekujecie, że nakarmię pięć osób z mojej emerytury. Jeśli chcecie dalej tu jeść, musicie zacząć dokładać się do zakupów”.
Była wściekła, a reszta wieczoru minęła w napiętej atmosferze. Gdy wychodzili, syn podszedł i zapytał, czy wszystko w porządku. Wyjaśniłam mu sytuację, wydawał się to rozumieć. Ale od tamtej pory ich nie widziałam.
Minął miesiąc, a oni nawet nie przyszli, gdy zaprosiłam ich na kolację. Więc, Jasna Strono, czy źle zrobiłam, prosząc ich o dokładanie się do jedzenia?
Pozdrawiam
Jody M.
Dziękujemy, Jody, że się z nami podzieliłaś. Rozumiemy, jak trudna jest ta sytuacja, dlatego przygotowaliśmy kilka wskazówek, które mogą pomóc.
Zamiast brzmieć, jakbyś chciała ich „obciążyć kosztami”, zaproponuj wspólne gotowanie jako sposób na dzielenie się obowiązkami. Możesz powiedzieć: „Gotowanie wciąż sprawia mi radość, ale teraz, gdy wszyscy jesteśmy starsi, zróbmy z tego rodzinną tradycję — każdy coś przynosi”. W ten sposób zachowujesz granicę, ale łagodzisz ton.
Twoja synowa potraktowała twoje słowa zbyt osobiście, ale syn wydawał się bardziej wyrozumiały. Porozmawiaj z nim spokojnie i prywatnie. Powiedz, że tęsknisz za wspólnymi kolacjami, ale nie stać cię na nie z emerytury. Jeśli będzie po twojej stronie, pomoże wyjaśnić to żonie, nie stawiając cię w roli „złej”.
Zaproponuj kolejną kolację, ale jasno określ zasady z wyprzedzeniem — np. że przynoszą zakupy, dzielicie się kosztami albo na zmianę organizujecie spotkania. Pokażesz, że wciąż chcesz spędzać z nimi czas, ale nie kosztem własnego spokoju i finansów.
Sytuacja Jody nie jest łatwa, ale może jeszcze odbudować relację z synem i synową. Nie jest też jedyną, która miała trudne doświadczenia z synową. Kolejna nasza czytelniczka napisała: Moja synowa usunęła mnie ze zdjęć rodzinnych, więc sprawiłam, że tego pożałowała.











