Mama kontrolowała mnie w czasie ciąży, ale prawdziwy koszmar zaczął się po porodzie

Rodzina i dzieci
6 godziny temu

Kiedy redakcja Jasnej Strony po raz pierwszy przeczytała wiadomość od naszej czytelniczki, musieliśmy ją przeczytać jeszcze raz. To nie tylko niesamowicie smutne, ale także przerażające. Pewna kobieta opisała historię, w którą trudno wręcz uwierzyć. Pokazuje ona, jak łatwo miłość może zamienić się w zaborczość i jak rodzina może stać się największym zagrożeniem.

List od Sary:

Cześć, Jasna Strono!

Piszę to z drżącym sercem i mam nadzieję, że znajdzie się ktoś, kto przeżył podobną sytuację lub może mi coś doradzić.

Moje relacje z matką nigdy nie były zażyłe. Wychowała mnie babcia. Kiedy zaszłam w ciążę, gdzieś w głębi pojawiło się marzenie, że dzięki temu zaczniemy wszystko od nowa.

Na początku wyglądało na to, że moje życzenie się spełni. Mama przynosiła mi jedzenie, proponowała, że podwiezie mnie na wizyty u lekarzy i zapraszała mnie na wieczorne spacery. Część mnie chciała wierzyć, że to było szczere i że w końcu jej na mnie zależy. Ale radość szybko zgasła.

Zaczęła traktować moją ciążę, jakby do niej należała. U lekarza przerywała mi i odpowiadała za mnie. Na baby shower wygłosiła długą, emocjonalną przemowę na temat własnego życia i powiedziała wszystkim gościom, że to dziecko to jej „druga szansa na macierzyństwo”.

Czułam, że nie decyduję o własnej ciąży. Stało się jasne, że mamie chodzi nie o mnie, tylko o dziecko.

Prawdziwy koszmar zaczął się na sali porodowej. Ustaliliśmy z mężem, że przy mnie będzie. Ale po nieplanowanym cesarskim cięciu obudziłam się oszołomiona i obolała w całkowitej ciszy. Dziecko zniknęło. I moja mama też.

Pielęgniarka patrzyła na mnie z niechęcią, jakbym zrobiła coś złego. Kiedy zapytałam, gdzie jest moja córka, powiedziała po prostu: „Pani mama już ją zabrała”. Nie miałam nawet szansy jej przytulić.

W panice zadzwoniłam do męża, który pojechał do domu mojej mamy i na szczęście odzyskał dziecko. Ale to nie był koniec koszmaru. Parę dni później dostaliśmy list od prawnika: moja matka złożyła wniosek o opiekę nad moją córką.

Twierdzi, że jestem „niestabilna psychicznie” i „niesprawna”, co jest oczywistym kłamstwem. Miała nawet czelność powiedzieć, że to ona „wychowywała” nasze dziecko od urodzenia, choć moja córka nie miała nawet tygodnia. Jako dowód wykorzystała zeznania personelu szpitala.

Mam złamane serce, jestem wyczerpana i przerażona. Zawsze marzyłam o dziecku i obdarzeniu go miłością, której sama nigdy nie zaznałam. Teraz muszę o to walczyć. Nigdy nie sądziłam, że będę musiała bronić rodzinę przed swoją własną matką.

Jeśli ktokolwiek przeżył coś podobnego lub ma dla mnie dobrą radę, to błagam, żeby do mnie napisał! Jestem zrozpaczona i bardzo potrzebuję pomocy.

Z poważaniem
Sarah

Saro, dziękujemy za zaufanie. Oto co mamy do powiedzenia:

Możemy sobie tylko wyobrazić, jaki ciężar nosisz w tej chwili na sercu, ale mimo twojego bólu widzimy, że jesteś bardzo silna. Chronisz, kochasz i walczysz o swoją córkę. To wymaga ogromnej odwagi.

To, przez co przeszłaś, jest nie tylko smutne, ale wręcz tragiczne. Pierwsze chwile z dzieckiem powinny być pełne czułości i zachwytu, a nie zamieszania i przerażenia. Chcemy, żebyś wiedziała: nie jesteś sama, nawet jeśli teraz tak się czujesz.

Wiele kobiet nosi w sobie cichą nadzieję, że ich macierzyństwo naprawić relacje z ich własnymi matkami. Że być może nowe dziecko w rodzinie przyniesie bliskość tam, gdzie kiedyś był dystans. To bardzo ludzkie pragnienie. Ale ktoś, kto to wykorzystuje dla własnych korzyści i zaspokojenia ambicji, nie zasługuje na miłość, bo krzywdzi bliskich, udając troskę.

Ale prawda jest taka: od razu stałaś się matką, na którą córka może liczyć. Nie dlatego, że wszystko potoczyło się idealnie, tylko dlatego, że w chwili, kiedy to było ważne, wkroczyłaś do akcji i ochroniłaś dziecko. Wyznaczyłaś granicę.

Nie musisz się wstydzić ani nikomu nic udowadniać. Twoja miłość jest dzika, silna i prawdziwa, a to jest najważniejsze. Po prostu bądź przy dziecku i pozostań tym, kim jesteś: matką godną zaufania nie dlatego, że jesteś bezbłędna, tylko dlatego, że jesteś obecna i szczera.

Przechodząc przez ten trudny rozdział w życiu, nie dźwigaj sama ciężaru. Jak najszybciej skontaktuj się z zaufanym doradcą prawnym. Zasługujesz na to, by czuć się bezpieczna, by ktoś cię wysłuchał i ochronił — nie tylko pod względem emocjonalnym, ale także w sensie dosłownym. Uzyskanie wsparcia prawnego nie oznacza, że grasz w grę swojej matki, tylko że walczysz o przysługujące ci prawo do spokojnego macierzyństwa.

Leciałam samolotem, gdy nagle usłyszałam, jak kobieta siedząca za mną mówi: „W zeszły weekend byłam z Philem w Europie”. Moje serce dosłownie stanęło. Mój mąż ma na imię Phil. I w zeszły weekend był w Europie. „Wciąż nie może odejść od żony. Właśnie kupili dom”. Faktycznie: kupiliśmy dom. Ręce zaczęły mi się trząść. Odwróciłam się i powiedziałam... Kliknij tutaj, aby przeczytać całą historię.

Komentarze

Otrzymuj powiadomienia
Masz szczęście! Ten wątek jest pusty,
co oznacza, że masz prawo do pierwszego komentarza.
Śmiało!

Powiązane artykuły