Mama, która była krytykowana za usunięcie ogromnego znamienia z twarzy dziecka, wyjaśnia swój punkt widzenia
Brooke Atkins i jej partner z niecierpliwością oczekiwali narodzin swojego syna. Krótko po przyjściu dziecka na świat, rodzice zauważyli na jego twarzy duże znamię typu port wine stain, które mogło przerodzić się w poważną chorobę. Decyzja rodziców o usunięciu plamy z twarzy maluszka spotkała się z krytycznymi opiniami, więc zaniepokojona matka dokładnie wyjaśniła, dlaczego zdecydowała się na zabieg laserowy i z dużą odwagą broniła swojego stanowiska.
Rzadka choroba skóry u dziecka i związane z nią powikłania
Brooke Atkins, 34-letnia matka mieszkająca w Gold Coast w Queensland w Australii, urodziła swojego syna Kingsleya ponad rok temu. Ona i jej 28-letni partner Kewene Wallace zostali poinformowani, że u ich dziecka wykryto rzadką chorobę.
Znamiona typu port wine stain są generalnie niegroźne, ale jeśli pojawiają się na twarzy, a zwłaszcza w okolicach oczu, mogą być związane z zespołem Sturge’a-Webera i rozwojem jaskry. Schorzenia te niekiedy prowadzą do napadów padaczkowych i innych niepełnosprawności, a także wywołują zaburzenia widzenia, które mogą skutkować ślepotą.
Niestety u Kingsleya zdiagnozowano obie te choroby, co obudziło w rodzicach ogromny lęk o jego zdrowie. Brooke, która ma również 2-letnią córkę o imieniu Amarni, wyjaśniła, na czym polega kolejny problem z plamami na skórze: są one postępujące i z czasem stają się coraz ciemniejsze.
Matka postanowiła usunąć znamię za pomocą zabiegu laserowego.
Niestety Brooke spotkała się z falą krytyki ze strony internetowych trolli, którzy nazwali ją „potworem”, bo zdecydowała się usunąć znamię z twarzy swojego dziecka. Plamka na twarzy chłopca mogła jednak się rozwinąć i zacząć przybierać formę guzków i bruzd. Istniało również ryzyko krwawienia naczyniowego, które może być niebezpieczne. Gdy znamię osiąga taki etap rozwoju, staje się trudne do leczenia laserem, ponieważ skóra jest już za bardzo uszkodzona.
W związku z powyższym zaniepokojona matka stwierdziła, że jej decyzja została podjęta w najlepszym interesie dziecka: wczesna interwencja ma kluczowe znaczenie dla skutecznego leczenia.
Została ostro skrytykowana za swoją decyzję.
Dodatkowo Brooke wyjaśniła, że celem zabiegu laserowego nie było usunięcie znamienia, ale utrzymanie skóry dziecka w zdrowiu i zapobieganie dalszym uszkodzeniom dotkniętego obszaru. Jednak niektórzy internauci i tak krytykowali matkę za poddanie syna tej medycznej procedurze. Jeden z użytkowników stwierdził, że znamię było ledwo zauważalne i że zabieg był bardziej dla matki niż dla dziecka. Inny z kolei zarzucił Brooke, że od urodzenia odbiera swojemu synowi pewność siebie.
Matka wyznała, że jest bardzo rozczarowana wszystkimi okrutnymi komentarzami, ponieważ ranią one ją i jej rodzinę. Brooke chciałaby, żeby ludzie zrozumieli przypadłość jej syna przed dokonywaniem osądów. „Jestem hejtowana za poddanie twarzy mojego dziecka zabiegowi laserowemu, ale wiem, że postąpiłam słusznie” — podtrzymuje młoda mama. „To nie było tak, że pewnego dnia wstałam rano i pomyślałam: «Hej, pozbędę się jego znamienia, bo mi się nie podoba». Uważam, że mój synek jest najpiękniejszym chłopcem na całym świecie. Nie mam co do tego żadnych wątpliwości” — tłumaczyła.
Na szczęście w mediach społecznościowych znalazły się również osoby, które stanęły w obronie Brooke, argumentując, że to ona jest matką i wie, co będzie najlepsze dla jej dziecka.
Do odzyskania zdrowia pozostaje jeszcze długa droga.
Australijka wyznała, że walka jej rodziny o zdrowie dziecka dopiero się zaczęła i czeka ich jeszcze długa droga. Pomimo ponad 20 wizyt w szpitalu, konsultacji u 10 różnych specjalistów i lekarzy z 5 oddziałów medycznych, a także mimo przejścia przez wiele testów i zabiegów, w tym 2 zabiegów laserowych i 2 operacji, mały Kingsley pozostaje szczęśliwym, pełnym miłości i uroczym dzieckiem.
Brooke z optymizmem patrzy w przyszłość swojego syna: ma zamiar zawsze go wspierać i stawiać czoła wszelkim wyzwaniom, które mogą stanąć na ich drodze.