Mój narzeczony chciał, żebym podzieliła się z nim spadkiem, ale odmówiłam

Związki
dzień temu
Mój narzeczony chciał, żebym podzieliła się z nim spadkiem, ale odmówiłam

Pieniądze potrafią wystawić niejeden związek na próbę. Nawet największe uczucia mogą zostać poddane testowi, gdy jeden z partnerów zaczyna traktować majątek drugiego jak coś oczywistego.

"Kiedy zmarła moja babcia, zostawiła mi mieszkanie. Nie było luksusowe — skrzypiące podłogi, staromodna tapeta — ale było całkowicie moje. Po raz pierwszy od lat poczułam się bezpieczna. Nie musiałam martwić się o wynajem, podwyżki czynszu ani przeprowadzki co rok.

Na początku mój narzeczony gratulował mi i pomagał w pakowaniu, ale wkrótce ton jego wypowiedzi się zmienił. Nagle zaczął mówić o remoncie kuchni, wyburzaniu ścian, wynajmie mieszkania. Potem pojawił się pomysł sprzedaży: „Możemy użyć pieniędzy jako wkładu własnego na coś większego, wspólnego”. Przypomniałam mu, że testament był napisany tylko dla mnie i że babcia chciała, żebym miała zabezpieczenie. Myślałam, że zakończy to rozmowę. Zamiast tego sytuacja eskalowała. Pewnej nocy zapytał, czy mogłabym rozważyć dopisanie jego nazwiska do aktu własności dla ułatwienia formalności. Wtedy zrozumiałam, że nie chodziło o budowanie wspólnego życia. Chodziło o to, żeby zapewnić sobie część czegoś, czego nie zdobył własną pracą".

Chronienie własnego spadku to nie egoizm, lecz wyraz szacunku dla siebie i swoich granic. To decyzja, która pokazuje, że własne wartości i potrzeby są równie ważne jak potrzeby drugiej osoby.

Komentarze

Otrzymuj powiadomienia
Masz szczęście! Ten wątek jest pusty,
co oznacza, że masz prawo do pierwszego komentarza.
Śmiało!

Powiązane artykuły