Mój pasierb powiedział, że nie jestem jego prawdziwym ojcem, więc dałem mu srogą lekcję życia

Rodzina i dzieci
3 godziny temu

Przyjęcie roli przybranego rodzica to wybór płynący z dobroci serca. Poślubiamy kogoś ze świadomością, że dziecko tej osoby stanie się częścią naszego codziennego życia i nieodłącznym elementem rodziny. Pragniemy je wspierać, prowadzić przez życie i stać się kimś, komu może zaufać. Ale co się dzieje, gdy odmawia ono akceptacji i zaczyna przekraczać granice?

Dokładnie coś takiego przydarzyło się jednemu z naszych czytelników. Skontaktował się z nami, by zapytać, czy to, jak zareagował, czyni go złym, czy po prostu kimś, kto doszedł do ściany. Dajcie znać, jaki jest wasz werdykt w tej sprawie.

Oto jego historia:

Od kilku lat wychowuję mojego pasierba Jasona. Ma 16 lat i wszystkie typowe cechy nastolatka — jest zdystansowany, sarkastyczny i trudny do odczytania. Starałem się tego nie nadinterpretować i nie brać jego postawy do siebie.

W końcu pojawiłem się w jego życiu później. Wiedziałem, że będzie potrzebował czasu. Ale ostatnio coś się zmieniło. Zacząłem zauważać małe rzeczy, które mi nie pasowały.

Jego zachowanie było czymś więcej niż zwykłym nastoletnim buntem.

Od pewnego momentu ważne papiery w moim biurze leżały porozrzucane, nie wiem dlaczego. Mój osobisty laptop, który zawsze zostawiałem zamknięty, był otwarty. Sprawdziłem dwa razy.

To nie było zapominalstwo. Ktoś grzebał w moich rzeczach. Nie chciałem wierzyć, że to Jason. Ale na pewno nie była to moja żona, a w domu nikogo innego nie było.

Zaprzeczył, a ja nagle stałem się czarnym charakterem.

Kiedy się z nim skonfrontowałem, wszystkiego się wyparł. Co gorsza, obrócił całą sytuację tak, jakbym to ja przegiął. I wtedy moja żona — a jego mama — powiedziała coś, przez co poczułem się kompletnie osamotniony .

„On przechodzi trudny okres. Musisz wykazać się większą cierpliwością”.

Odpuściłem. Nie chciałem walczyć. Powiedziałam sobie, że gra nie jest warta świeczki. Ale w głębi duszy czułem się, jakbym był pacyfikowany we własnym domu.

Prawda wyszła na jaw w nieoczekiwany sposób.

Pewnego wieczoru Jason przyszedł do mnie z telefonem. Upuścił go do wody i się potłukł. Skłamał, jak do tego doszło. Mimo wszystko zgodziłem się pomóc. W końcu kupiłem mu ten telefon.

Ale kiedy sprawdzałam go pod kątem uszkodzeń, wyskoczyła wiadomość od jednego z jego kolegów. Brzmiała: „Nie do wiary, że faktycznie ukradłeś mu pieniądze, lol”.

Zrobiłem aferę, ale nawet nie wyglądał na winnego.

AI-generated image

Byłem wściekły jak osa, bo złamał moje zaufanie i mnie wykorzystał! Pokazałem mu wiadomość i zapytałem, co to ma znaczyć. Roześmiał się.

Potem spojrzał mi prosto w oczy i rzucił: „Nawet nie jesteś moim prawdziwym tatą. Co ci tak zależy?”.

Tego było już za wiele.

Powiedziałem mu, że miarka się przebrała. Koniec sprzątania po nim, koniec pomagania mu, skoro kłamie, kpi ze mnie i nie okazuje skruchy.

Nie przeprosił. Nawet nie drgnął. Po prostu odszedł, jakby nic z tego nie miało znaczenia. Ale ja nie zamierzałem puścić tego wszystkiego płazem, już nie.

Wysłałem jego mamie dowód.

Później, gdy było już późno i spał, poszedłem do jego pokoju. Wziąłem jego telefon, ponownie włączyłem tamten wątek i zrobiłem zrzut ekranu wiadomości o okradaniu mnie.

Następnie wysłałem zdjęcie do żony. Dodałem tylko: „Mam nadzieję, że w końcu przejrzysz na oczy i zobaczysz, ile przed tobą i nami ukrywa”.

W końcu poniósł konsekwencje swoich czynów.

AI-generated Image

Była bardzo zdenerwowana. Pokazała Jasonowi zrzut ekranu. Tym razem nawet nie próbował zaprzeczać. Po prostu stał w milczeniu.

Dała mu szlaban, a on ostatecznie przegapił imprezę urodzinową swojego najlepszego przyjaciela, o której mówił od tygodni. Od tamtej pory nie odezwał się do mnie ani razu. Ani słowem.

Gapi się. Ale też mnie unika.
A ja wciąż się zastanawiam: czy postąpiłem właściwie?

Pojawiło się poczucie winy.

Jest cienka granica między pociągnięciem kogoś do odpowiedzialności a wyrównaniem rachunków. Część mnie wciąż czuje się winna.

A inna część — ta, która przez lata próbowała zbudować zaufanie z niełatwym dzieckiem — czuje, że w końcu zrobiłem to, co musiałem. Nie zrobiłem tego, by go zranić. Zrobiłem to, by prawda wreszcie wyszła z cienia.

Oto nasze rady:

  • 16-latek jest wystarczająco dorosły, by odróżnić dobro od zła. Okres nastoletni oczywiście nie jest łatwy, ale to też kluczowy czas, by pomóc młodym dorosłym zrozumieć konsekwencje swoich działań. Osoba 16-letnia powinna już wiedzieć, że kradzież jest zła, a zadaniem rodzica (lub przybranego rodzica) jest pomoc nastolatkowi w znalezieniu moralnego kompasu.
  • Dyscyplinowanie nastolatków sprawia, że stają się odpowiedzialnymi dorosłymi. Kiedy dojrzewająca młodzież ma wyznaczone jasne zasady i wie, że należy przyznawać się do popełnionych błędów, zaczyna łączyć swoje działania z realnymi skutkami. Z biegiem czasu pomaga im to wyrosnąć na ludzi, którzy myślą, zanim podejmą działanie, nie tylko koncentrując się na sobie, ale także na wszystkich wokół.
  • Bycie przybranym rodzicem to wyzwanie. Oczekuje się, że będziesz kochać, prowadzić i chronić kogoś, kto może nawet nie postrzegać cię jako rodziny. Wymaga to cierpliwości, grubej skóry i ogromnego serca, by nie zniechęcać się i próbować dalej, nawet jeśli po drodze napotykasz ciszę lub opór.
  • Prawdziwa zmiana zaczyna się od szczerych rozmów. W rozmowie z pasierbem nie chodzi tylko o zasady, ale też o stworzenie przestrzeni, w której może zostać wysłuchany. Gdy słuchasz bez osądzania i sprawiasz, że czuje się bezpiecznie, by się otworzyć, zacznie czuć się widziany, nawet jeśli na co dzień jest rekordowo zdystansowany. Zaufanie nie pojawia się z dnia na dzień, ale empatyczna komunikacja jest jego fundamentem.

Życie rodzinne to nie kaszka z mlekiem, zwłaszcza jeśli w grę wchodzą rodziny mieszane, nastoletnie emocje i niewypowiedziane zasady. Wielu przybranych rodziców znajduje się na delikatnej granicy między chęcią nawiązania kontaktu a niewiedzą, po jakim gruncie stąpają. Pewna kobieta opisała niedawno swoją historię, która skłania nas do refleksji nad tym, jak definiujemy rodzinę, zaufanie i przestrzeń osobistą.

Komentarze

Otrzymuj powiadomienia
Masz szczęście! Ten wątek jest pusty,
co oznacza, że masz prawo do pierwszego komentarza.
Śmiało!

Powiązane artykuły