Mój wnuk jest chory, ale nie zamierzam z tego powodu rezygnować z domu moich marzeń

Rodzina i dzieci
3 godziny temu
Mój wnuk jest chory, ale nie zamierzam z tego powodu rezygnować z domu moich marzeń

Jedna z czytelniczej Jasnej Strony zmaga się z pewnym dylematem rodzinnym, któremu towarzyszy poczucie winy i konsekwencje odmowy. Ta kobieta przez dekady odkładała na swój wymarzony dom, ale nagle stała się bezduszną w oczach swoich bliskich tylko dlatego, że chciała chronić swoją przyszłość.

Gabriella (51 lat) wysłała do nas list.

Cześć, Jasna Strono!

Przez 20 lat oszczędzałam każdy grosz na jeden cel: by kupić wymarzoną działkę wypoczynkową nad jeziorem. Pracowałam na trzech etatach, nigdy nie brałam wolnego, opuszczałam wyjazdy i odkładałam rzeczy, które chciałam zrobić — wszystko po to, by zaznać trochę spokoju na emeryturze.

W zeszłym miesiącu miałam podpisać dokumenty. Ale rano w ten wielki dzień zadzwoniła do mnie córka. Płakała. Mój wnuk zachorował, a ona powiedziała, że potrzebują pomocy w opłaceniu kosztów leczenia. Kocham rodzinę najbardziej na świecie, ale już tyle razy im pomagałam. I zawsze zamieniało się to w dziwny schemat — pieniądze znikały, a ja znów musiałam szukać rozwiązania.

Więc tym razem powiedziałam „nie”. Delikatnie jej wyjaśniłam: „Kochanie, nie mogę cię ciągle ratować. Ty i twój mąż musicie sobie poradzić sami”. Przez chwilę milczała, a potem nagle krzyknęła: „Dobrze. Już nigdy nas nie zobaczysz! i się rozłączyła.

Kilka godzin później mój telefon zaczął szaleć. Brat, kuzyni, nawet sąsiedzi — wszyscy dzwonili lub pisali, zarzucając mi, że jestem bezduszna i samolubna. Okazało się, że moja córka skontaktowała się z całą rodziną i poinformowała ich, że odmówiłam pomocy jej choremu dziecku, bo bardziej zależy mi na „domu wakacyjnym”.

Nigdy nie czułam się bardziej złamana i niezrozumiana. Osoby, które znałam całe życie, teraz mnie oceniają, w ogóle nie znając kontekstu. Mój wymarzony dom nagle wydaje się ciężarem, jakby był pokryty poczuciem winy zamiast radości.

Czy dobrze postąpiłam? Czy powinnam była poświęcić swoje marzenie (znowu), aby pielęgnować rodzinne relacje?

Gabriella A.

Pani Gabriello, dziękujemy za podzielenie się swoją historią! Trzeba mieć w sobie sporo odwagi, by opowiedzieć o tak emocjonalnych doświadczeniach. Poświęciłaś długie lata na zbudowanie pewnej stabilizacji i nie ma w tym niczego, czego należy się wstydzić. Chęć cieszenia się owocami swojej ciężkiej pracy nie czyni cię egoistką; czyni cię człowiekiem.

Masz prawo wybrać stabilność zamiast poświęcenia.

Całe życie poświęciłaś się dla innych, więc twoje pragnienie posiadania czegoś, co należy tylko do ciebie, jest zupełnie normalne. Nie odwróciłaś się od swojej rodziny; postanowiłaś po prostu chronić projekt, który kosztował cię mnóstwo pracy i wyrzeczeń.

Może warto z odwagą przyznać, że jednorazowa odmowa nie wymazuje miłości, która obdarowywałaś bliskich przez całe życie. Czasami ludzie reagują agresywnie nie dlatego, że ich zawiedliśmy, ale dlatego, że są przestraszeni i nie wiedzą, jak sobie poradzić.

Pieniądze nie zawsze stanowią faktyczny problem.

Kiedy członkowie rodziny proszą o pomoc, często bardziej niż pieniędzy potrzebują pocieszenia i rozwiania wątpliwości. W tym konkretnym przypadku wydaje się, że twoja córka poczuła się opuszczona emocjonalnie, a nie tylko finansowo.

Może warto się z nią skontaktować i porozmawiać, gdy napięcie opadnie: nie żeby przepraszać, ale żeby pokazać, że wciąż zależy ci na niej i twoim wnuku. Za współczuciem nie zawsze idzie nagroda; czasem to po prostu rozmowa.

Poczucie winy bywa dojmujące, ale to nie znaczy, że popełniłaś błąd.

Wyrzuty sumienia mogą sprawić, że nawet najbardziej logiczny wybór będzie wydawał się okrutny. Ale zadaj sobie pytanie: czy rezygnacja z marzenia rzeczywiście rozwiązałaby ich długoterminowe problemy, czy tylko znów je opóźniła?

Rozważ zmianę myślenia: zamiast „odmówiłam pomocy”, może warto powiedzieć sobie: „dokonałam wyboru, dzięki któremu będę mogła pomagać w przyszłości”. Bo teraz — jak mówi pewne mądre przysłowie — z pustego i Salamon nie naleje.

Wciąż zasługujesz na radość.

Pewnego dnia twoja córka zapewne zrozumie, że nie zachowałaś się egoistycznie, tylko że wreszcie stanęłaś po swojej stronie. W międzyczasie nie pozwól, aby poczucie winy odebrało ci spokój, na który tak długo pracowałaś. Najlepiej będzie, jeśli sfinalizujesz zakup domu. Całe życie dawałaś, a teraz przyszedł czas, by żyć. Kochaj swoją rodzinę, ale pamiętaj, aby także kochać siebie.

Co sądzicie o tej sytuacji? Co byście zrobili, gdybyście byli na miejscu pani Gabrielli? Aha, i zanim sobie pójdziecie, sprawdźcie jeszcze 17 sytuacji, które po prostu nie mogły się wydarzyć.

Komentarze

Otrzymuj powiadomienia
Masz szczęście! Ten wątek jest pusty,
co oznacza, że masz prawo do pierwszego komentarza.
Śmiało!

Powiązane artykuły