Moja córka wstydzi się mojej pracy, ale nie sądziłam, że aż tak mnie zrani

Łączenie pracy i obowiązków rodzinnych bywa wyzwaniem, a dorastające dzieci potrafią dodatkowo skomplikować sytuację swoją krytyką i ocenianiem. Rodzice czasem czują się zawstydzeni publicznie, borykają się z brakiem szacunku lub mierzą się z codziennym stresem. Niedawno otrzymaliśmy list od naszej czytelniczki Vivienne, która podzieliła się swoim doświadczeniem i tym, jak bardzo zraniła ją reakcja własnej córki.

Historia Vivienne:

Cześć, Jasna Strono!

Widziałam u was wiele historii, w których ludzie dzielą się swoimi doświadczeniami, więc pomyślałam, że i ja podzielę się swoim, może to przyniesie mi odrobinę ulgi. Pracuję w fast-foodzie, który znajduje się bardzo blisko szkoły mojej córki. To nie jest prestiżowa praca, ale pozwala opłacić rachunki, a godziny mi pasują, bo mogę mieć oko na sprawy, kiedy ona jest w szkole.

Moja córka nie znosi tego, że tam pracuję. Powiedziała mi nie raz, że to „żenujące” i że „nie mogłam znaleźć nic lepszego”. Zazwyczaj po prostu staram się to ignorować — nastolatki czasem mówią rzeczy bez zastanowienia, prawda?

Jednak pewnego dnia zrobiła coś, czego naprawdę się nie spodziewałam i nie mogłam w to uwierzyć. Przyszła z przyjaciółmi do restauracji i kompletnie mnie upokorzyła. Wskazała mnie palcem zza lady i powiedziała: „Spójrzcie na to — moja mama pracuje w fast-foodzie. Żaden z waszych rodziców nie posunąłby się tak nisko. Chciałabym nigdy nie musieć widzieć mojej mamy w takim miejscu”.

Przysięgam, poczułam, jakby ktoś uderzył mnie w żołądek. Nie wiedziałam, co powiedzieć. Po prostu kontynuowałam pracę, jakby nic się nie stało, ale kiedy wróciłam do domu, płakałam w łazience, żeby ona tego nie widziała.

Problem w tym, że nie zna pełnego obrazu sytuacji. Po śmierci mojego męża życie stało się naprawdę trudne. Musiałam przyjmować każdą możliwą pracę, żeby zapewnić dach nad głową i jedzenie na stole. Chciałabym móc ją przed tym wszystkim chronić, ale tak wygląda nasza codzienność.

Nie mogę jednak ukrywać, że jej słowa bardzo mnie zabolały. Teraz czuję między nami dystans i nie wiem nawet, jak rozpocząć rozmowę. Powinnam się z nią skonfrontować? Zignorować sprawę? A może poczekać, aż sama do mnie przyjdzie?

Jak sobie z tym poradzić? Powinnam powiedzieć jej, jak bardzo mnie zraniła, czy uznać to za efekt nastoletniej niedojrzałości? Nie chcę też niszczyć naszej relacji matka—córka... Jestem kompletnie zagubiona.

Z góry dziękuję za waszą odpowiedź
Vivienne

Dziękujemy, że podzieliłaś się swoją historią, Vivienne! Naprawdę doceniamy twoją szczerość i otwartość, bo nie jest łatwo mówić o takich momentach. Zebraliśmy kilka rad od osób, które przeszły przez podobne doświadczenia, i mamy nadzieję, że przyniosą ci trochę wsparcia i wskazówek.

  • Bądź sobą bez wyrzutów.
    Łatwo poczuć presję, że musisz „być inną mamą” w oczach córki, ale tak nie jest. Pokaż jej, że twoja praca nie definiuje twojej wartości. Dawaj przykład dumy z własnych wyborów — to subtelna lekcja, której teraz może nie zrozumieć, ale zapamięta.
  • Dawaj przykład czynami.
    Czasem działania mówią więcej niż słowa. Jeśli zobaczy, że wykonujesz swoją pracę z godnością i życzliwością, nawet gdy jest trudno, w końcu nauczy się szacunku do pracy i ludzi. Dzieci zauważają więcej, niż myślimy.
  • Porozmawiaj z nią, gdy będzie gotowa.
    Nie próbuj od razu rozwiązywać sprawy po tym, jak zawstydziła cię przed przyjaciółmi. Poczekaj, aż będziecie same, może po szkole albo w spokojny wieczór. Kontekst zmienia sposób, w jaki nastolatki odbierają czyjeś słowa.
  • Pamiętaj, że ten etap minie.
    Teraz jest trudno, a twoje uczucia są w pełni uzasadnione, ale to nastoletnie zawstydzanie jest przejściowe. Pokazuj jej miłość, ustalaj granice i żyj z dumą. Kiedyś zrozumie, a jeśli nie, przynajmniej zapamięta twoją wytrwałość.

Chwile, gdy dzieci potrafią nas zranić swoimi słowami lub zachowaniem, bywają trudne i emocjonalnie wyczerpujące, ale są też częścią dorastania i budowania relacji. Ważne, by w takich momentach zachować spokój, dawać dobry przykład i pamiętać, że te trudności są przejściowe. Jeśli chcecie poznać kolejną historię z życia rodzica, przeczytajcie opowieść Mitchella: Mój 16-letni syn nie ma drzwi do pokoju — i nie zamierzam tego zmieniać.

Komentarze

Otrzymuj powiadomienia
Masz szczęście! Ten wątek jest pusty,
co oznacza, że masz prawo do pierwszego komentarza.
Śmiało!

Powiązane artykuły