12 osób z pracą bardziej nieprzewidywalną niż reality show

Rodzina kojarzy się z miłością, wsparciem i jednością. Ale co się dzieje, gdy stosunki rodzinne ulegają pogorszeniu z powodu nierealistycznych oczekiwań i niewłaściwego podziału obowiązków?
Ostatnio jedna z czytelniczek Jasnej Strony napisała do nas poruszający list. Jest sfrustrowaną siostrą i ciotką, uwikłaną w burzę rodzinnych dramatów. Wystarczyło postawić granice i poruszyć kwestie dotyczące opieki nad dzieckiem, aby cała rodzina przestała się do niej odzywać, a siostra domagała się przeprosin.
„Cześć, redakcjo Jasnej Strony! Jestem wielką fanką i stałą czytelniczką — zawsze uwielbiałam doradzać osobom z waszych historii. Ale teraz role się odwróciły i to ja potrzebuję pomocy.
Od kilku dni jestem emocjonalnym wrakiem — kto by pomyślał, że moja własna rodzina może dać mi takiego metaforycznego plaskacza w twarz?”.
„Moja młodsza siostra Emmy zawsze była wolnym duchem. Nawet małżeństwo i posiadanie dziecka niewiele w niej zmieniły. Często zostawia swojego 4-letniego synka u mnie pod byle pretekstem. Opiekuję się nim kilka dni w tygodniu, mimo że mam pracę na pełen etat i napięty grafik.
Próbowałam przekonać ją, żeby zatrudniła nianię, skoro jej mąż dobrze zarabia, ale nawet nie chciała słuchać. Twierdzi, że to okrutne zostawiać synka z obcą osobą. Jednocześnie nie ma problemu, żeby zostawiać go ze mną — certyfikowaną «nie-mamą» bez żadnych kwalifikacji do opieki nad dziećmi. Najwyraźniej pokrewieństwo automatycznie czyni ze mnie godną zaufania opiekunkę. Szczęściara ze mnie!”.
„Wczoraj pojawiła się bez zapowiedzi, twierdząc, że ma pilną wizytę u dentysty. Zgodziłam się go przypilnować — nic wielkiego. Ponieważ był to mój wolny dzień i miałam ochotę na spacer, zaproponowałam siostrzeńcowi, żebyśmy poszli do centrum handlowego na lody.
Szczerze mówiąc, nasze miasto nie jest tętniącą życiem metropolią, a raczej dużą wioską, gdzie centrum handlowe jest głównym miejscem rozrywki. Nie mając zbyt wielu innych opcji, praktycznie każdy prędzej czy później tam trafia. To nieoficjalny rynek miejski — z mniejszą liczbą gołębi, ale za to z większym wyborem mrożonych jogurtów.
Byliśmy więc w centrum handlowym, delektując się lodami, gdy nagle zauważyłam moją siostrę, Emmy. Tę samą siostrę, która twierdziła, że ma pilną wizytę u dentysty. Siedziała z przyjaciółkami i sączyła mrożoną kawę, jakby nie miała małego dziecka — a dokładniej, jakby zręcznie zleciła tę odpowiedzialność mnie.
Wtedy do mnie dotarło — to była idealna okazja, żeby dać jej nauczkę, której długo nie zapomni”.
„W tamtej chwili postanowiłam, że nadszedł czas, aby dać Emmy małą nauczkę. Odwróciłam się do siostrzeńca z figlarnym uśmiechem i powiedziałam: «Co powiesz na to, żeby zrobić twojej mamusi psikusa?». Jego oczy zabłysły i natychmiast się zgodził.
Plan był prosty: wręczyłam kelnerowi kilka dolców, żeby odprowadził mojego siostrzeńca do stolika obok, gdzie siedziała Emmy z koleżankami. Mój siostrzeniec miał po prostu zajadać się lodami, jakby to była najbardziej normalna rzecz na świecie i czekać, aż mama go zauważy. To miał być prawdziwy majstersztyk.
Kelner świetnie się spisał, sadzając mojego siostrzeńca przy stoliku tuż obok Emmy i jej znajomych. Mój mały wspólnik był spokojny jak nigdy i z radością zajadał się lodami, jakby nic się nie działo. Ja natomiast znalazłam miejsce w pobliżu, skąd mogłam obserwować rozwijające się przedstawienie.
Przez dobre pięć minut nikt niczego nie zauważył. Emmy była zbyt pochłonięta rozmową i śmiechem, żeby się rozejrzeć. Ale wtedy jedna z jej przyjaciółek przerwała łyk mrożonej kawy, zmrużyła oczy, spojrzała na mojego siostrzeńca i wykrzyknęła: «Emmy, czy to nie twój syn? I... co to za facet obok niego?»”.
„Przy stoliku zapadła cisza, gdy Emmy odwróciła się, żeby spojrzeć. Jej twarz w ekspresowym tempie przeszła od zdziwienia do przerażenia. «O mój Boże, to on!» — wykrzyknęła nieco zbyt wysokim głosem, by brzmiał naturalnie. Zerwała się z krzesła, podbiegając do mojego siostrzeńca, który powitał ją niewinnym: «Cześć, mamo! Jem lody!», jakby to był po prostu kolejny wtorek.
Tymczasem ja pozostałam w ukryciu, niemal płacząc ze śmiechu, gdy Emmy próbowała wyjaśnić sytuację. «Ja, ee... on był z moją siostrą! Ona musiała... O mój Boże, nie wiem!» — rzucała, rozglądając się po centrum handlowym, wyraźnie zdając sobie sprawę, że nie jestem daleko.
Dałam jej jeszcze kilka minut, żeby się pomęczyła, zanim zadzwonił mój telefon. To była Emmy, a w jej głosie słychać było mieszankę paniki i wściekłości. «Jak mogłaś zostawić mojego syna z obcym człowiekiem? Odbiło ci? To takie samolubne!» — syknęła, wyraźnie starając się nie wywołać sceny na oczach przyjaciółek.
Nie mogłam powstrzymać śmiechu. «Och, uspokój się, Emmy. Po prostu siedzi obok ciebie i je lody. Nawet go nie zauważyłaś przez pięć minut! I słuchaj, nie jestem twoją darmową nianią» — powiedziałam, utrzymując lekki ton, ale dbając o to, by to do niej trafiło.
Po jej stronie zapadła długa cisza, zanim mruknęła: «To wcale nie jest śmieszne». Ale w tle słychać było chichot jej przyjaciółek, a jedna z nich głośno dodała: «Właściwie, Emmy, to jest trochę zabawne»”.
„Zanim zdążyłam wrócić do domu, telefon zadzwonił ponownie — tym razem była to mama.
«Jak mogłaś to zrobić swojej siostrze?» — zaczęła, nawet nie przejmując się powitaniem. «Zostawić jej biedne dziecko z obcym człowiekiem? A gdyby coś się stało?». Najwyraźniej Emmy nie traciła czasu na snucie opowieści, by zrobić z siebie ofiarę.
Próbowałam wyjaśnić, co się stało, ale mama nie chciała tego słuchać. «Jesteś starszą siostrą. Powinnaś ją wspierać, a nie robić głupie psikusy!» — skarciła mnie. Wspierać ją? Praktycznie prowadziłam darmowe przedszkole, ale jasne, zróbmy ze mnie tą złą.
Tymczasem w tle słyszałam Emmy, która prawdopodobnie dolewała oliwy do ognia. Cała sytuacja przerodziła się w klasyczny rodzinny dramat — mama stanęła po stronie Emmy, ja próbowałam się bronić, a Emmy do perfekcji grała rolę biednej, przytłoczonej mamy.
Minęły już dwa dni od Wielkiego Rodzinnego Dramatu i oto, gdzie jesteśmy: mama się do mnie nie odzywa, a siostra domaga się przeprosin (uwaga, spoiler: nie doczeka się ich, bo jestem przekonana, że miałam w 100% rację).
Teraz potrzebuję waszej rady, drodzy czytelnicy i redakcjo Jasnej Strony. Jak mam przedstawić swoje racje rodzinie, żeby nie przerodziło się to w Wielki Dramat? I jak w końcu wyznaczyć jakieś porządne granice? Szczerze, czy ja tu zawiniłam, czy po prostu mam do czynienia z przypadkiem syndromu roszczeniowego rodzica?”.
Dziękujemy, że podzieliłaś się z nami swoją historią! Nie jesteś sama w zmaganiach z tego typu wyzwaniami, a wielu z nas doskonale wie, jak trudno jest pogodzić rodzinną miłość z koniecznością wyznaczania granic w zajmowaniu się najmłodszymi.
Oto kilka porad, które pomogą ci poradzić sobie z sytuacją, jednocześnie skutecznie rozwiązując problemy związane z obowiązkami rodzinnymi, konfliktami między rodzeństwem i oczekiwaniami dotyczącymi opieki nad dzieckiem.
Zacznij od jasnej, bezpośredniej komunikacji. Spokojnie i bez poczucia winy wyjaśnij, gdzie stawiasz granice – w końcu w granicach nie chodzi o karanie, ale o szacunek do siebie.
Daj rodzinie znać, kiedy możesz zająć się dzieckiem, a kiedy nie, podkreślając, że chętnie pomożesz od czasu do czasu, ale nie możesz być domyślną opiekunką. Zaznacz, że to nic osobistego – chodzi po prostu o zachowanie równowagi między obowiązkami rodzinnymi a dbaniem o zdrowe granice w relacjach.
Badania pokazują, że w Wielkiej Brytanii około 63% dziadków regularnie zajmuje się wnukami poniżej 16. roku życia. To dowodzi, jak powszechne jest dzielenie się opieką nad dziećmi w rodzinie, ale także podkreśla, jak ważne jest wyznaczanie granic, aby uniknąć wypalenia lub nierealistycznych oczekiwań.
Poruszenie kwestii wynagrodzenia nie jest nierozsądne, zwłaszcza jeśli opieka nad dziećmi staje się regularnym oczekiwaniem. Rodzina nie powinna zakładać, że to darmowa praca i dobrze jest delikatnie poruszyć ten temat. Możesz na przykład powiedzieć: „Uwielbiam spędzać czas z moim siostrzeńcem, ale jeśli to ma być cotygodniowe zajęcie, myślę, że powinniśmy porozmawiać o tym, jak sprawić, by było to sprawiedliwe dla wszystkich”.
Otwarta dyskusja na temat oczekiwań związanych z zajmowaniem się najmłodszymi pomaga doprecyzować role i zapobiec konfliktom między rodzeństwem w związku z przyjętymi na siebie obowiązkami. W niektórych przypadkach wzajemne przysługi – takie jak pomoc w załatwianiu spraw lub przy posiłkach – mogą być alternatywą dla rekompensaty pieniężnej.
Kiedy ktoś regularnie uchyla się od swoich obowiązków rodzicielskich, ważne jest, aby zająć się tym bezpośrednio. Zwróć się do siostry z życzliwością, ale i stanowczością, mówiąc coś w stylu: „Zauważyłam, że często polegasz na innych w kwestii opieki nad dzieckiem. Chętnie pomogę od czasu do czasu, ale myślę, że ważne jest, abyście ty i twój mąż przejęli główną rolę jako rodzice”.
Jasne granice w kwestii zajmowania się dziećmi i otwarta komunikacja są kluczowe, aby zapobiec dalszym konfliktom między rodzeństwem i budować realistyczne oczekiwania dotyczące opieki. Zachęć rodzinę do rozważenia opcji, takich jak zatrudnienie opiekunki lub stworzenie bardziej zrównoważonego planu, który nie obciąży nadmiernie ani ciebie, ani mamy.
Możesz powiedzieć „nie”, jeśli opieka nad dzieckiem koliduje z twoimi planami, ma wpływ na zdrowie psychiczne lub szczęście. Nie jesteś zobowiązana do porzucania wszystkiego – nawet dla rodziny.
Warto stosować taką zasadę: jeśli zgoda na pomoc sprawia, że czujesz się urażona lub przytłoczona, to czas odmówić. Odmowa nie oznacza, że ich nie kochasz – to po prostu znak, że stawiasz na pierwszym miejscu zdrowe granice w relacjach rodzinnych i skutecznie równoważysz swoje obowiązki rodzinne.
Wyznaczanie granic w opiece nad dziećmi pomaga również zapobiegać długotrwałym konfliktom między rodzeństwem, ponieważ precyzuje role i zapobiega nieporozumieniom co do oczekiwań.
Twoje uczucia są ważne, a postawienie na swoim było odważnym krokiem. Zdrowe relacje buduje się na wzajemnym szacunku, a nie na poczuciu winy lub obowiązku. Trzymaj się wyznaczonych granic w opiece nad siostrzeńcem i rozmawiaj szczerze. Z czasem twoja rodzina może docenić lekcję, której uczysz – o zachowaniu równowagi, rozsądnych oczekiwaniach dotyczących opieki nad dziećmi i rozwiązywaniu konfliktów między rodzeństwem.
Powodzenia i daj nam znać, jak potoczyły się sprawy!
Oto kolejna historia rodzinnego konfliktu: Mój pasierb jest wściekły, bo odmówiłam pilnowania jego dzieci — nie jestem darmową nianią