Wyrzuciłem siostrę dziewczyny, a jej rodzina teraz zmusza mnie do przeprosin

Sytuacja w rodzinie może się szybko skomplikować, zwłaszcza kiedy nasi bliscy mają inne spojrzenie na niektóre sprawy. Jeszcze trudniej bywa wtedy, kiedy chodzi o kwestie wychowania dzieci lub kiedy dochodzi do publicznej dyskusji. Takie porozumienie potrafi na długo zepsuć rodzinną atmosferę. Nasza czytelniczka opisała taką sytuację z wnukiem. Teraz zastanawia się, kiedy jako babcia powinna się wypowiedzieć, a kiedy powinna niektóre sprawy przemilczeć.
Być może powinnam przeprosić, ale tkwi we mnie przekonanie, że moja synowa jest roszczeniowa. Nie wiem, czy chcę, żeby przekazała takie wartości mojemu wnuczkowi.
Kilka dni temu pojechaliśmy do parku. Dodam na marginesie, że mój wnuk uwielbia zwierzęta. Po prostu je kocha i jestem z niego bardzo dumna, bo jest czuły i delikatny wobec wszystkich stworzeń. Ale jest jeszcze małym dzieckiem i nie rozumie, że niektóre zwierzęta mogą być niebezpieczne. Nie wszystkie są przyjazne.
Wracając do historii — kiedy byliśmy w parku, mój wnuk podbiegł do psa jakiejś obcej kobiety, żeby go pogłaskać. Zwierzak nie wyglądał na miłego. Kiedy mu się przyjrzałam, zauważyłam, że ma na obroży zawieszkę z napisem: „Nie głaskać. Pies w trakcie szkolenia” — albo coś w tym stylu.
To chyba oczywiste, że pies zaczął szczekać, a mój wnuk rozpłakał się ze strachu. I wtedy stało się coś złego, a ja straciłam panowanie nad sobą. Moja synowa podbiegła i zaczęła krzyczeć na właścicielkę: „Ten pies jest groźny!”. Zawsze była nieco rozpieszczona, ale to dobry człowiek. Jest miła, a mój syn bardzo ją kocha, więc nigdy nie robiłam jej żadnych problemów.
Ale tym razem posunęła się za daleko. Natychmiast wstałam i powiedziałam: „Dość! Nie powinnaś pozwalać swojemu dziecku robić tego, co tylko zechce. Najpierw powinien spytać właścicielkę o zgodę na pogłaskanie psa. Trzeba uczyć dzieci takich rzeczy”. Synowa zrobiła się czerwona na twarzy. Ja pewnie też. Byłyśmy bardzo złe. Nie powiedziała ani słowa, tylko złapała syna za rękę, zaprowadziła go do samochodu i odjechała. Zostawiła mnie samą w parku.
Poszłam porozmawiać z właścicielką psa, która podziękowała mi za pomoc. Okazało się, że ta kobieta ratuje porzucone psy. Ten, z którym była w parku, miał bardzo smutną historię. Starała się go wytresować, żeby móc go oddać do adopcji. Przyznała mi rację, że ludzie nie powinni głaskać obcych psów bez pytania, zwłaszcza dzieci. Niektóre mogą być w trakcie specjalnego szkolenia, a takie interakcje potrafią zniweczyć tygodnie ciężkiej pracy.
Kiedy wróciłam tamtego dnia do domu, zadzwonił mój syn. Nie był na mnie zły, ale wyczułam, że jest zasmucony tą sytuacją. Byłam w szoku, kiedy przyznał, że moja synowa bywa zbyt zaborcza w kwestiach związanych z dzieckiem. Obawia się, że takim zachowaniem nauczy dziecko, że ludzie powinni spełniać każdą jego zachciankę. Zasugerował jednak, żebym przeprosiła ją za publiczną reprymendę. Co powinnam zrobić?
Dziękujemy, że opowiedziałaś nam swoją historię. To bardzo napięta sytuacja, ale twoja reakcja wynikała z troski o wnuka, psa i o to, jakie wartości wpajane są dziecku. Mimo to publiczne kłótnie mogą trwale zaciążyć na relacjach, zwłaszcza w rodzinie. Oto nasze trzy rady:
Jeśli ta historia złapała was za serce, to być może spodoba wam się też ten artykuł o synowej, która zmieniła się z dnia na dzień. To kolejna opowieść o tym, jak trudna bywa dynamika w rodzinie i co się dzieje, kiedy ktoś zaczyna zachowywać się nieracjonalnie.