Nie będę pomagać swojej chorej matce — tylko twarda lekcja życia może ją czegoś nauczyć

Rodzina i dzieci
6 godziny temu

Los bywa przewrotny. Zaledwie kilka miesięcy temu to ja desperacko potrzebowałam pomocy. A teraz moja matka, chora i samotna, dzwoni do mnie ze łzami w oczach, prosząc o nocleg.

Ale odmówiłam. Nie dlatego, że jestem okrutna, ale dlatego, że uważam to za słuszne.

Cześć, Jasna Strono! Oto cały kontekst: niedawno znalazłam się w trudnej sytuacji. Byłam przytłoczona, spłukana i wyczerpana emocjonalnie. Tonęłam w długach. Zadzwoniłam do mojej mamy, mając nadzieję na jakieś wsparcie, i wprost błagałam o pomoc.

Jej odpowiedź? Odesłała mnie z kwitkiem, mówiąc, że jej mąż bardziej potrzebuje pieniędzy. Nawet się nie zawahała. Tym samym postawiła sprawę jasno: jej mąż był ważniejszy. Zostałam pozostawiona samej sobie.

Towarzyszący mi wówczas ból wciąż we mnie tkwi. Po tej sytuacji przestałam do niej dzwonić i odcięłam się od niej. Musiałam chronić się przed cierpieniem — w końcu odrzuciła mnie jedyna osoba, która zawsze powinna być przy mnie.

Wtedy stało się coś nieoczekiwanego.

Miesiące mijały bez kontaktu. Aż niedawno zadzwoniła do mnie, szlochając i prosząc o wsparcie. Powiedziała, że jest chora i samotna. Krew się we mnie zagotowała, gdy usłyszałam, jak jej mąż mówi: „Tak jest, wracaj do córki, która nie ma żadnych pieniędzy. Chcę, żebyś wyniosła się z tego domu”.

Najwyraźniej dowiedział się, że miała romans i kazał jej się wynosić. Ten sam mężczyzna, którego wybrała zamiast mnie, teraz się od niej odwrócił. Nagle została sama, nie mając dokąd pójść.

Błagała mnie o pomoc. O dach nad głową. O drugą szansę. Nie mogłam w to uwierzyć.

Nie wiem, czy potrafię być ponad to.

Moja pierwsza reakcja? Zdumienie. Potem przyszła złość. Jak mogła oczekiwać, że będę przy niej, skoro jej przy mnie nie było w chwili próby?

Jestem rozdarta. W głębi duszy część mnie chce jej pomóc. To moja matka. W dodatku jest chora. Nie zasługuje na cierpienie w samotności.

Ale druga część mnie pamięta chłód w jej głosie, kiedy prosiłam o pomoc. Sposób, w jaki mnie odrzuciła. To wspomnienie wciąż kłuje prosto w serce. Mówi się, że zawsze powinniśmy być przy naszych rodzicach. Ale co, jeśli nas zawiodą?

Wyznaczanie granic nie jest podłością. Dzięki temu możemy uchronić się przed większym bólem. Nie próbuję być mściwa. Po prostu próbuję się wyleczyć.

W tej chwili nie mam siły emocjonalnej, by ją przyjąć. Rany są zbyt świeże. A zaufanie? Zostało zdewastowane. Cała ta sytuacja pozostawiła we mnie więcej pytań niż odpowiedzi.

Czy postępuję właściwie? Czy to jest ten moment, by okazać współczucie — czy też nadszedł czas, by na dobre się pożegnać? Proszę, powiedzcie, co o tym myślicie. Rozpaczliwie potrzebuję rady.

A oto kolejna historia: kobieta przyjęła syna z powrotem do domu po ukończeniu przez niego studiów, ale z czasem jego pobyt zaczął odbijać się na jej spokoju ducha i finansach. W rezultacie podjęła trudną decyzję... Co wydarzyło się dalej? Dowiecie się tutaj.

Komentarze

Otrzymuj powiadomienia
Masz szczęście! Ten wątek jest pusty,
co oznacza, że masz prawo do pierwszego komentarza.
Śmiało!

Powiązane artykuły

tptp