Nie byłem przy narodzinach dziecka, ale zemsta żony mną wstrząsnęła

Nie byłem przy narodzinach dziecka, ale zemsta żony mną wstrząsnęła

Z powodu pracy nie było mnie przy narodzinach mojego dziecka. Po prostu nie mogłem zlekceważyć koleżanki, która potrzebowała wtedy mojej pomocy. Żona mi tego nie wybaczyła. Zemściła się tak, że nigdy tego nie zapomnę.

Oto historia naszego czytelnika Adama, przysłana do redakcji Jasnej Strony:

Cześć, Jasna Strono!

Moja 35-letnia żona i ja (37 lat) przeżyliśmy wielokrotnie tragedię, bo straciliśmy niejedną ciążę. Bardzo się martwiliśmy, kiedy żona spodziewała się dziecka — bardzo nam na nim zależało. Ale żona zaczęła rodzić, kiedy byłem w pracy. Trafiła na fatalną chwilę, bo mojej koleżance zachorowało dziecko i nie mogłem zostawić jej samej w biurze. Zostałem na miejscu, a ona pojechała do domu.

Tymczasem żona rodziła sama. Po paru godzinach, kiedy w końcu ruszyłem do szpitala, żona połączyła się ze mną przez internet. Trzymała nasze dziecko i płakała, ale nie ze szczęścia. Obok niej był mój brat bliźniak, Alan.

Dla kontekstu: ja i mój brat od zawsze rywalizowaliśmy — w szkole, sporcie, karierze, a nawet w oczach rodziny. On zawsze był tym „łagodniejszym”, bardziej skupionym na innych, a ja z kolei koncentrowałem się na obowiązkach.

Żona poprosiła go, by jako pierwszy wziął na ręce nasze dziecko. Powiedziała coś, co mnie bardzo zabolało: „Gdybym miała wybrać jeszcze raz, wolałabym być z nim. Wygląda dokładnie tak jak ty, ale traktuje rodzinę zupełnie inaczej”.

Nic w życiu mnie tak nie zraniło. Zostałem w pracy, bo chciałem się zachować odpowiedzialnie i pomóc koleżance w nagłej potrzebie. Ale czuję, że przez to straciłem coś, na co czekałem przez całe życie — nie było mnie przy żonie, kiedy rodziła nasze dziecko. Zastąpił mnie brat.

Czy to źle, że nie porzuciłem od razu pracy? Chciałem być niezawodnym pracownikiem, ale trudno to połączyć z rolą męża i ojca. Czy zasłużyłem na taką karę od żony? Teraz się do siebie nie odzywamy, bo obydwoje czujemy urazę.

Czytelnicy Jasnej Strony wyrazili opinie w komentarzach:

Czytelnicy Jasnej Strony zareagowali na wiadomość od Adama bardzo żywiołowo. Nie byli jednak jednomyślni w swoich opiniach na temat tego skomplikowanego rodzinnego dramatu. Oto kilka wpisów na temat tej sytuacji:

  • u/Everyone’s_Pleaser983
    Nie jesteś tutaj złoczyńcą. Nagłe wypadki się zdarzają, a ty starałeś się iść na rękę koleżance. To niesprawiedliwe, że żona zaczęła cię porównywać do twojego bliźniaka w tak okrutny sposób. Rodzicielstwo oznacza wiele trudnych wyborów, a ty próbowałeś postąpić słusznie.
  • u/Family_Ultraprotector
    Szczerze mówiąc, w momencie, gdy twoja żona zaczęła rodzić, nic innego nie powinno było mieć znaczenia. Dziecko twojej koleżanki to nie twoja sprawa. Przegapiłeś coś, czego nigdy nie odzyskasz, a złość twojej żony wydaje się uzasadniona.
  • u/Heart_of_gold@67
    Rozumiem, czemu zostałeś, nie chciałeś zawieść koleżanki i pracodawcy. Ale twoja żona przeżyła wiele tragedii i potrzebowała cię w tamtej chwili. Na pewno poczuła się opuszczona, dlatego tak ostro zareagowała.
  • u/BeenThere34_TiMeS_Dad
    Kiedy moja partnerka zaczęła rodzić, porzuciłem wszystko, mimo że o mały włos nie straciłem pracy. Nie żałuję tego ani trochę. Czasami trzeba z czegoś zrezygnować, bo takie chwile z rodziną zdarzają się raz w życiu.
  • u/MiddleGround}{_Beetle
    Oboje cierpicie. Starałeś się być odpowiedzialny w pracy, ale twoja żona widziała to jako stawianie pracy ponad rodzinę. Rywalizacja z bliźniakiem tylko dolewa oliwy do ognia. Myślę, że to nie kwestia złego lub dobrego postępowania tylko problemów z komunikacją w waszej rodzinie.
  • u/RainbowParenting_55_8#
    Rozumiem, o co chodzi twojej żonie. Po kilku poronieniach potrzebowała cię przy swoim boku bardziej niż kogokolwiek innego. Ale nie sądzę, że chciałeś zrobić coś złego, po prostu podjąłeś kiepską decyzję w krytycznym momencie.

Wiadomość od redakcji Jasnej Strony:

Drogi Adamie,

czasami naszym największym rywalem nie jest brat bliźniak czy małżonka, tylko czas. Chciałeś zachować się odpowiedzialnie w pracy, ale życie nie zawsze docenia takie poświęcenia. Gdy pojawia się dziecko, twoja obecność znaczy więcej niż wypłata. Następnym razem nie wybieraj między koleżanką a żoną. Wybierz tak, żeby później nie żałować.

Za 20 lat nie będzie się liczyło to, czy byłeś sumienny w swojej pracy, tylko czy byłeś tam, gdzie potrzebowali cię twoi bliscy.

Niektóre więzi są niewidoczne, ale kształtują nasze życie w najbardziej nieoczekiwany sposób. Te prawdziwe historie pokazują, jak nasi opiekunowie — czasem rodzina, czasem nieznajomi — potrafią niepostrzeżenie uratować sytuację.

Komentarze

Otrzymuj powiadomienia
Masz szczęście! Ten wątek jest pusty,
co oznacza, że masz prawo do pierwszego komentarza.
Śmiało!

Powiązane artykuły