12 historii, które dowodzą, że anioł stróż chroni nas w sposób, który nie zawsze dostrzegamy


Wiele osób zmaga się z toksycznymi relacjami w rodzinie, przemocą ekonomiczną i sabotażem, ale starają się zachować stabilność i chronić swoje zdrowie psychiczne. W takich sytuacjach często trudno wyznaczać granice i czasem najlepszym pomysłem jest odejście.
Cześć, Jasna Strono!
Pracuję zdalnie od około 3 lat. Kiedy zmarł mój tata, zamieszkałam u swojej macochy Triny i jej dorosłego syna Masona.
Kiedy mówię „zamieszkałam”, mam na myśli to, że całkowicie ich utrzymywałam, a oni nie dokładali ani pieniędzy, ani pracy, żeby mi pomóc. Opłacałam wszystkie rachunki, a oni bez przerwy „szukali pracy”.
Chciałam zachować cierpliwość, bo to moja rodzina. Myślałam, że wszystko się zmieni. Spoiler: nic takiego się nie stało.
Wczoraj powiesiłam na drzwiach napis „Nie przeszkadzać”, bo moja macocha ciągle wpadała do mnie do pokoju bez pukania i nie mogłam się skupić. To wystarczyło, żeby zaczęli wymyślać teorie spiskowe.
Wieczorem szłam po szklankę wody. Nie chciałam nikogo podsłuchiwać, ale usłyszałam, że ktoś szepcze moje imię. Zamarłam. Trina powiedziała: „Ona traci cierpliwość”.
Mason odparł: „Ona nie odejdzie. Praca jej nie pozwoli”. Trina na to: „Nigdzie się nie wybierze, jeśli nikt jej nie przyjmie”. Zagotowało się we mnie.
Następnego ranka sprawdziłam e-mail. Kilka firm, gdzie złożyłam wnioski o pracę, podziękowało mi za kontakt i zapewniło, że kończą proces rekrutacji. Tyle że do żadnej z nich ostatnio nie pisałam.
Na początku myślałam, że to jakaś pomyłka. Ale później usłyszałam, jak Trina mówi komuś przez telefon, że „nie jestem dostępna, żeby przyjść na rozmowę kwalifikacyjną”. Chodziło o mnie. Nie była subtelna. Dotarło do mnie, że przegrzebała moje dokumenty, zdobyła listę klientów i zaczęła rozwiązywać moje umowy.
Kiedy ją o to spytałam, westchnęła ciężko i powiedziała: „Chroniłam cię. Jeśli znajdziesz lepszą pracę, to się wyprowadzisz, a my będziemy w tarapatach!”. Odparłam: „A więc postanowiłaś zniszczyć mi karierę?”. Ona na to: „Jesteśmy rodziną. Powinniśmy się wzajemnie wspierać”.
Miarka się przebrała. Dwa tygodnie później spakowałam się, wynajęłam mieszkanie, wyprowadziłam się i zapłaciłam tylko swoją część rachunków za ostatni miesiąc. Gdy zabrałam ostatni karton rzeczy, Trina powiedziała: „Myśleliśmy, że się nami zaopiekujesz”.
Po raz pierwszy zrozumiałam, że ona nie widziała we mnie przyrodniej córki. Zależało jej tylko na pieniądzach. Powiedziałam jej: „Robiłam to przez trzy lata”. Potem odeszłam.
Więc, Jasna Strono... czy popełniłam błąd, opuszczając ich? Czy powinnam była postąpić inaczej, czy po prostu zbyt późno zrozumiałam, że oni mną pomiatają?
Z poważaniem
Mikayla
Dziękujemy, że opowiedziałaś nam swoją historię! Wiemy, że to nie jest łatwa sytuacja, ale przygotowaliśmy kilka rad. Mamy nadzieję, że ci się przydadzą:
Wybór własnego dobra otworzy drzwi do zdrowszych relacji i stabilnej przyszłości. Z odpowiednim wsparciem i po ustaleniu zdrowych granic odzyskasz spokój i rozpoczniesz życie znacznie silniejsza.
Przeczytajcie także: Nowa praca miała dać mi niezależność, ale macocha uznała, że to ja powinnam ją utrzymać.











