Myśleli, że nie rozumiem. Jedno zdanie przy kolacji ujawniło zdradę męża

Wesela to okazja do radości, a nie do rozdzielania rodziny. Ale co się dzieje, kiedy ktoś wolałby w ogóle nie dopuścić do ślubu? Pewna kobieta myślała, że najtrudniejszą częścią planowania ślubu będzie wybór sukni, ale jej 12-letnia pasierbica zaczęła szaleć. Zaczęło się od znaczącego milczenia... a potem doszło do eskalacji. Najpierw ktoś wyciął naszą czytelniczkę z rodzinnego zdjęcia. Potem w tajemniczy sposób zniknęły jej buty na ślub. Kiedy w końcu postanowiła położyć temu wszystkiemu kres, reakcja męża dała jej do myślenia.
Nigdy nie myślałam, że kiedykolwiek dojdzie do kłótni pomiędzy mną i moją pasierbicą. A jednak stało się.
Lily ma teraz 12 lat, ale poznałam ją, kiedy miała 10. Wszystko między nami układało się całkiem nieźle. Była nieśmiała, ale grzeczna. Nigdy nie próbowałam zastąpić jej mamy. Po prostu byłam dla niej zawsze miła, konsekwentna i godna zaufania.
Wszystko zmieniło się, kiedy ogłosiliśmy, że planujemy wziąć ślub.
Na początku zamknęła się w sobie. Ignorowała mnie, nie odzywała się ani słowem. Potem zaczęły się złośliwości. Przewracała oczami, trzaskała drzwiami, mamrotała pod nosem kąśliwe komentarze. Mimo to wmawiałam sobie, że wszystko wróci do normy. To dla dziecka trudne, więc starałam się wykazać cierpliwością.
Znalazłam zdjęcie moje, jej i jej taty z naszej wycieczki do Disneylandu. Ktoś wyciął z niego moją twarz. Potem zaginęły moje ślubne buty. Znalazłam je w koszu na śmieci.
Tego samego wieczoru zauważyłam, że ktoś powbijał szpilki w moją suknię ślubną. Tkwiły bardzo głęboko w materiale i choć nie był on rozerwany, to zniszczenia były widoczne. To przelało czarę goryczy. Powiedziałam narzeczonemu, że nie chcę, żeby przyszła na mój ślub. Powiedziałam to spokojnie, ale stanowczo. Byłam na granicy wytrzymałości.
On odpowiedział: „Jeśli jej tam nie będzie, to nie będzie ślubu”. To dla mnie wstrząs. Tak po prostu wybrał ją zamiast mnie?
Następnego dnia, kiedy wróciłam z pracy do domu, zastałam ich siedzących na kanapie, jak gdyby nigdy nic. Ona wyglądała na zadowoloną z siebie. Ale on był wyraźnie zdenerwowany. Powiedział, że przesadzam. „To tylko dziecko” i „bardzo to przeżywa”. Tak? Ja też.
Nie jestem zła. Wiem, że dzieci rozrabiają. Ale byłam cierpliwa i bardzo się starałam. Ona ewidentnie próbuje nie dopuścić do ślubu. Czemu to mnie się uważa za nierozsądną?
Naprawdę nie wiem, co zrobić. Czy powinnam z nią porozmawiać? A może rozważyć pomoc terapeuty? Czy po prostu odejść?
Kocham mojego narzeczonego, ale czuję, że tracę rozum. Proszę, powiedzcie mi, co byście zrobili na moim miejscu. Czuję się taka samotna.
Mój pasierb jest weganinem. Ponieważ narzekał na posiłki w moim domu, poleciłam mu, żeby sam sobie gotował. Poszedł w milczeniu do swojego pokoju.
Potem rozpoczęła się seria wydarzeń, która wstrząsnęła całą rodziną... Kliknij tutaj, aby przeczytać całą historię!