Nie dam ani grosza nieślubnemu dziecku mojego zmarłego męża

Związki
5 godziny temu

Ból wywołany zdradą połączony z nieprzewidywalnością dziedziczenia i odpowiedzialnością może stać się przytłaczającym ciężarem. To brutalna rzeczywistość, z którą mierzy się pewna kobieta, zmuszona stawić czoła nieoczekiwanym konsekwencjom po śmierci męża.

Oto jej historia.

[edytowane] Minęły prawie cztery lata od śmierci męża, który zostawił mnie samą z naszym 8-letnim synem. W tym czasie odkryłam wiele o tym, kim naprawdę był. Powiem tak: gdyby jeszcze żył, prawdopodobnie nie bylibyśmy już razem.

Jakieś sześć tygodni temu zjawił się doręczyciel, próbując wręczyć mu sądowy nakaz wykonania testu DNA w sprawie obcego dziecka. Wręczyłam mu odpis aktu zgonu i pokazałam drzwi.

Niedługo potem do moich drzwi zapukała kobieta, twierdząc, że jej dziecko jest jego. Byłam w szoku — nigdy nie podejrzewałam, że mógł mnie zdradzić. Nie wiem, czy to prawda i szczerze mówiąc, nie obchodzi mnie to. Co ciekawe, dziecko faktycznie jest do niego trochę podobne, ale musiałoby zostać poczęte tuż przed jego śmiercią.

Powiedziałam jej, że nie żyje i pokierowałam ją na cmentarz. Wtedy wyciągnęła wynik testu DNA, domagając się części spadku, machając nim jak jakimś złotym biletem. Nie mogłam się powstrzymać od śmiechu i odparłam: „Mój mąż nie miał nic. Połowa z niczego to wciąż nic. Możesz sobie to wziąć”.

Nazwano mnie bezduszną, bo choć nie było formalnego spadku, to istniały aktywa, które ominęły postępowanie spadkowe. Jednym z nich była nieruchomość na wynajem, którą jego rodzice podarowali nam lata temu — była przepisana na nas oboje jako współwłasność z prawem do dziedziczenia. Innymi słowy, po jego śmierci automatycznie przeszła na mnie.

Już ją sprzedałam, a te pieniądze pomogą sfinansować studia mojego dziecka. Pod względem prawnym wszystko jest w porządku (rozmawiałam już o tym z moim prawnikiem). Choć współczuję temu drugiemu dziecku, to wciąż muszę dbać o swoje.

Ludzie stanęli po jej stronie.

  • „Ta kobieta miała straszny tupet, że pojawiła się w twoich drzwiach. «Miałam romans z twoim mężem, urodziłam mu dziecko, a teraz musisz mi dać pieniądze». Szkoda dziecka, ale ona ponosi konsekwencje swoich wyborów. Nawet się nad tym nie zastanawiaj”. © churchofdan / Reddit
  • „Pewnie myślała, że ojcem jest ktoś inny i tyle czasu zajęło jej zdobycie jego DNA. Albo miała całą listę do sprawdzenia”. © SemiOldCRPGs / Reddit
  • „Skup się na swoim dziecku i finansach. Nieruchomość prawnie należy do ciebie, a nie ma dowodu, że twój zmarły mąż jest ojcem tamtego dziecka. Twoim priorytetem jest przyszłość własnego dziecka”. Trick-Measurement-20 / Reddit
  • „Dopóki nie udowodni ojcostwa, nie masz ŻADNYCH zobowiązań wobec niej ani jej dziecka z romansu. Nawet jeśli jest jego, nieruchomość była na twoje nazwisko — nie była własnością twojego męża. Pamiętaj: to ona wybrała zniszczenie twojej rodziny. Nie otwieraj jej drzwi”. mi_nombre_es_ricardo / Reddit
  • „Nawet sekundę się nad tym nie zastanawiaj. Po prostu powtarzaj sobie: «To tylko próba oszustwa». I nigdy więcej nie rozmawiaj z tą osobą — jeśli będzie trzeba, zdobądź zakaz zbliżania się. A jeśli dostaniesz oficjalne pismo (czyli pozew), natychmiast zatrudnij prawnika i ostro broń się”. Apprehensive-Care20z / Reddit
  • „Nie jesteś odpowiedzialna za tę kobietę ani jej dziecko. Mogą próbować wywołać w tobie poczucie winy, że nie «dzielisz się», ale to był obowiązek twojego zmarłego męża. Czy wiedział o dziecku? Jeśli tak, powinien był coś dla niego przygotować. Jeśli nie — może spadać. Nie może po prostu przyjść i żądać pieniędzy. A fakt, że to właśnie zrobiła, sugeruje, że zjawiła się, dopiero gdy dowiedziała się o jego śmierci. Przyszła po twoje pieniądze. Cieszę się, że prawnie jesteś zabezpieczona”. © BecGeoMom / Reddit

Choć moralne i etyczne aspekty jej decyzji mogą budzić kontrowersje, uwydatniają uniwersalną prawdę: proces leczenia ran i ruszania naprzód często wiąże się z trudnymi, głęboko osobistymi wyborami.

Zobacz, kto jest autorem zdjęcia One-Teaching3577 / Reddit

Komentarze

Otrzymuj powiadomienia
Masz szczęście! Ten wątek jest pusty,
co oznacza, że masz prawo do pierwszego komentarza.
Śmiało!

Powiązane artykuły