11 osób, które pokazują, jak wielka siła tkwi w życzliwości


Podróżowanie z obcymi może być fascynujące i pełne wrażeń, ale bywa też chaotyczne. Kiedy wszyscy są uprzejmi i szanują zasady, wycieczka staje się prawdziwą przyjemnością. Jednak wystarczy, że jedna osoba poczuje się „uprawniona do wszystkiego”, a cała grupa może odczuć konsekwencje jej zachowania.
Niedawno otrzymaliśmy list od naszej czytelniczki, która jest przewodniczką wycieczek. Opisała w nim sytuację, w której niefrasobliwość jednego turysty doprowadziła do trudnej i niekomfortowej sytuacji dla wszystkich.

Podczas roku przerwy między szkołą a studiami podjęłam pracę jako przewodniczka w Paryżu. Zawsze uwielbiałam Francję, a największą radość sprawiało mi pokazywanie turystom miasta moimi oczami. Dwa tygodnie temu prowadziłam grupę Amerykanów podczas tygodniowej wycieczki po Paryżu. Grupa była mała, przyjazna i punktualna — z wyjątkiem jednego turysty. Nazwijmy go Ethan. Od samego początku traktował harmonogram jak sugestię, a nie obowiązek. Spóźniał się z uśmiechem, mówiąc: „Nie martwcie się, miasto nigdzie nie ucieknie”. Starałam się zachować profesjonalizm, delikatnie przypominając mu o czasie i dając grzeczne uwagi. Nic nie pomagało, a ja zauważyłam, że reszta grupy coraz bardziej irytuje się, że ciągle jesteśmy opóźnieni.

Trzeciego dnia wycieczki Ethan w ogóle się nie pojawił. Mieliśmy wyruszyć o 8:00 na zwiedzanie Luwru, a o 8:30 wciąż go nie było. Dzwoniłam do niego wielokrotnie, ale bez odpowiedzi. Po sprawdzeniu w hostelu i odczekaniu jak najdłużej mogłam, musiałam podjąć decyzję: albo grupa straci wycieczkę, albo zostawimy jednego człowieka. Wybrałam grupę.
Dwie godziny później zadzwonił mój telefon.

Ethan krzyczał, zanim zdążyłam cokolwiek powiedzieć: „Zostawiłaś mnie! Nie zdajesz sobie sprawy, jakie to było niebezpieczne?!”. Starałam się zachować spokój: „Ethan, dzwoniłam do ciebie wielokrotnie. Nie odbierałeś”. Odparł wściekle: „Powinnaś była poczekać, przecież też zapłaciłem za tę wycieczkę”.
Potem przyszła najbardziej szokująca część — obwinił mnie o to, że zaspał. Podobno został późno w lobby hostelu, oglądając mecz piłki nożnej, a potem został zamknięty na zewnątrz. Czekał prawie trzy godziny, zanim ktoś go wpuścił. W jego oczach to też była moja wina.

Twierdził, że ponieważ „nie sprawdziłam, czy u niego wszystko w porządku”, naraziłam go na niebezpieczeństwo. Delikatnie przypomniałam mu: „Ethan, nie mogę odpowiadać za to, gdzie goście przebywają po godzinach. Jesteś częścią grupy i muszę dbać o bezpieczeństwo wszystkich i o to, byśmy byli na czas”. Nie chciał tego słyszeć. Rozłączył się, a później spakował swoje rzeczy i opuścił wycieczkę.
Muszę przyznać, że poczułam lekkie wyrzuty sumienia, że opuścił wycieczkę, ale nie taki był mój zamiar. Po prostu wykonywałam swoją pracę. Później dowiedziałam się, że złożył skargę w firmie turystycznej, twierdząc, że celowo go zostawiłam i naraziłam na niebezpieczeństwo. Mogło mnie to kosztować pracę, ale na szczęście reszta grupy napisała recenzje, chwaląc sposób prowadzenia wycieczki i uczciwe traktowanie wszystkich uczestników. Całe szczęście, że mój menedżer uwierzył w moją wersję wydarzeń.
Wciąż nie jestem pewna, czy postąpiłam słusznie. Nie chciałam, żeby ktokolwiek stracił wakacje, ale nie wiem, co innego mogłam zrobić.
Dziękujemy, że podzieliłaś się swoją historią, Stace. Cieszymy się, że znalazłaś pracę, którą kochasz, i że to doświadczenie tego nie zniszczyło. Oto nasze spojrzenie na sytuację:
W podróży, tak jak w życiu, nie zawsze wszystko idzie zgodnie z planem. Czasem trzeba podejmować trudne decyzje i stawiać granice, nawet jeśli ktoś jest niezadowolony. Profesjonalizm, odpowiedzialność i zdrowy rozsądek są ważniejsze niż chwila frustracji innych osób. Jeśli chcecie zobaczyć, jak wakacyjne plany potrafią nieoczekiwanie wymknąć się spod kontroli, koniecznie sięgnijcie po nasz kolejny artykuł: 18 osób, które pojechały na wakacje, aby się zrelaksować, ale nie do końca im się to udało.











