9 pomysłów na letni pedicure — zadbaj o stopy przed wakacjami

Urodziny w biurze zwykle oznaczają kilka balonów, krótkie „Sto lat!” i kupiony w sklepie tort, którym dzielą się współpracownicy. Zazwyczaj każdy dokłada się do zakupu ciasta i innych niezbędnych elementów świętowania. Tym razem jednak jedna osoba postanowiła zrobić z tego swoją własną sprawę, odbierając radość solenizantce. To, co zrobiła, było w równym stopniu niezręczne, co niezapomniane.
W zeszłym tygodniu moi współpracownicy sprawili mi niespodziankę i sprawili mi tort na urodziny. Był cichy czwartek, a ja nie spodziewałam się, że ktokolwiek o nich pamięta. Nie lubię tego ogłaszać, a wszyscy byliśmy pochłonięci terminami. Gdy więc koledzy z biura zawołali mnie do pokoju socjalnego z chóralnym „Niespodzianka!” i pokazali czekoladowy tort z moim imieniem, byłam szczerze wzruszona.
Napisali nawet głupkowate życzenia urodzinowe na kartce i dodali świeczkę do tortu. Nie było to nic ekstrawaganckiego, ale było przemyślane i wiele znaczyło. Po świętowaniu jedna z moich koleżanek, która nie złożyła się na tort, powiedziała, że chce zabrać trochę ciasta do domu dla swoich dzieci.
Zgodziłam się niechętnie. Kiedy się odwróciłam, byłam zszokowana, widząc, jak zabiera ze sobą całą resztę tortu. Powiedziałam jej, że nie może tego zrobić. Stwierdziła, że go potrzebuje, bo ja nie mam dzieci. Więc po prostu zabrałam jej ciasto.
Przez chwilę w pokoju panowała niezręczna cisza, a ja wróciłam z pudełkiem do biurka. Nie byłam zła, tylko zaskoczona, że w ogóle doszło do tej sytuacji. Kilka osób później rzucało mi spojrzenia w stylu „serio to właśnie się stało?”, ale nikt nic nie powiedział na głos. Skończyłam pracę i zabrałam resztę ciasta do domu.
Patrząc z perspektywy czasu, nie sam tort był problemem, lecz założenie, że skoro nie mam dzieci, to moja część świętowania jest mniej ważna. Może to drobnostka, ale utkwiło mi to w pamięci bardziej, niż się spodziewałam.
Budowanie przyjaznych relacji w pracy nie zawsze jest proste i czasami prowadzi do niezamierzonych dramatów. Jedna z naszych czytelniczek postanowiła podzielić się swoim lunchem z kolegą z pracy, ale to, co nastąpiło później, całkowicie ją zaskoczyło.