Odmówiłam pomocy koleżance z dzieckiem — teraz grozi mi nagana od HR

Psychologia
8 godziny temu

Ostatnio odezwała się do nas czytelniczka, która opisała historię zaczynającą się od drobnej przysługi — a kończącą się wezwaniem do działu HR.

Oto treść listu:

AI-generated image

Zaczęło się od jednej zmiany. Koleżanka z pracy zapytała, czy mogę zostać dłużej, bo jej dziecko się rozchorowało. Zgodziłam się — żaden problem. Nie mam dzieci, więc pomyślałam, że to jednorazowa sprawa.

Potem zdarzyło się to znowu. I znowu. Nagle zrobiło się z tego ciche oczekiwanie, że zawsze przejmę dyżur, kiedy pojawi się nagły przypadek. Przestano mnie pytać. Po prostu wychodziła wcześniej, rzucając tylko: „Dzięki, jesteś najlepsza”.

Na początku to ignorowałam. Ale po piątym razie uświadomiłam sobie, że moje własne plany — wizyty lekarskie, czas towarzyski, czy po prostu powrót do domu o czasie — nie były traktowane jako ważne. Najwyraźniej fakt, że nie mam dzieci, oznaczał, że jestem rezerwą na każde zawołanie.

W końcu powiedziałam, że nie mogę zostać. Miałam wizytę u dentysty, którą już dwa razy przekładałam. Reakcja? Sarkastyczne: „Musi być fajnie mieć tyle wolnego czasu”. Zabolało bardziej, niż się spodziewałam.

Kilka dni później zostałam wezwana do działu HR. Powiedziano mi, że ktoś zgłosił zastrzeżenia, że nie jestem „zorientowana na zespół” i nie wspieram koleżanki w trudnej sytuacji osobistej. Gdy zapytałam, czy odmowa nadgodzin to teraz wykroczenie, wykręcili się od odpowiedzi i zasugerowali, żebym „była bardziej elastyczna”.

Teraz jestem postrzegana jako problem — nie dlatego, że byłam niegrzeczna czy niesolidna, ale dlatego, że ośmieliłam się postawić granicę.

Wgląd psychologiczny

AI-generated image

Taka dynamika potrafi zatruć atmosferę w pracy, podkopując poczucie bezpieczeństwa psychicznego — przekonanie, że można się wypowiedzieć bez obawy o negatywne konsekwencje. Gdy pracownicy bezdzietni stawiają granice, bywają postrzegani jako mało pomocni, co prowadzi do wypalenia zawodowego i tzw. cichego odchodzenia, czyli wycofywania się dla ochrony własnego dobrostanu. W takich warunkach spada satysfakcja z pracy, a rotacja pracowników rośnie.

Aby stworzyć zdrowsze środowisko pracy, trzeba uświadomić sobie te uprzedzenia i je eliminować, dbając o to, by wszyscy — niezależnie od sytuacji rodzinnej — byli traktowani sprawiedliwie, a ich granice respektowane.

Bo bycie bezdzietną nie oznacza braku zobowiązań — i na pewno nie oznacza, że ktoś ma być rezerwą dla całej reszty.

Powiedziałam współpracownikom, że nie chcę dzieci. Sprawa trafiła do działu kadr

Komentarze

Otrzymuj powiadomienia
Masz szczęście! Ten wątek jest pusty,
co oznacza, że masz prawo do pierwszego komentarza.
Śmiało!

Powiązane artykuły