Para leciała do domu ze swoją nowo adoptowaną kilkudniową córeczką i doczekała się baby shower już na pokładzie samolotu
Jeśli kiedykolwiek lecieliście samolotem, to na pewno wiecie, że siedzenie obok płaczącego dziecka nie jest zbyt przyjemne. Ale przecież nie zawsze musi tak być. Dustinowi Moore’owi i jego żonie Caren towarzyszyli współpasażerowie, którzy postanowili wykorzystać obecność malucha na pokładzie i całkiem zwyczajną podróż zmienili w doświadczenie jedyne w swoim rodzaju.
Wszyscy w zespole Jasnej Strony byliśmy do głębi poruszeni historią tej pary i bardzo chcielibyśmy się nią podzielić.
W listopadzie 2019 roku Dustin i jego żona weszli na pokład samolotu linii lotniczej Southwest Airlines. Wracali do domu w Kalifornii ze swoją 8-dniową córeczką, którą właśnie adoptowali w Kolorado.
Kiedy tylko para znalazła się na pokładzie, Moore od razu przeprosił współpasażerów. Przeciskał się przez przejście z czterema torbami, a za nim szła jego żona z cennym zawiniątkiem. Oboje wiedzieli, że mogą stać się źródłem poważnych niedogodności dla osób siedzących w pobliżu.
Świeżo upieczeni rodzice starali się o potomstwo przez 9 lat i tego dnia byli niezwykle podekscytowani, ponieważ zostali „obdarzeni swoim pierwszym dzieckiem”. Odczuwali lęk, ale byli też zdecydowani pełnić nową rolę rodziców. Wówczas nie mieli jeszcze pojęcia, jaką niespodziankę szykują dla nich pasażerowie samolotu.
Mniej więcej w połowie lotu ich córeczka obudziła się, bo potrzebowała zmiany pieluszki, więc Dustin musiał poprosić załogę samolotu o stolik, na którym mógłby ją przebrać. Jenny, bardzo życzliwa stewardessa, zorganizowała dla nich trochę miejsca na tyłach maszyny, zapewniając im nieco prywatności.
Po zmianie pieluchy Jenny i jeden z pasażerów zapytali, dlaczego para podróżuje z tak małym dzieckiem, w odpowiedzi na co Moore opowiedział im historię o tym, jak adoptowali dziewczynkę i że teraz wracają do domu. Pasażerowie byli zdumieni i obsypali ich komplementami i gratulacjami z racji posiadania tak pięknego malucha.
Około 10 minut później inny steward imieniem Bobby podszedł do pary z serdecznym uśmiechem i zapytał o ich dziecko. Małżonkowie powtórzyli swoją historię z kilkoma szczegółami, otrzymali jeszcze więcej gratulacji, po czym steward się oddalił.
Nagle usłyszeli głos Bobby’ego przez interkom. Ogłosił, że w samolocie jest wyjątkowy gość, ich córka! „Właśnie została adoptowana przez swoich rodziców Caren i Dustina i zmierza do domu” — powiedział. W tamtym momencie w całej kabinie rozległa się burza braw.
Jak się okazało, Jenny nie tylko pogratulowała parze — opowiedziała ich historię pozostałym członkom załogi.
Bobby zachęcił wszystkich pasażerów, żeby napisali dla rodziny przydatne porady albo kilka słów otuchy, a załoga rozdała wszystkim długopisy i serwetki.
Następnie steward zebrał wszystkie serwetki i zaczął odczytywać niektóre wiadomości przez interkom:
- „Masujcie stopy sobie i dziecku”.
- „Znajdźcie czas na wieczorne randki”.
- „Zawsze mów jej, że ją kochasz”.
- „Cieszcie się każdą minutą, bo mijają baaardzo szybko”.
Bobby i Jenny ostatecznie zebrali około 60 wiadomości dla nowych rodziców. Podarowali też parze zestaw skrzydeł lotniczych dla ich córeczki.
Aby zachować ten niesamowity lot do domu w pamięci, Dustin i Caren włożyli wszystkie serwetki do albumu na zdjęcia, który chcieliby przekazać w przyszłości swojej córce.
Okazało się, że tych dwoje opiekunów lotu było małżeństwem i mieli przyjemność doświadczyć podobnego dobrego uczynku podczas lotu w podróż poślubną. Pomyśleli więc, że to idealna okazja, żeby się odpłacić, i zrobili coś miłego dla Moore’ów.
Para była bardzo wzruszona życzliwością członków załogi i pasażerów. Dustin napisał na Twitterze: „Strumień miłości wylewającej się z tamtego lotu, zapoczątkowanej działaniami dwójki troskliwych i uważnych stewardów... Po prostu nie da się opisać słowami, co to dla nas znaczyło, przynajmniej ja nie umiem. Jak bardzo te skrzydła i liściki podniosły na duchu nowych rodziców, zdeterminowanych, by kochać swoją nową córkę”.
Czy mieliście kiedyś okazję przeżyć coś, co było wyrazem czystej życzliwości? Podzielcie się swoimi pokrzepiającymi historiami w komentarzach!