Pasierbica nie chciała mnie na ślubie. Dałam jej nauczkę, której nie zapomni

Rodzina i dzieci
2 godziny temu
Pasierbica nie chciała mnie na ślubie. Dałam jej nauczkę, której nie zapomni

Wesela powinny łączyć całą rodzinę, ale zdarza się, że po prostu pokazują, kogo uważa się za „rodzinę”, a kogo nie. Kiedy upokorzyła mnie moja ukochana pasierbica, zrobiłam to, co musiałam, żeby się chronić.

Cześć, Czytelnicy Jasnej Strony!

Teraz moja kolej, żeby opowiedzieć swoją historię. Kiedy poślubiłam swojego męża, wiedziałam, że w pakiecie z nim jest mała dziewczynka z pierwszego małżeństwa. Jego była żona odeszła, kiedy dziecko miało zaledwie 8 lat. Założyła nową rodzinę z innym mężczyzną.

Biedna dziewczynka wiele przeżyła, a ja robiłam wszystko, żeby przy niej być. Nie próbowałam zastępować jej mamy, chciałam jedynie, by czuła się kochana i wspierana.

AI-generated image

Z biegiem czasu bardzo się zżyłyśmy. Pomagałam jej w odrabianiu lekcji, pakowałam śniadanie do szkoły i wysłuchiwałam jej płaczu z tęsknoty za mamą.

Kiedy poszła na studia, to ja pomagałam jej w przeprowadzce do akademika. Byłam z niej dumna i naprawdę myślałam, że uważa mnie za rodzinę. Świętowaliśmy wszystkie ważne dni razem.

A teraz? Ma już 26 lat i wychodzi za mąż. Wszyscy w rodzinie bardzo się cieszyli, ja też. Pomagałam jej nawet w planowaniu szczegółów. Nagle powiedziała mi, że nie chce, żebym przyszła.

AI-generated image

Czemu? „Moja prawdziwa mama tam będzie. Nie będzie się dobrze czuła w twoim towarzystwie”.

Te słowa zabolały mnie bardziej, niż się spodziewałam. Ale byłam opanowana. Uśmiechnęłam się i powiedziałam: „Skoro właśnie tego chcesz, to dobrze”. Nie kłóciłam się, nie płakałam przy niej. Ale w głębi duszy coś we mnie pękło. Byłam w jej życiu prawie 20 lat, a teraz nagle potraktowała mnie, jakby to nie miało znaczenia i wszystko dla kobiety, która nigdy się nią nie przejmowała.

Nie powiedziałam mężowi od razu, bo nie chciałam robić sceny. Ale kiedy się dowiedział, był wściekły. Chciał z nią porozmawiać, ale poprosiłam, żeby tego nie robił. Nie zamierzałam błagać o miejsce w jej życiu.

Ale szczerze mówiąc, to był dla mnie cios. Po wszystkim, co dla niej zrobiłam, nie chciała mnie widzieć na swoim ślubie. Myślałam o tym przez kilka dni, aż coś sobie uświadomiłam: może trzeba jej było przypomnieć, kto zawsze był po jej stronie.

AI-generated image

Więc w dzień jej ślubu, kiedy wszyscy byli elegancko wystrojeni, tuż przed ceremonią, cicho weszłam i usiadłam z tyłu. Nikt tego początkowo nie zauważył.

Kiedy jednak nadszedł czas na przemówienia, wstałam i powiedziałam: „Chciałabym powiedzieć parę słów. Wiem, że nie byłam oficjalnie zaproszona, ale nie chcę przegapić ślubu kogoś, przy kim byłam, kiedy z wystraszonego dziecka stawała się piękną kobietą. Może nie jestem twoją «prawdziwą mamą», ale moja miłość do ciebie zawsze była prawdziwa. Gratulacje!”.

Zapanowała całkowita cisza. Nawet jej matka była w szoku. Moja pasierbica zaczęła płakać, a ja tylko się uśmiechnęłam, złożyłam jej życzenia i wyszłam, zanim poczułam się zbyt niekomfortowo.

Wieczorem wysłała mi długą wiadomość, w której napisała, że czuje się winna, że mnie nie zaprosiła, ale ja „przekroczyłam granicę”, bo odciągnęłam od niej uwagę i „zepsułam” nastrój na jej ślubie. Nawet mój mąż jest po jej stronie. Czy naprawdę to ja zawiniłam?

Komentarze

Otrzymuj powiadomienia
Masz szczęście! Ten wątek jest pusty,
co oznacza, że masz prawo do pierwszego komentarza.
Śmiało!

Powiązane artykuły