21 dowodów na to, że na każdym kroku można znaleźć coś niesamowitego

Ta kobieta marzyła o spokojnym lecie. A co dostała? Katastrofę na podwórku, której nigdy nie zapomni. Ponieważ jej mąż stracił pracę, powiedziała jego byłej żonie, matce jego dzieci, że powstrzyma się od ekstrawagancji w czasie ich pobytu w jej domu. Była żona kupiła jednak olbrzymi basen. Nasza czytelniczka ustawiła go, ale następnego dnia stało się coś strasznego. Jej pasierbowie zrobili coś, co zszokowałoby każdego.
Mam 30 lat, jestem mężatką i właśnie przeżyłam piekielne lato. Mój mąż ma dwoje dzieci z pierwszego małżeństwa — w wieku 6 i 10 lat. Jego była żona postanowiła nagle, że przyjadą do nas na całe lato. Nie uprzedziła nas, po prostu je przywiozła. Sęk w tym, że mój mąż niedawno stracił pracę, więc mamy ograniczony budżet.
Powiedzieliśmy jej, że dzieci mogą u nas zostać, ale ona musi pokryć koszty jedzenia i nie spodziewać się ekstrawagancji. Powiedziała, że nie ma problemu. A potem przywiozła ogromny dmuchany basen. To było coś, czego spodziewałabym się w parku wodnym. Dzieciaki były zachwycone, a ja nie chciałam robić im przykrości, więc go rozstawiłam.
Wyszłam za swojego męża dwa lata temu, ale poznaliśmy się, kiedy jeszcze trwała jego sprawa rozwodowa. To było nieco kłopotliwe. Jego była żona nigdy mnie nie lubiła i obwinia mnie za \ rozstanie. Jestem pewna, że wmówiła to samo swoim dzieciom.
Z chwilą ich przybycia zapanował chaos. Nieustanne wrzaski, jedzenie porozrzucane w kuchni i trzaskanie drzwiami. Dzieci przyprowadziły nawet bezpańskiego kota, choć wiedzą, że jestem uczulona. Porozbijały moje ulubione wazony. W ogóle nie reagowały na to, co mówię. Starałam się zachować spokój. Sądziłam, że potrzebują czasu i trzeba to przeczekać. Ale to nie była chwilowa głupawka. Dzieci specjalnie mnie prowokowały.
Potem doszło do incydentu z basenem. Rano wyszłam na podwórko i prawie zemdlałam. Basen był rozcięty, całkowicie wypompowany, a woda była wszędzie. Okna piwnicy były całkiem mokre, trawnik — kompletnie zalany. Przez chwilę myślałam, że basen po prostu pękł. Ale wtedy zobaczyłam nożyczki. Ktoś je po prostu wbił.
Chwilę później podsłuchałam, jak starsze dziecko szepcze do młodszego, że „plan zadziałał” i że ich mama będzie zadowolona. To przelało czarę goryczy. Straciłam panowanie nad sobą.
Powiedziałam im, że za wszystko zapłacą. Nie prowadzę darmowego ośrodka wczasowego. Rachunki, sprzątanie, wszystkie koszty. I dodałam, że ich nie wypuszczę, dopóki nie przyznają się do tego, co zrobili.
Ich mama przyjechała i zaczęła na mnie wrzeszczeć, jakbym to ja zrobiła coś złego. Wszyscy zachowywali się tak, jakbym to ja sprawiała problemy, ale mam już dość tej uległości. Nie chcę być złą macochą, ale nie pozwolę, żeby dwoje dzieci niszczyło mój dom, bo ich mama ma do mnie pretensje.
Próbowałam być cierpliwa i miła. Teraz jestem wyczerpana. I szczerze mówiąc, nie wiem, jak długo jeszcze będę to znosić. Czy macie dla mnie jakąś radę?
Mamy też dla was inną historię: Nie zgodziłam się, by pasierb dyktował, co jemy — mój dom, moje zasady. Łapcie link i dowiedzcie się, co było dalej!