Po obejrzeniu nagrań z kamer zdecydowałam, że mój szwagier nie powinien mieć kontaktu z moim dzieckiem

Rodzina i dzieci
tydzień temu

Kiedy dziecko bez przerwy płacze, każda matka wie, że coś jest nie tak. Jedna z naszych czytelniczek sprawdziła kamery monitoringu w swoim domu i odkrycie, którego dokonała, zwaliło ją z nóg. Decyzja podjęta przez jej teściów bez jej zgody sprawiła, że poczuła się zdezorientowana, zraniona... i oburzona. W liście do redakcji Jasnej Strony, napisanym w celu uzyskania porady i wskazówek, kobieta opowiada swoją historię i porusza trudną sprawę, w której zderzają się ze sobą ból, empatia i osobiste granice.

Oto jej list:

"Droga Jasna Strono i drodzy czytelnicy! Mam na imię Caroline i piszę ten list, ponieważ po ostatnich doświadczeniach nie mogę spokojnie spać. Muszę opowiedzieć swoją historię, by dowiedzieć się, czy wy, jako mamy, ojcowie lub po prostu normalnie ludzie, uważacie, że postąpiłam słusznie... czy może się mylę.

Jakiś czas temu mój szwagier i jego żona wprowadzili się do naszego domu. Spotkała ich ogromna tragedia: stracili dziecko z bardzo zaawansowanej ciąży. Jako rodzina chcieliśmy być przy nich, dać im bezpieczne miejsce do wyleczenia ran. Nigdy jednak nie przypuszczałam, że ta decyzja pociągnie za sobą poważne konsekwencje.

Kilka tygodni temu moje dziecko podczas karmienia bez przerwy płakało. I to nie był zwykły płacz. Był to ciągły, rozdzierający lament, jakby coś bolało je w środku. Próbowałam wszystkiego: zmieniałam markę mleka modyfikowanego, sprawdzałam jego temperaturę, kupiłam nową butelkę. Nic go nie uspokajało. Mój niemowlak płakał z bólem, który łamał mi serce.

Nie mogłam już tego znieść. Czułam się sfrustrowana, bezradna i wyczerpana. Aż pewnego dnia, w desperacji, postanowiłam sprawdzić kamery bezpieczeństwa, które zainstalowaliśmy w naszym domu, chcąc sprawdzić, czy coś go niepokoi, czy stało się coś, czego nie zauważyłam. Nie sądziłam, że będę będę musiała robić coś takiego, ale nie mogłam już dłużej znieść niewiedzy na temat stanu mojego synka.

To, co zobaczyłam... zmroziło mi krew w żyłach.

Na nagraniach szwagier karmił moje dziecko, w czasie gdy byłam w pracy. Ale nie jedną z przygotowanych przeze mnie butelek z mlekiem. To była inna butelka, z gęstszym płynem, w innym kolorze. Nie rozpoznałam jej.

Ale to nawet nie było najgorsze.

Widziałam też, jak wziął jedną z puszek mleka modyfikowanego, otworzył ją, wyjął łyżeczkę i wyrzucił do zlewu. Robił to, by zamaskować swoje działania; by wyglądało na to, że mleko było w użyciu. Następnie, bardzo ostrożnie, otwierał szufladę z warzywami w lodówce, przesuwał kilka paczek mrożonego szpinaku i wyciągał kilka małych butelek, które nie znalazły się tam przypadkowo.

To nie były butelki z mlekiem, tylko z czymś innym, a ja nie wiedziałam, co to jest.

Kiedy mój mąż wrócił do domu, pokazałam mu nagranie. Przez kilka minut nic nie mówił. Po prostu oglądał, a potem na mnie spojrzał. Byłam bliska eksplozji. Moje ciało dosłownie trzęsło się ze złości, bezradności, strachu i innych emocji. Postanowiliśmy skonfrontować się z jego bratem i jego żoną.

Na początku zaprzeczyli. Ale po obejrzeniu materiałów wideo mój szwagier, nie mając innego wyjścia, do wszystkiego się przyznał.

Powiedział nam, że po stracie dziecka — tragedii, która wydarzyła się w ósmym miesiącu ciąży — jego żona zaczęła naturalnie produkować mleko. Oczywiście był to bardzo bolesny proces dla nich obojga. I próbując jakoś poradzić sobie z tym cierpieniem, zaczęli przechowywać mleko. Uważali, że będzie ono „zdrowsze” dla naszego synka niż mleko modyfikowane. Obie strony na tym skorzystają.

Ale nam o tym nie powiedzieli. Nigdy nie zapytali nas o zgodę. Po prostu postanowili to zrobić.

Moja szwagierka zalała się łzami. Powiedziała, że karmienie naszego dziecka dało jej cel w życiu i że zwróciło jej część tego, co bezpowrotnie straciła. Nie uważała, że robi coś złego, bo to było przecież dobre mleko. Naturalne. Nie mogła znieść myśli, że używamy mleka modyfikowanego, podczas gdy ona ma takie zdrowe. A nie powiedziała nam o tym, bo bała się, że je odrzucimy.

Tak... Pojawiło się współczucie. Ale czułam się też wykorzystana. Zdradzona. Przekroczyli bardzo ważną i głęboką granicę.

Powiedziałam im, że nigdy nie przyszłoby mi do głowy, by bez pytania podejmować decyzje dotyczące czyjegoś dziecka bez pytania. Bez względu na to, jak szlachetne mieli intencje, to, co zrobili, było złe. Naruszyli nasze zaufanie. Krzyczałam, płakałam. Wszyscy płakaliśmy, naprawdę.

Tego samego dnia poprosiłam szwagrów o opuszczenie naszego domu. Przyznaję, że to było trudne, ale już im nie ufałam; nie na tyle, by mogli przebywać w pobliżu mojego dziecka. Rozumiałam ich ból, ale musiałam chronić synka. Mój mąż akceptuje moją decyzję, ale jest zdruzgotany. Jest bardzo blisko ze swoim bratem i bardzo cierpiał po stracie bratanka. Nagle stał na rozdrożu między mną a nim. Jego rodzice oczywiście są na mnie wściekli. Oskarżają mnie o brak wrażliwości i niezrozumienie żałoby. Mówią, że oni działali bez złośliwości.

Ale nie mogę zapomnieć obrazu płaczącego dziecka i butelki, która nie była moja.

Cała ta sytuacja położyła się cieniem na życiu naszej rodziny. A teraz mam wątpliwości. Czuję się winna. Czy przesadziłam? Czy byłam zbyt surowa? Czy postąpiłam zbyt pochopnie? A może zrobiłam to, co każda matka zrobiłaby dla swojego dziecka?

Potrzebuję porady, ponieważ nie wiem, w co wierzyć i jak powinnam się czuć. Nie widzę szybkiego rozwiązania tego problemu. Dziękuję za przeczytanie mojej historii".

Caroline

Dziękujemy, że podzieliłaś się z nami tą intymną i bolesną historią. Wyznaczanie granic, gdy w grę wchodzą uczucia, zwłaszcza w rodzinie, jest jedną z najtrudniejszych rzeczy w naszym życiu. Wierzymy jednak, że rozmowa o tych sprawach pomaga. Bo choć nie są łatwe, mają w sobie prawdę. Dlatego mamy dla ciebie kilka wskazówek, które pomogą ci spojrzeć na tę sytuację z większą jasnością.

  • Zawierz swoim instynktom. Jeśli czujesz , że coś jest nie tak z twoim dzieckiem lub otoczeniem, powinnaś działać. To dobrze, że jako matka słuchasz tego głosu wewnątrz siebie.
  • Nie minimalizuj swoich emocji. To normalne, że czujesz się zła, smutna, winna, a nawet zdezorientowana. Nie musisz usprawiedliwiać swoich uczuć. Masz prawo nazwać to, co cię boli.
  • Ustal jasne granice, nawet z bliskimi. Kochanie nie oznacza pozwalania na wszystko. Czasami miłość to także określenie zdrowego dystansu.
  • Staraj się zrozumieć ból innych ludzi, nawet jeśli nie jesteś w stanie znaleźć dla nich usprawiedliwienia. Twoja szwagierka właśnie poniosła druzgocącą stratę. Jej intencje mogły być dobre, choć błędne. Dostrzeżenie bólu kryjącego się za tym, co się stało, nie wymaże twojego gniewu, ale może pomóc ci przetworzyć trudne emocje z większym współczuciem.
  • Otwórz się na dialog, ale nadal dbaj o siebie. Jeśli zdecydujesz się ponownie porozmawiać ze swoim szwagrem i szwagierką, pamiętaj, by zrobić to na bezpiecznym dla siebie gruncie. Nie musisz szybko wybaczać ani przyjmować wyjaśnień, których nie akceptujesz. Ważna jest skrucha, a jeśli oni ją okazują, to może warto wybaczyć i iść dalej.
  • Poszukaj profesjonalnego wsparcia. Terapeuta lub grupa rodzicielska mogą okazać się pomocne i otworzyć cię na nową perspektywę.
  • Pamiętaj: to ty jesteś matką. A to daje ci prawo — i odpowiedzialność — do decydowania o tym, co jest najlepsze dla twojego dziecka. Nie, nikt inny nie może podejmować tych decyzji za ciebie.

Czasami gesty wynikające z miłości przekraczają niewidzialną granicę, a to, co wydaje się aktem troski, staje się daleko idącą nadgorliwością. Caroline podjęła decyzję, która podzieliła jej rodzinę, ale była dla niej konieczna. Co zrobiłabyś na jej miejscu? Czy uważasz, że jej reakcja była właściwa? Co byś jej powiedziała, gdybyś miała szansę zareagować?

Podziel się przemyśleniami w komentarzach. A jeśli ten temat jest dla ciebie ważny, być może zechcesz również przeczytać ten artykuł o napięciu w rodzinie związanym z opieką nad dziećmi.

Komentarze

Otrzymuj powiadomienia
Masz szczęście! Ten wątek jest pusty,
co oznacza, że masz prawo do pierwszego komentarza.
Śmiało!

Powiązane artykuły