Po urlopie macierzyńskim mąż postawił mi ultimatum: rodzina albo praca

Rodzina i dzieci
6 godziny temu

Małżeństwo to jeden z największych testów pracy zespołowej. Każdy z partnerów ma swoją rolę do odegrania. Jednak kiedy zawodowe ambicje żony zaczynają zderzać się z wyobrażeniem męża o idealnej rodzinie, nieporozumienia stają się nieuniknione. I wtedy obie strony muszą zmierzyć się z trudnymi decyzjami. Czy w trakcie świadomego powiększania rodziny, jedna osoba powinna rezygnować z siebie, żeby dopasować się do wizji drugiej? Jedna z naszych czytelniczek postanowiła opowiedzieć nam swoją historię.

Bycie mamą jest piękne, ale...

Mój mąż ma świetnie płatną pracę, więc nigdy nie musieliśmy martwić się o pieniądze. Sama jestem nauczycielką i obecnie przebywam na urlopie macierzyńskim. Już od dłuższego czasu nie mogę się doczekać powrotu do pracy. Pewnego wieczoru mój mąż powiedział: „Wiesz, że nie musisz pracować, prawda?”. Pomyślałam, że żartuje, więc się roześmiałam.

Kilka dni później przyłapałam go, jak rozmawia przez telefon z moim dyrektorem. Dowiedziałam się, że zasugerował mu, iż mój powrót do pracy może się opóźnić. Gdy go z tym skonfrontowałam, powiedział wprost, że nie chce, żebym wracała do szkoły. To, co powiedział, mną wstrząsnęło: „Szczerze mówiąc, nie rozumiem, dlaczego chcesz wracać. Nie potrzebujemy tych pieniędzy”.

Odpowiedziałam, że nie chodzi o pieniądze — chodzi o sens, cel. On na to: „A wychowywanie naszych dzieci to za mało?”. Coś we mnie zadrżało, ale wtedy jeszcze nie naciskałam. Pomyślałam, że może to po prostu jego punkt widzenia i nie ma sensu od razu się spierać.

Wczoraj temat powrócił. Dostałam maila od mojego dyrektora z prośbą o zaktualizowanie dostępności. Pomyślałam, że może wrócę na jedną lekcję dziennie, żeby łagodnie wejść z powrotem w rytm. Kiedy powiedziałam o tym mężowi, zamilkł. Po chwili zapytał: „A nie możesz po prostu zostać w domu na cały etat?”.

Odpowiedziałam mu, że nie chcę. Że kocham swoją pracę. Że uczenie innych sprawia, że czuję się potrzebna i mam kontakt z czymś poza pieluchami i planami drzemek.

Ultimatum

I wtedy usłyszałam od niego coś, czego się nie spodziewałam: „Myślałem o tym od dawna. Nie chcę, żeby nasze dzieci były wychowywane przez nianię. Chcę, żebyś była w domu. Jeśli zdecydujesz się wrócić do pracy, musisz wiedzieć, że to zmieni wszystko między nami”.

Wpatrywałam się w niego w milczeniu. Zapytałam: „Naprawdę stawiasz mi ultimatum?”. Odpowiedział: „Proszę cię, wybierz naszą rodzinę”.

To było jak policzek. Bo ja przecież codziennie wybieram naszą rodzinę. Noszę nasze dzieci, karmiłam piersią mimo bólu i zatkanych kanalików, nie przespałam ciągiem więcej niż czterech godzin przez niemal rok. Jestem tu, ale też chcę odzyskać część siebie — tę, którą byłam, zanim stałam się „tylko mamą”.

Powiedział, że jestem egoistką. Że kurczowo trzymam się pracy, bo nie potrafię mu zaufać. I choć nie do końca miał rację — coś w tym było. Tak, jest we mnie lęk. To on trzyma pieniądze. On podejmuje wszystkie decyzje. Nie znam nawet haseł do naszych kont bankowych. A teraz chce, żebym zrezygnowała z jedynej rzeczy, która jest naprawdę moja?

Rozpłakałam się. Powiedział, że mnie kocha, ale nie chce żyć z kimś, kto „nie potrafi docenić daru, jaki dostał”.

Więc teraz jestem u mojej siostry. Na jedną noc. Ona też ma dzieci. Musiałam być z kimś, kto nie sprawi, że poczuję się jak wariatka tylko dlatego, że chcę czegoś więcej od życia.

Moja mama jest po jego stronie.

Kiedy zadzwoniłam do mamy, byłam pewna, że stanie po mojej stronie. Zamiast tego powiedziała: „Może to po prostu twój czas na odpoczynek. Całe życie pracowałaś. Ciesz się tym”.

Potem dodała, że dzieci powinny być najważniejsze. Wtedy coś we mnie pękło.

Czy jestem uparta, czy wreszcie zaczęłam myśleć o sobie?

Dlaczego dla wszystkich rezygnacja z kariery wydaje się oczywista? Dlaczego nikt nie widzi, że ja naprawdę coś tracę? Że nie chcę obudzić się za dziesięć lat i nie poznać samej siebie?

Może brzmię dramatycznie, ale czuję, że stoję nad przepaścią życia, którego nie wybierałam. Czuję, że jeśli teraz nie postawię granic, już nigdy nie znajdę drogi powrotnej. Co mam zrobić?

Proszę, nie oceniajcie mnie. Po prostu bądźcie szczerzy. Bo ja naprawdę nie wiem — czy jestem uparta, czy po prostu wreszcie wiem, czego potrzebuję?

Dziękujemy, że podzieliłaś się z nami swoją historią. Zebraliśmy dla ciebie kilka porad.

Twój punkt widzenia kontra punkt widzenia męża

Twój punkt widzenia jest jasny: bycie mamą to wielki zaszczyt, ale nie może być twoją jedyną tożsamością. Masz prawo do wielu celów w życiu — to czyni cię pełniejszą osobą, a to przynosi korzyść także twojej rodzinie. To wszystko jest dalekie od egoizmu.

Twój mąż z kolei postrzega bycie mamą na pełen etat jako przywilej. W jego oczach nie chodzi o kontrolę, ale o to, co jego zdaniem jest najlepsze dla rodziny.

To nie oznacza, że on ma rację.

Twój mąż rozmawiał z twoim przełożonym bez twojej zgody. Przedstawił twoją chęć powrotu do pracy jako zdradę rodziny. Zakładał z góry twoje intencje, mimo że otwarcie wyjaśniłaś mu swoje motywacje i, co gorsza, nie zaproponował żadnego kompromisu.

Problem polega na tym, że on cię nie słucha. Zamiast podejmować decyzje z tobą, podejmuje je za ciebie. Co więcej, w waszym domu nie ma współpracy przy ważnych sprawach. To nie brzmi jak partnerski układ.

Finansowa kontrola

To, że nie masz wglądu w finanse, sprawia, że czujesz się niepewnie. Może to być jeden z powodów, dla których nie chcesz rezygnować z pracy — potrzebujesz mieć kontrolę nad choć jedną częścią swojego życia.

Twoja mama prawdopodobnie chce tylko spokoju i stabilności dla twoich dzieci — ale stabilność to coś więcej niż tylko pieniądze. Twoje dzieci zasługują na szczęśliwą, pewną siebie mamę, która nie rezygnuje z własnych marzeń. Zrezygnowanie z pracy może z czasem prowadzić do frustracji, która zaszkodzi całej rodzinie bardziej niż jakiekolwiek materialne wyrzeczenia.

Co możesz teraz zrobić?

1. Porozmawiaj szczerze:
Zastanów się, co naprawdę kryje się za postawą twojego męża. Czy to kwestia kontroli? Niepewności? A może wychowanie w określonym modelu rodziny? Dowiedz się, co nim kieruje. I opowiedz o tym, co Ty czujesz. Wytłumacz mu, że chodzi o tożsamość, spełnienie, niezależność — a nie o pieniądze.

2. Zadbaj o edukację finansową:
Dla własnego bezpieczeństwa zacznij interesować się finansami domowymi. Dowiedz się, jak działają wasze konta. Zapewnij sobie dostęp do informacji i współdecydowanie w sprawach finansowych.

3. Poszukaj kompromisu:
Czy istnieje rozwiązanie pośrednie? Na przykład praca w niepełnym wymiarze godzin? Może to ułatwi mu pogodzenie się z twoją decyzją. Znajdźcie wspólny grunt.

4. Zaufaj sobie:
W głębi duszy wiesz, że jeśli zrezygnujesz z tej części siebie, stracisz coś bardzo ważnego. A to uczucie nie zniknie — tylko będzie narastać.

Jeśli nie da uda się znaleźć kompromisu, to musisz podjąć decyzję — taką, która będzie dobra dla ciebie i twojej rodziny. Może uda się wrócić do pracy i znaleźć równowagę, może postanowisz zostać w domu, ale na własnych zasadach. A może wybierzesz jeszcze inną drogę.

Małżeństwo powinno opierać się na szacunku, a nie na spełnianiu cudzych oczekiwań kosztem siebie. Twoja wartość ma znaczenie. Kobieta, którą byłaś przed macierzyństwem, wciąż w tobie tkwi. Można być wspaniałą mamą i jednocześnie realizować swoje marzenia i ambicje.

Zadaj sobie pytanie: czy w mojej rodzinie jest współpraca, czy kontrola? I odpowiedz, czego chcesz. Nie musisz spaść z krawędzi. Masz wybór.

Podejmując decyzje dotyczące siebie i swojej rodziny, warto poznać inną historię, która pokazuje, jak zmiana podejścia do finansów może wpłynąć na dynamikę w rodzinie. W artykule „Moja żona nigdy za nic nie płaci, więc odwróciłem sytuację” znajdziecie opowieść o tym, jak nierówność obowiązków finansowych wpłynęła na relację pewnego małżeństwa.

Komentarze

Otrzymuj powiadomienia
Masz szczęście! Ten wątek jest pusty,
co oznacza, że masz prawo do pierwszego komentarza.
Śmiało!

Powiązane artykuły