Ponad 15 biurowych historii przepełnionych emocjami

Ludzie
miesiąc temu

Większość dorosłego życia spędzamy w pracy. Nic dziwnego, że dochodzi tam do wielu ciekawych sytuacji, bo często wśród współpracowników i szefów zdarzają się dziwacy i awanturnicy. Bohaterowie naszego artykułu z pewnością mają wiele do opowiedzenia o swoim życiu zawodowym.

  • Niedawno dostałam pracę. Zespół był fajny, ale szef uważał mnie za szarą myszkę. Była impreza firmowa. Szef poprosił mnie do tańca, potem zaczął mnie podrywać, ale go olałam, bo mam męża. Następnego dnia przyszłam do biura, a on mnie wezwał do siebie i zwolnił, tłumacząc, że mam „za niskie kwalifikacje”. Byłoby lepiej, gdybym pozostała szarą myszką. © Mamdarinka / VK
  • Dostałam pracę w tym samym czasie, co inna dziewczyna. Nie była zbyt bystra i potrafiła wykonywać tylko najprostsze czynności, a wszystkie najważniejsze zadania były zrzucane na mnie. Ale szefowa postanowiła podnieść jej pensję, a mnie wytłumaczyła to tak: „Jej mąż nie chce pracować, musi płacić za wynajem mieszkania, przydadzą jej się te pieniądze. A nie mogę prosić o podwyżkę dla dwóch osób naraz”. Poszłam z tym do dyrekcji, zacytowałam argumenty szefowej, w wyniku czego dostałam podwyżkę. A obie panie, zjednoczone wspólnymi problemami: czynszem, problemami z partnerami życiowymi i alternatywnym myśleniem, rzuciły pracę w ciągu roku. © EchisWG / Pikabu
  • W pracy ktoś zaczął kraść moje jedzenie: to połowa zniknęła, czasem cała zawartość pojemnika. Dzisiaj szef zrobił mi awanturę: „Dlaczego zatrułaś swój makaron? Moja córka wzięła sobie twój lunch i została zabrana karetką!”. Okazało się, że dziewczyna (to jedna z nowych osób) ma silną alergię na orzechy, a moje jedzenie zawierało sos orzechowy. W rezultacie córka szefa trafiła do szpitala, a teraz jej ojciec próbuje zmusić mnie do pokrycia kosztów leczenia i innych wydatków. Ale niby dlaczego miałabym to robić? Nie oznaczam jedzenia jako alergen, bo nie jestem na nie uczulona. A jeśli dziewczyna jest na tyle głupia, żeby brać jedzenie innych ludzi i jeść to, czego nie może, to sama jest sobie winna. Ale szef jest teraz tak źle do mnie nastawiony, że niektórzy koledzy zaczęli mnie unikać. To nie jest miłe. © Peanut_Sauce_Fiasco / Reddit

„Co wy wiecie o przyjaznych zespołach... To zdjęcie zrobiłem to w szybko rozwijającej się, dynamicznej firmie, gdzie wszyscy są jak jedna wielka rodzina”.

  • Dyrektor organizacji partnerskiej przyszedł dziś do naszego biura. Rozmawialiśmy w przerwie na kawę. On:
    — Jesteś skąpy? Bo ja mogę po prostu wcisnąć żebrakowi 50 złotych, zostawić resztę w sklepie lub dać duży napiwek w restauracji.
    Wtedy zadzwonił jego telefon. Posłuchał i powiedział:
    — Daj mu tysiąc z kasy.
    Spytałem:
    — Czy coś się stało?
    — Pracownik przyniósł podanie o pomoc materialną, a ja jestem dobrym szefem. Powiedziałem głównemu księgowemu, żeby dał mu 1000 złotych.
    Wtedy coś sobie przypomniał, chwycił za telefon, wybrał numer i krzyknął do słuchawki:
    — Tylko nie zapomnij potrącić mu tego tysiąca z pensji! © al56.81 / Pikabu
  • Koledzy przynoszą jedzenie z domu i wkładają je do lodówki. Niektórzy zapominają o nim i zaczyna się psuć. W poniedziałek zajrzałem do lodówki — w przezroczystej torebce są 2 ugotowane jajka. Wtorek — nadal tam są. Środa — 2 jajka w torebce. Czwartek — wciąż tam są. Pomyślałem, że ktoś o nich zapomniał. W piątek rano moja cierpliwość się skończyła i jajka trafiły do kosza. W porze lunchu jeden z moich kolegów krzyknął na całe biuro:
    — Kto zjadł moje jajka?! Codziennie przynoszę nowe i kładę je na tej półce!
    Nie odezwałem się ani słowem. To żenujące. © Fixedb / Pikabu
  • Dziś moja koleżanka, która od dłuższego czasu z niezbyt jasnych dla mnie powodów stara się mnie wkurzyć, a raz nawet próbowała mnie wrobić, powiedziała do mnie z westchnieniem:
    — Dlaczego jesteś taka niekonfliktowa?
    Jestem w lekkim szoku. © Ok_lahoma / Twitter

„To właśnie czekało na mnie po powrocie z wakacji. Wszystko w folii aluminiowej! Nawet spinacze i gumki”.

  • Firma, w której pracuję od ponad 10 lat, właśnie zatrudniła pierwszego pracownika płci męskiej. Jest marudny i zachowuje się jak mała księżniczka. Nie mogę w to uwierzyć. © stacasaurusrex / Reddit
  • Pracowałem w korporacji, ponad 100 pracowników na piętrze. Raz lub dwa razy w miesiącu kolega aktywista podchodził do mnie i zbierał pieniądze: były czyjeś urodziny, komuś urodził się syn lub w rodzinie panowała żałoba. Wszyscy się zrzucaliśmy. Raz dałem pieniądze na kolejne przyjęcie urodzinowe pracownika, z którym często kontaktuję się w pracy. Spotkałem solenizanta, złożyłem mu życzenia, ale z wyrazu jego twarzy wyczytałem, że coś jest nie tak. Okazało się, że nasz aktywista wydał swoją pensję w automatach do gier, a potem biegał po działach, wyłudzając w ten sposób pieniądze na obiad© Nieznany autor / Pikabu

„Ludzie skarżyli się na bezpańskiego kota mieszkającego przed biurem kancelarii prawnej, więc firma go zatrudniła. Poznajcie prawnika Leona”.

  • W pierwszy poniedziałek po urlopie wróciłem do pracy. Wszyscy, których spotkałem, patrzyli na mnie w kompletnym szoku. Wszedłem do biura i zobaczyłem swoje zdjęcie w żałobnej ramce, a przed nim świeczkę. Okazało się, że osoba o tym samym imieniu i nazwisku miała wypadek w tym samym mieście, w którym byłem na wakacjach, i moi koledzy nie spodziewali się mnie więcej zobaczyć. Kiedy wszedłem, myśleli, że jestem duchem lub rzadkim przypadkiem zmartwychwstania. © Peter Hendriks / Quora
  • Pracowałem kiedyś w call center. Postanowili zrobić coś miłego: darmowa herbata, kawa rozpuszczalna, cukier, ciastka. Ale przez tydzień zużyliśmy 12 pełnych puszek kawy, około tysiąca torebek herbaty i 20 kg cukru. I gratisy się skończyły. Kolega, który siedział obok, oburzył się, mówiąc, że nikt nic nie wziął. A następnego dnia okazało się, że wynosił w plecaku wszystko, co się dało, i złapano go z paczką papieru do drukarki, kilkoma puszkami kawy i kilogramem cukru. © Rofelka / Pikabu
  • Pracując w laboratorium fotograficznym, miałem dostęp do wielu chemikaliów. Pewnego dnia postanowiłem spłatać koledze figla, pokrywając kółka jego krzesła specjalną substancją, która eksploduje przy najmniejszym dotknięciu, wydzielając chmurę dymu. Ku mojemu wielkiemu przerażeniu, rano zamiast kolegi przyszedł mój szef i postanowił ze mną porozmawiać. Podczas rozmowy położył rękę na pustym krześle mojego kolegi i — bum! — nastąpiła ogłuszająca eksplozja i chmura fioletowego dymu uniosła się nad biurem. Miałem szczęście, że zachowałem pracę. © Frank Dauenhauer / Quora

„Rękodzieło biurowe. Zrobiłem posąg ze spinaczy do papieru. Stoi teraz na moim biurku, nazywa się Gruber”.

  • Dyrektor przyszedł do mojego biura. Omawialiśmy kwestie produkcyjne, a ja skorzystałem z okazji, by poskarżyć się na to, że w biurze strasznie niosą się dźwięki. I wtedy za ścianą rozbrzmiał kobiecy głos:
    — Wyobrażasz sobie, dyrektor pozbawił mnie premii kwartalnej. No nic, będę nagrywać wszystkie rozmowy z nim na telefonie. Niech tylko zrobi coś złego.
    Potem usłyszeliśmy, jak ktoś wychodzi z biura, a męski głos krzyczy histerycznie do telefonu:
    — Mówiłem, żebyś nie woził ze sobą tej części od koparki! Wyobrażasz sobie, co się stanie, jeśli dyrektor się o tym dowie? To już nawet nie zwolnienie — to sprawa karna!
    Dyrektor szepnął do mnie:
    — Może zamienimy się biurami, skoro tam ci się nie podoba? © Autor nieznany / Pikabu
  • Od dawna pracuje u nas dwóch braci, Rif i Raf. Normalne chłopaki. I wszystko było w porządku, dopóki nie pojawiła się sprzątaczka o imieniu Ruth. Wszyscy troje są mali, pucołowaci i mówią wysokim głosem. Długo się śmialiśmy, nazywaliśmy ich „trzema małymi świnkami”. Nie obrażali się, śmiali się razem. Potem wszystkie żarty ucichły na jakiś czas, aż do momentu, gdy przyszedł do nas do pracy technolog o nazwisku Wilk. © PivBear / Pikabu

„W naszym biurowcu mamy sokoła wędrownego, który przychodzi i siada na moim parapecie”.

  • Siedziałyśmy z koleżankami w stołówce i dzieliłyśmy się naszymi planami urlopowymi.
    — Cały czas spędzamy wakacje w Gdańsku, chyba powinnam poszukać tam mieszkania i się wprowadzić! — zaśmiałam się.
    Jak się okazało, ktoś nas podsłuchiwał. Kilka godzin później szefowa oddziału wezwała mnie do swojego gabinetu i powiedziała:
    — Julia, znalazłaś już zastępstwo?
    — Czy zostanę zwolniona?
    — Według plotek zamierzasz przeprowadzić się do Gdańska i już znalazłaś tam pracę i mieszkanie. © JxaJxa / Pikabu
  • Zastępca mojego szefa jest obcokrajowcem, przedstawił się jako Ogórek. Tak go nazywałem przez cały dzień. Następnego ranka zostałem wezwany i surowo poproszony, aby od tej pory nie nadawać przełożonym żadnych przezwisk. W każdym razie, jak się okazało, zastępca ma na nazwisko Ogoreau. © Chickenlover / Pikabu

Zobaczcie kolejny zestaw zabawnych historii biurowych.

Uwaga: niniejszy artykuł został zaktualizowany w lipcu 2024 w celu skorygowania materiałów źródłowych oraz zgodności z faktami.

Komentarze

Otrzymuj powiadomienia
Masz szczęście! Ten wątek jest pusty,
co oznacza, że masz prawo do pierwszego komentarza.
Śmiało!

Powiązane artykuły