15 lat po zniknięciu ojca odkryłam jego tajemniczą kartę

Kiedy młoda kobieta mimochodem wspomniała podczas lunchu, że nie chce zostać mamą, spodziewała się kilku uniesionych brwi, może żartów. Nie oczekiwała, że jej komentarz doprowadzi do spotkania w dziale HR. Co zaczęło się jako wyrażona niewinnie opinia, nagle przerodziło się w dramatyczną sytuację.
Cześć, czytelnicy Jasnej Strony!
Szczerze mówiąc, nie sądziłam, że tak się to rozwinie, ale wyszło, jak wyszło.
W pracy wszyscy rozmawiali o swoich dzieciach, pokazywali zdjęcia niemowląt i dzielili się historiami o bezsennych nocach oraz pierwszych krokach. Spojrzeli na mnie, czekając, aż się przyłączę do rozmowy. Po prostu uśmiechnąłem się i powiedziałam: „Jestem szczęśliwa bez dzieci”. Ich miny zupełnie zrzedły.
Jedna z moich współpracownic, która jest obecnie w ciąży, zapytała mnie wtedy: „Nigdy nie chcesz być mamą?”. Odpowiedziałam: „Nie, nigdy. Kocham swoją niezależność, moje ciało, spokojny sen i te wszystkie dodatkowe pieniądze, lol”.
Próbowałam rozluźnić atmosferę, ale wszyscy mieli bardzo poważne miny. Obdarzyli mnie wymuszonymi, uprzejmymi uśmiechami i szybko zmienili temat. Myślałam, że to koniec, ale nie.
Następnego dnia zamarłam, gdy zadzwonili do mnie z działu HR i powiedzieli, że muszą ze mną porozmawiać w pilnej sprawie. Ktoś złożył skargę, twierdząc, że wygłaszam „antyrodzinne komentarze”, „zniechęcam do macierzyństwa” i „tworzę wrogie środowisko dla rodziców”. Nawet nie wiem, jak to skomentować. Co niby robię?
Wszystko dlatego, że powiedziałam, że nie chcę mieć dzieci.
Poprosili mnie o przesłanie pisemnego oświadczenia z wyjaśnieniem, co powiedziałam i dlaczego to powiedziałam. Powiedzieli mi również, bym była „bardziej świadoma”, gdy wygłaszam opinie, ponieważ mogą one „wpływać na morale zespołu”. Czułam się, jakbym miała kłopoty tylko za to, że istnieję.
Od tamtej pory atmosfera w pracy jest trudna do zniesienia. Niektórzy współpracownicy, którzy zwykle ze mną rozmawiali, teraz jedynie kiwają głowami. Inni szepczą, gdy przechodzę obok. Jeden nawet pół żartem powiedział: „Uważaj, HR cię obserwuje”. Zupełnie jakbym była jakimś biurowym buntownikiem.
To szczerze niepokojące. Nikogo nie obraziłam. Nie powiedziałam nikomu, żeby nie miał dzieci. Po prostu powiedziałam, że osobiście nie chcę być mamą.
To była opinia, a nie zachęta do naśladowania. Nie mieści mi się w głowie, że powiedzenie „Nie chcę dzieci” jest obecnie postrzegane jako niestosowne, podczas gdy mówienie nieustannie o dzieciach i ciąży jest całkowicie w porządku.
Jestem rozdarta między milczeniem a bronieniem siebie. Nie chcę ryzykować utraty pracy, ale równie źle czuję się z udawaniem kogoś, kim nie jestem, tylko po to, by unikać dramatu. Co powinnam zrobić? Proszę o pomoc.
Ostatnio napisał do nas ojciec, dzieląc się, jak wykluczył swoją jedyną córkę z testamentu za to, że nie ma dzieci. Przeczytajcie jego list tutaj: Odmówiłem przekazania mojego spadku córce, która nie chce mieć dzieci.