17 osób, których marzenie w końcu się spełniło, ale w dość zaskakujący sposób

W życiu niektóre przyjaźnie wydają się wieczne, choćby te, które zawieramy jako dzieci i utrzymujemy przez lata pomimo wielu zmian w dorosłym życiu. Jednocześnie zdarzają się też sytuacje, przez które zaczynamy się zastanawiać, czy warto kontynuować daną przyjaźń, czy lepiej ją zakończyć. To właśnie przydarzyło się jednemu z użytkowników Reddita, który chcąc wyświadczyć przysługę przyjaciołom, poczuł się zdradzony.
Zeszłego lata kupiłem dom moich dziadków. W tym miejscu przez całe dzieciństwo spotykałem się z moimi przyjaciółmi. Mówię tu też o moim bliskim kumplu Davie. Dom ma sporą działkę, na której znajduje się małe jeziorko i altana.
Miałem go kupić razem z Leslie, moją byłą dziewczyną. Ale w trakcie procesu uzyskiwania zgody na zakup dowiedziałem się, że ma ogromne zadłużenie na swojej karcie kredytowej i inne długi, które ukrywała przede mną przez 4 lata naszego wspólnego życia. W rezultacie zdecydowałem się z nią zerwać. To było jakieś 6 miesięcy temu. A poznałem ją, bo wieloletnia dziewczyna Dave’a, Kim, jest jej kuzynką.
Dave i Kim są zaręczeni i zamierzają się pobrać. Kiedy kupowałem dom, zapytali, czy mogą zorganizować ceremonię w altanie, na co ochoczo się zgodziłem.
W grudniu znów zacząłem chodzić na randki. Leslie nie przyjęła tego dobrze. Myśli, że do siebie wrócimy i wielokrotnie próbowała do tego doprowadzić. Powiedziałem jej jednak bez ogródek, że to się nie wydarzy.
Dave i Kim poprosili mnie, żebym nie zapraszał żadnej partnerki na ich ślub ze względu na Leslie. Powiedziałem im, że są śmieszni. Ślub ma odbyć się w moim domu, na mojej ziemi i nie wolno mi spędzić tego czasu w miłym towarzystwie przez moją szaloną byłą?!
Jeśli tak faktycznie jest, to muszą znaleźć sobie nowe miejsce na wesele. Są wściekli, biorąc pod uwagę nieodległy termin ceremonii. Jesteśmy teraz w impasie.
Spotkałem się z Dave’em dziś rano. Rozmawialiśmy prawie 2 godziny. Powiedziałem mu, że uważam go w najlepszym razie za kiepskiego przyjaciela. Głośno analizowałem historię naszej znajomości na przestrzeni lat i doszedłem do wniosków, przez które zakwestionowałem tę przyjaźń. Tak wyglądała przeważająca część naszego spotkania.
Następnie przeszliśmy do zerwania z Leslie i tego, jak wyglądało ostatnie 6 miesięcy. Przez ten czas, pomimo zachowania Leslie, starałem się uszanować jej uczucia.
Pojawiła się w moim domu w środku nocy. Nie wystąpiłem o zakaz zbliżania się. Kiedy wychodzę, nie udaję się do miejsc, w których często bywa z rodziną. Parokrotnie sugerowała bliskim i wspólnym znajomym, że ją zdradziłem i/lub wykorzystałem finansowo. Ani jedno, ani drugie nie jest prawdą.
Trzymałem język za zębami, by nie zawstydzać jej przed przyjaciółmi i rodziną. Dave wie o tym wszystkim, a mimo to po raz kolejny domaga się, abym przedłożył uczucia Leslie nad własne. Powiedziałem: „Musicie wreszcie przestać ją rozpieszczać; zachowujecie się, jakby była dzieckiem”.
Dave przyznaje, że Leslie przekraczała granice od czasu rozstania. Ale mówi też: „Ona nie ma poczucia, że pewien etap w jej życiu się zakończył. Chce spotkać się z tobą i spokojnie porozmawiać, by móc ten rozdział zamknąć”.
Powiedział mi również, że Leslie była bardzo skrupulatna, jeśli chodzi o spłatę zadłużenia i udało jej się oddać 10 000 dolarów bankowi. Chce pokazać mi, ze się zmieniła i robi postępy, a może wtedy zmienię zdanie. Tak się nie stanie.
Zapytałem: „Więc oczekujesz, że porozmawiam z nią na ślubie? Bo wszędzie ją zablokowałem i nie planuję zamieniać z nią choćby jednego słowa, tam czy gdzie indziej. Odpowiedział: „Jestem pewny, że totalnie się wścieknie, jeśli nie porozmawiasz z nią podczas naszej ceremonii”.
Odparłem, że jeśli tak jest, to dla dobra mojej własności Leslie nie może przyjechać. Jeśli jest tak niestabilna emocjonalnie i zmuszacie mnie do rozmowy z nią, to świadczy tylko o tym, że jest zbyt niebezpieczna, by być gościem, w jakimkolwiek charakterze, w moim domu.
Opierając się na jego wizji całej sytuacji, podsumowałem to tak: „Leslie nie może postawić stopy ani w moim domu, ani na mojej ziemi. Jestem gotów zorganizować u siebie wasz ślub, ale nie wiem, co przyszłoby do głowy Leslie, biorąc pod uwagę to, co o niej mówisz”.
W tym momencie Dave stracił panowanie nad sobą. Krzyknął: „Mam tego dość!”. Powiedziałam więc, że ślub się nie odbędzie. Wyszedł. Tak to wygląda.
Sytuacja, w której znalazł się Dave, jest niewątpliwie specyficzna, ale jego niezłomność pozwoliła mu trzymać się swojej decyzji do końca. A jak wy poradzilibyście sobie z tym problemem, gdybyście byli na miejscu Dave’a?