15 dowodów na to, że ludzka pomysłowość nie zna granic

Przyjaźń powinna dawać nam poczucie bezpieczeństwa, sprawiać, że czujemy się dostrzegani, wspierani i mile widziani. Ale nawet w najbliższych przyjaźniach zdarzają się trudne chwile, zwłaszcza kiedy nie wyrażamy jasno swoich oczekiwań. Czasem jest to nieporozumienie, czasem zmiana priorytetów, a czasem sytuacja, gdzie jedna osoba doznaje przykrości, a druga jest spychana do defensywy. W tym przypadku wszystko zaczęło się od krótkiego SMS-a, który doprowadził do kiepskiej decyzji, a ona — do olbrzymiej konsternacji.
No dobra. W zeszły weekend coś zrobiłam i wciąż się zastanawiam, czy to był dobry pomysł. Moja kumpela April, z którą zaprzyjaźniłam się jeszcze na studiach, organizowała baby shower. Pomogłam jej zaplanować imprezę, zasugerowałam parę imion, a nawet stworzyłam głupawą tablicę na Pintereście z pomysłami na dekoracje. Wszystko dlatego, że się przyjaźniłyśmy.
Dzień przed przyjęciem, ni stąd ni zowąd, napisała do mnie: „Hej! Przepraszam, ale ograniczamy liczbę gości. Mam nadzieję, że rozumiesz ❤️”. Że... co? Ograniczanie liczby gości? Niecałą dobę przed przyjęciem? Wpatrywałam się w ekran telefonu i nawet jej nie odpisałam.
Na początku byłam zażenowana. Pomyślałam, że może zrobiłam coś nie tak. Ale im więcej o tym myślałam, tym bardziej się złościłam. Przecież kupiłam już prezent, zapakowałam go, a nawet wybrałam, w co się ubrać. Nie byłam przypadkowym gościem — przyjaźniłyśmy się.
Więc następnego dnia po prostu przyszłam. Tak, wiem. Mimo wszystko. Nie zachowywałam się głośno, ani nic w tym stylu. Weszłam z prezentem, jak gdyby nigdy nic. Uważam, że miałam do tego prawo.
April wyglądała na zszokowaną. Nie rozzłościła się, tylko zdziwiła. Szybko do mnie podeszła ze sztucznym uśmiechem na twarzy i wycedziła przez zęby: „Dostałaś moją wiadomość, prawda?”. Uśmiechnęłam się tylko i powiedziałam: „Tak, ale pomyślałam, że to pomyłka”. Następnie wręczyłam jej prezent i poszłam porozmawiać z jej kuzynką, jakby nic się nie stało.
Sęk w tym, że wszyscy się ucieszyli na mój widok. Pomagałam nawet rozdawać babeczki. Ale przez cały czas czułam, że April mnie obserwuje i ma ten sam przyklejony uśmiech. Wieczorem napisała do mnie: „Przez ciebie poczułam się bardzo niezręcznie. Szkoda, że nie uszanowałaś mojej decyzji”.
Nie odpowiedziałam od razu, bo nie wiedziałam, co napisać. Wiem, że jest zestresowana, może to nie było nic osobistego, ale nie spodobało mi się, że z taką łatwością mnie skreśliła. Nie odpowiedziałam. Otwieram wciąż okno rozmowy, zaczynam coś pisać i kasuję. Chcę jej coś powiedzieć, ale nie wiem, czy jej zależy na tej przyjaźni. Może po prostu poczekam i zobaczę, co zrobi.
Jak byście zareagowali, gdyby wam się przytrafiło coś takiego? Czasami nawet najlepsi przyjaciele popełniają błędy lub traktują nas w sposób, którego się nie spodziewaliśmy.