Sophia Loren poznała swojego męża, gdy miała 16 lat. Teraz wyznaje, czego najbardziej żałuje
Historia miłosna Sophii Loren i jej zmarłego męża Carla Pontiego była pełna dramatów. Rozpoczęła się, gdy aktorka była jeszcze nastolatką. Para była oskarżona o bigamię i dwa razy stawała na ślubnym kobiercu. Po latach, kiedy burzliwe wydarzenia pozostały jedynie wspomnieniem, gwiazda włoskiego kina przyznała, że jest pewna istotna rzecz, której żałuje od dnia ślubu.
Poznali się, gdy miała 16 lat.
Hollywoodzka gwiazda, znana wówczas jako Sophia Lazzaro, miała zaledwie 16 lat, kiedy w 1950 roku poznała swojego starszego o 20 lat męża Carla Pontiego. W książce The Northeastern Dictionary of Women’s Biography Sophia Loren opowiada, jak do tego doszło i przyznaje, że była to miłość od pierwszego wejrzenia.
„To była miłość od pierwszego wejrzenia dla nas obojga. Poznaliśmy się na konkursie piękności w Rzymie, kiedy miałam 16 lat, a on zasiadał w jury. Zobaczył mnie siedzącą przy stole z przyjaciółmi i wysłał mi liścik z prośbą o udział w konkursie”.
Wyjaśniła: „Tak też zrobiłam i zajęłam drugie miejsce, ale najważniejsze było to, że w ten sposób zaczęliśmy się spotykać, na początku po przyjacielsku, a potem, gdy miałam 19 lat, stało się to poważne... Naprawdę się kochaliśmy”.
Ponoć przez lata utrzymywali swoje zaręczyny w tajemnicy.
Carlo Ponti i Sophia Loren zakochali się w sobie w 1954 roku na planie filmu La donna del fiume. Problemu nie stanowiła dla nich spora różnica wieku ani fakt, że Carlo był wówczas w związku małżeńskim z Giulianą Fiastri.
W swojej biografii Wczoraj, dziś, jutro: Moje życie Loren napisała: „W jego obecności było też coś ojcowskiego, a ja nigdy nie miałam prawdziwego ojca”.
Carlo podobno oświadczył się Sophii Loren w tajemnicy po zakończeniu zdjęć do filmu, ale ukrywali swoje zaręczyny przez kilka lat, dopóki mężczyzna nie uzyskał rozwodu. A nie było to takie proste ze względu na surowe włoskie prawo w tamtym czasie.
Stało się jednak coś nieoczekiwanego.
Podczas kręcenia filmu Duma i namiętność Sophia Loren zbliżyła się do swojego partnera z planu Cary’ego Granta. 52-letni aktor miał już trzecią żonę, gdy zakochał się w 22-letniej wówczas Loren.
Na łamach Sydney Morning Herald aktorka przyznała: „Cary był we mnie zakochany i chciał, żebym za niego wyszła, ale to oznaczałoby opuszczenie Carla i wywołanie ogromnego skandalu. Strasznie się bałam, jaka byłaby reakcja, gdybym wyjechała z Włoch”.
Wyszła za Carla Pontiego, ale nie obyło się bez problemów prawnych.
Pomimo propozycji Granta Loren zdecydowała się pozostać z Carlem. Pobrali się przez pełnomocnika w 1957 roku w Meksyku po uzyskaniu dokumentów unieważniających ślub. Ich pierwsze małżeństwo trwało jednak tylko pięć lat, ponieważ musieli je anulować z powodu zarzutów o bigamię.
Sophia Loren i Carlo Ponti zostali oskarżeni o bigamię we Włoszech. Ich małżeństwo nie zostało uznane przez włoski rząd, gdyż Ponti oficjalnie był nadal żonaty. Para nie planowała stawić się na rozprawie, ponieważ nie uczestniczyła również w swoim ślubie.
Kłopoty prawne pary sprawiły, że czuli się niekomfortowo, odpowiadając na pytania dotyczące ich stanu cywilnego. Loren powiedziała, że ten temat bardzo ich denerwował. „Mój mąż, to znaczy mój były mąż, to znaczy mój narzeczony... No wiecie, Carlos — i nie chcę poruszać tej sprawy, ponieważ to tylko nas denerwuje”.
Sophia Loren i Carlo Ponti pobrali się drugi raz, ale tym razem nie było baśniowego zakończenia.
Po przeprowadzce do Francji Carlo Ponti uzyskał rozwód i para pobrała się ponownie w 1965 roku. Nie było jednak baśniowego zakończenia, którego można by się spodziewać.
Sophia Loren przyznała w rozmowie z Radio Times, że żałuje pewnych kwestii dotyczących swojego zamążpójścia: „Bardzo trudno jest powiedzieć, że się niczego nie żałuje”.
Opowiedziała o tym, czego żałuje w związku ze ślubem.
Pomimo tych wszystkich życiowych dramatów Sophia Loren najbardziej żałuje, że nie miała białej sukni ślubnej. „Jedyną rzeczą, której trochę żałuję, jest to, że nigdy nie wyszłam za mąż w białej sukni. To było marzenie mojego życia, które wciąż we mnie żyje” — szczerze wyznała.
Na koniec szczerych wyznań Sophii Loren warto przypomnieć, że na świecie zdarzają się różne historie miłosne, a niektóre są naprawdę niezwykłe. Tak jak w przypadku Priscilli Presley i Elvisa Presleya, których pomimo sporej różnicy wieku połączyła wielka miłość.