Sprzeciwiłam się pracy w czasie przerwy obiadowej — reakcja szefa wprawiła wszystkich w osłupienie

Ludzie
4 godziny temu
Sprzeciwiłam się pracy w czasie przerwy obiadowej — reakcja szefa wprawiła wszystkich w osłupienie

W niektórych miejscach pracy zasady nie zawsze są równe dla wszystkich. Możesz stosować się do reguł, a mimo to przełożony i tak będzie miał do ciebie pretensje — jakby oczekiwał, że pewne rzeczy będziesz robić za darmo, poświęcając swój wolny czas. Zawsze ceniono cię za etykę pracy... Ale nikt nie jest robotem i czasami nawet ty musisz przystopować. I co się wtedy dzieje? Nagle jesteś uważany za leniwego i niezaangażowanego. Trzeba jednak wiedzieć, gdzie przebiega granica, by nie dać się wykorzystywać. Z takimi dylematami zmagała się jedna z naszych czytelniczek.

Oto list Nicole:

Cześć, Jasna Strono!

Przez dwa lata pracowałam w czasie obiadów, podczas gdy wszyscy inni korzystali z pełnej godziny przerwy. Jadłam przy biurku, odpowiadałam na maile, odbierałam telefony — robiłam to, co było konieczne.

Szef nieustannie chwalił mnie na spotkaniach, nazywając „wzorową pracownicą” i mówiąc, że wiem, czym jest „prawdziwe poświęcenie dla firmy”. Na początku ta cała sytuacja mi nie przeszkadzała, bo myślałam, że coś dzięki temu zyskam — awans czy podwyżkę.

Pewnego dnia byłam jednak zupełnie wyczerpana i postanowiłam w końcu skorzystać z przerwy obiadowej. Poszłam do pobliskiej kawiarni, wyłączyłam telefon i siedziałam tam przez godzinę.

Kiedy wróciłam, szef czekał przy moim biurku. „Gdzie byłaś? Co z twoim zaangażowaniem?”  syknął na oczach połowy biura. Czułam, jak wszyscy się gapią.

Spokojnie na niego spojrzałam i powiedziałam: „Przeczytaj moją umowę. Przysługuje mi godzinna przerwa obiadowa”. Zaczerwienił się na twarzy, ale nic nie odpowiedział i sobie poszedł.

Nazajutrz podczas przerwy obiadowej wszyscy dostaliśmy tego samego maila: „Przypomnienie: polityka przerw obiadowych”. Informowano nas, że ze skutkiem natychmiastowym wszyscy pracownicy muszą spędzać pełne przerwy obiadowe z dala od biurka, a każda osoba przyłapana w tym czasie na pracy dostanie formalne ostrzeżenie.

Szef twierdził, że chodzi o „dobrostan pracowników” i „zgodność z normami pracy”. Wszyscy byli w szoku — nagle to, co robiłam przez dwa lata i co czyniło ze mnie „zaangażowaną”, teraz okazało się postępowaniem wbrew zasadom.

Współpracownicy mi dziękują, ponieważ wreszcie czują, że mogą chodzić na przerwy bez poczucia winy, ale ja czuję się niespokojna, bo nie wiem, co tak naprawdę szef o mnie myśli.

Czy postąpiłam właściwie? Czy powinnam była zachować się inaczej? I jak teraz zajmować się pracą, kiedy wszyscy wiedzą, że poruszyłam tak drażliwy temat?

Proszę o radę
Nicole R.

Nicole, dziękujemy za wiadomość. To, co zrobiłaś, wymagało odwagi, i miałaś absolutną rację, broniąc swoich praw wynikających z umowy. Reakcja twojego szefa mogła być zaskakująca, ale to nie ty stworzyłaś ten problem — po prostu wskazałaś, że istnieje, a czasami właśnie tego potrzeba, by dane miejsce pracy stało się lepsze.

Nie przepraszaj ani nie wycofuj się z tego, co powiedziałaś. Możesz czuć pokusę, by załagodzić sytuację, mówiąc szefowi, że nie chciałaś wywoływać zamieszania albo że jest ci przykro, bo żadna konfrontacja nie była twoim celem. Nie rób tego.

Przepraszanie sugeruje, że zrobiłaś coś złego, a tak nie było — po prostu skorzystałaś z przerwy, do której miałaś prawo. Jeśli szef wróci do tego tematu, podejdź do rozmowy neutralnie, bez przeprosin.

Niech przemówi twoja praca. Najlepszym sposobem na poradzenie sobie z tą niezręcznością jest dalsze doskonalenie się w swoim fachu, przy jednoczesnym respektowaniu własnych granic.

Bądź punktualna, dotrzymuj terminów, bierz udział w spotkaniach i utrzymuj swoją normalną jakość pracy — ale rób to wszystko w ramach swoich godzin pracy i z należytymi przerwami. Pokażesz jasno i wyraźnie, że odpoczynek podczas obiadu nie wpływa negatywnie na twoje zaangażowanie czy kompetencje.

Pamiętaj, że toksyczna wdzięczność też jest toksyczna. Fakt, że twój szef chwalił cię przez dwa lata, podczas gdy właściwie zapewniałaś firmie darmową pracę, wyraźnie zdradza jego wartości. Doceniał twoje poświęcenie, gdy przynosiło mu to korzyści, ale w momencie, gdy się zbuntowałaś, zaczął kwestionować twoje zaangażowanie.

To nie jest prawdziwe uznanie — to manipulacja ukryta pod pozorem uznania. Dobry szef zachęcałby cię do robienia przerw od samego początku, a zamiast tego tworzył wrażenie, że pomijanie ich czyni cię wartościowszym pracownikiem.

Przysłużyłaś się wszystkim, nawet jeśli w chwili obecnej wydaje się to dziwne. Dzięki tobie miejsce pracy stało się lepsze, ponieważ niejako wymusiłaś zmianę polityki. Twoi współpracownicy mogą wreszcie korzystać z przerw bez poczucia winy, a firma zaczęła w końcu przestrzegać zasad, których powinna była przestrzegać od dawna.

Zmiany nie przebiegają łatwo, szczególnie gdy jesteś osobą, która je inicjuje, ale to nie znaczy, że popełniłaś błąd. Czasem zrobienie właściwej rzeczy początkowo irytuje ludzi, którzy lubili dotychczasowy stan rzeczy, ale to ich problem, nie twój.

Stanęliście kiedyś w swojej obronie w miejscu pracy i zmierzyliście się z konsekwencjami swojego postępowania? Opowiedzcie w komentarzach — ktoś na pewno chętnie usłyszałby, że nie jest jedyny!

A jeśli spodobała wam się ta historia, nie przegapcie kolejnej: Odmówiłam opieki nad wnukami — jestem babcią, nie chodzącym przedszkolem.

Komentarze

Otrzymuj powiadomienia
Masz szczęście! Ten wątek jest pusty,
co oznacza, że masz prawo do pierwszego komentarza.
Śmiało!

Powiązane artykuły