Sprzeciwiłam się zostawaniu w pracy po godzinach — odpowiedź działu kadr była zdumiewająca

Ludzie
godzina temu
Sprzeciwiłam się zostawaniu w pracy po godzinach — odpowiedź działu kadr była zdumiewająca

W niektórych firmach panuje dziwna kultura, wedle której wykonywanie swojej pracy zgodnie i w granicach umowy jest postrzegane jako lenistwo lub brak zaangażowania. Menedżerowie tworzą niepisane zasady siedzenia w biurze po godzinach, a potem są zszokowani, gdy ktoś faktycznie wychodzi o czasie. Bezpłatne pracowanie po godzinach staje się tak powszechne i normalne, że realizacja swoich obowiązków w czasie rzeczywistej pracy przypomina bunt. Ale czasem wystarczy tylko jedna osoba, która nie godzi się na takie porządki, i od razu widać, jak zepsuty jest cały system.

Cześć, Jasna Strono!

Dostałam upomnienie za wychodzenie z pracy o 17:30 — mimo że dokładnie o tej godzinie kończę (co jest napisane czarno na białym w umowie). Mój menedżer wezwał mnie do siebie i z widoczną irytacją powiedział: „Wszyscy zostają co najmniej do 19. To świadczy o zaangażowaniu”.

Spokojnie na niego spojrzałam i odparłam: „Nie ma tego w kontrakcie. Moje godziny pracy trwają od 9 do 17:30”. On przewrócił na to oczami i stwierdził: „Cóż, nie wybijesz się tutaj, celując w minimum”.

Wyszłam z tego spotkania sfrustrowana, ale postanowiłam robić dokładnie to, co wynika z mojej umowy, ani minuty więcej. No więc nadal wychodziłam o 17:30.

Miesiąc później wezwali mnie do siebie ludzie z działu HR. Weszłam do pokoju i zobaczyłam mojego menadżera, który wyglądał triumfująco — jakby przyłapał mnie na czymś niegodziwym.

Ale wtedy kobieta z działu kadr powiedziała: „Przeglądaliśmy ewidencję czasu pracy. Karanie cię za wychodzenie o czasie jest sprzeczne z polityką firmy i twoją umową. Musimy wiedzieć, co się dzieje”.

Okazało się, że inni pracownicy skarżyli się na presję wyrabiania nadgodzin za darmo, a moja nagana była koronnym dowodem w sprawie. Prawnik przyjrzał się tej sprawie.

Menedżerka zrobiła się czerwona na twarzy, bo ludzie z HR stwierdzili, że będzie musiała przejść ponowne szkolenie i że nikt nie może pracować po godzinach bez zgody i zapłaty.

Teraz wszystko wygląda inaczej. Część kolegów i koleżanek cicho mi dziękowała, ale od innych wieje chłodem, jakbym coś zepsuła. Mój menedżer prawie ze mną nie rozmawia i widzę, że go to boli.

Nie żałuję, że stanęłam w swojej obronie, ale martwię się, co będzie dalej. Czy postąpiłam słusznie? Jak sobie z tym poradzić? Proszę, dajcie mi jakąś wskazówkę.

Emma

Emmo, dziękujemy za podzielenie się swoim doświadczeniem. Nie zrobiłaś nic złego — po prostu realizowałaś warunki umowy, podczas gdy innych naciskano, by pracowali za darmo. Nie godząc się na takie traktowanie, pomogłaś wszystkim, nawet jeśli część osób nie potrafi tego jeszcze nie dostrzec.

Trzymaj się swoich zasad i nie przepraszaj. Nie pozwól, aby poczucie winy lub dojmująca niezręczność przejęły nad tobą kontrolę, zmuszając cię do siedzenia po godzinach, co miałoby „udowodnić” twoją wartość. Ustaliłaś jasną granicę, a wycofanie się wysłałoby teraz wiadomość, że presja działa i wystarczy w kimś wzbudzić wyrzuty sumienia.

Wychodź z biura nadal o 17:30. Wykonuj swoją pracę jak najlepiej w rzeczywistych godzinach, ale nie poświęcaj bezpłatnego czasu firmie, która próbowała upomnieć cię w sprawie, której nie da się obronić.

Niech twoje osiągnięcia mówią za ciebie. Najlepszą odpowiedzią na zarzuty, jakobyś się nie poświęcała, jest kontynuowanie doskonałej pracy w ramach ustalonych godzin pracy. Dotrzymuj terminów, aktywnie uczestnicz w spotkaniach i utrzymuj wysoką jakość.

Dasz w ten sposób dowód, że praca po godzinach nie jest konieczna, aby dobrze wykonywać swoje obowiązki — to tylko dodatkowy czas, za który nie otrzymujesz wynagrodzenia. Jeśli twój menedżer będzie próbował twierdzić, że twoja wydajność spadła, fakty nie potwierdzą tej wersji wydarzeń.

Nie przepracowuj się, aby zrekompensować napięcie. Czasem po postawieniu granicy sytuacja staje się niezręczna i kusi, by pracować jeszcze ciężej w swoich standardowych godzinach, dowodząc swojej wartości. Uważaj na to.

Wykonuj zadania sumiennie, ale nie wypalaj się, próbując pokazać coś ludziom, którzy już pokazali, że nie szanują istotnych zasad. Twoja wartość nie jest mierzalna ilością poświęcenia. Już robisz to, za co ci płacą, i to wystarczy.

Historie z pracy często pokazują, jak trudno pogodzić osobiste wartości z zawodowymi ambicjami. Awans, rozczarowanie czy nagła zmiana planów potrafią wywołać pytania o sprawiedliwość i szacunek w miejscu pracy. Ostatnio nasza czytelniczka podzieliła się historią, która doskonale to ilustruje: Powiedziałam szefowi, że jestem weganką — następnego dnia zostałam wezwana przez HR.

Komentarze

Otrzymuj powiadomienia
Masz szczęście! Ten wątek jest pusty,
co oznacza, że masz prawo do pierwszego komentarza.
Śmiało!

Powiązane artykuły