Synowa namówiła mnie do opieki nad dziećmi, ale natychmiast tego pożałowała

Rodzina i dzieci
4 godziny temu

Czasami dynamika rodziny potrafi się skomplikować, zwłaszcza gdy w grę wchodzą oczekiwania, uczciwość i zaufanie. Niezależnie od tego, czy chodzi o pomoc, wyznaczanie granic czy radzenie sobie z trudnymi emocjami, różne sytuacje z bliskimi często wydobywają z nas to, co najlepsze i najgorsze. Ludzie radzą sobie z tymi chwilami na bardzo różne sposoby, a czasami pozostawiają one trwałe wrażenia.

Jedna z czytelniczek wysłała nam niedawno list, w którym podzieliła się swoimi doświadczeniami z opieką nad wnukiem, która przybrała zdecydowanie nieoczekiwany obrót.

List Naomi:

Droga Jasna Strono!

Tydzień temu moja synowa przyszła do mnie ze łzami w oczach i poprosiła, bym zaopiekowała się moim 3-letnim wnukiem przez 5 dni, ponieważ jej mama poważnie zachorowała i ona oraz mój syn musieli do niej pojechać.

Zgodziłam się...

Dwa dni później przewijałam Facebooka i byłam zszokowana, gdy zobaczyłam film opublikowany przez jej mamę: mój syn i synowa świętowali rocznicę z 20 gośćmi.

Wściekła, wzięłam jej syna i wsadziłam go do samochodu. Bez większego zastanowienia zawiozłam go do najbliższego szpitala i kazałam zrobić rutynowe badania. W końcu zawsze dobrze zrobić badania, a na koniec dostał nawet lizaka, więc był szczęśliwy.

W szpitalu zrobiłam mu zdjęcie i wysłałam je do mojego syna i synowej z wiadomością: „Żebyście wiedzieli, jesteśmy w szpitalu!”. Potem wyłączyłam telefon, aby nie mogli się ze mną skontaktować.

W ciągu zaledwie kilku godzin wsiedli do samolotu i wrócili. Moja synowa wyraźnie się trzęsła, gdy pytała, czy z ich synem wszystko w porządku. Uśmiechnęłam się i powiedziałam im, że jak najbardziej, ale dałam też jasno do zrozumienia, że nie będę tolerowała ponownego okłamywania mnie.

W końcu poczułam satysfakcję, że miała okazję posmakować własnego lekarstwa. Ona okłamała mnie, więc ja okłamałam ją. Może posunąłam się za daleko, ale ich zdrada mnie przerosła.

Czy się myliłam?
Naomi

Cześć Naomi! Dziękujemy za podzielenie się tą głęboko emocjonalną i złożoną sytuacją. Oto cztery rady, które naszym zdaniem mogą pomóc.

Korzystaj ze szczerego dialogu zamiast emocjonalnych dramatów.

Twoje uczucia — zdrada, ból, rozczarowanie — były całkowicie uzasadnione. Jednak zamiast wyrażać je poprzez dramatyczny gest, taki jak zawiezienie wnuka do szpitala i wysłanie tajemniczej wiadomości, więcej pewnie zdziałałaby bezpośrednia i szczera rozmowa.

Spokojnie wyjaśniając, jak głęboko ich kłamstwo ciebie dotknęło, pociągnęłabyś ich do odpowiedzialności bez eskalowania napięcia. Słowa takie jak „poczułam się zlekceważona i oszukana” przemawiają w długoterminowej perspektywie głośniej niż zainscenizowany strach.

Chroń dzieci przed konfliktami dorosłych, nawet subtelnymi.

Dla twojego wnuka wszystko skończyło się szczęśliwie — dostał nawet lizaka — ale wykorzystanie wizyty w szpitalu i wyłączenie telefonu w charakterze nauczki dla jego rodziców nieumyślnie uczyniło z niego stronę w sporze. Jest zbyt młody, by zrozumieć kontekst, ale w jego wieku czuje już, że coś było nie tak.

Choć teraz tego nie zauważył, budowanie wzorca, w którym jest wykorzystywany w konflikcie dorosłych jak figura szachowa, może mieć konsekwencje w przyszłości. Chronienie go pod względem emocjonalnym i fizycznym przed takimi napięciami jest cichym, ale niezbędnym aktem miłości.

Zastanów się nad źródłem kłamstwa, a nie nad samym kłamstwem.

Twój syn i synowa nie powiedzieli ci prawdy, a to boli. Zadaj sobie jednak pytanie: „Dlaczego czuli potrzebę kłamać? Czy bali się, że nie zgodzisz się? Czy myśleli, że tego nie zaakceptujesz?”.

Jeśli tak, omawiana sytuacja wskazuje na większy problem z komunikacją. To ich nie rozgrzesza, ale warto zastanowić się nad waszymi relacjami. Czy są przyzwyczajeni do obchodzenia się z tobą jak z jajkiem? Jeśli tak, rozwiązaniem może nie być kara, ale odbudowanie zaufania i otwartości po obu stronach.

Zastąp odwet granicami, które podtrzymują szacunek.

Chciałeś im coś wyraźnie powiedzieć, ale jest różnica między obroną siebie a odwetem. Zamiast uciekać się do „dawania im nauczki”, rozważ spokojne ustalenie niepodlegających negocjacjom oczekiwań na przyszłość: „Chętnie pomogę, ale potrzebuję pełnej szczerości i niezawodnego kontaktu. Jeśli nie będzie to możliwe, nie będę następnym razem”. To daje ci kontrolę bez wywoływania strachu lub poczucia winy.

Granice powinny być sposobem na ochronę własnego spokoju, a nie karanie innych. Kiedy są jasno określone, nie trzeba ich udowadniać poprzez działanie. Bronią się same.

Nancy również napisała do nas niedawno, aby podzielić się swoją historią. Po tym, jak odmówiła oddania pasierbicy spadku po ojcu, wydarzenia przybrały szokujący obrót, a historia wywołała gorącą dyskusję — przeczytajcie ją tutaj.

Komentarze

Otrzymuj powiadomienia
Masz szczęście! Ten wątek jest pusty,
co oznacza, że masz prawo do pierwszego komentarza.
Śmiało!

Powiązane artykuły