Obudziłam się o 4 nad ranem, by zrobić śniadanie dla mojego ciężko pracującego męża, a skończyło się pozwem o rozwód

Droga Jasna Strono!
Mój syn Jake wziął ślub z Amy 3 lata temu i wszystko szło świetnie. Była niesamowitą synową, a starałam się być jak najlepszą teściową. Bardzo dobrze się dogadywałyśmy i często spędzałyśmy razem czas. Kiedy urodziła mojego wnuka, pomagałam jej — gotowałam, sprzątałam i opiekowałam się dzieckiem.
Ale wszystko zmieniło się po tym, jak kilka parę temu Amy złożyła podanie o pracę, na której bardzo jej zależało. Posada była w prestiżowym przedszkolu, a synowa potrzebowała referencji od kogoś z odpowiednimi kontaktami. Zgłosiła się do mnie, bo byłam ważną sponsorką i miałam znajomości w zarządzie.
Powiedziała, że ta praca to jej marzenie. Obiecałam, że ją polecę. Ale po tym dniu nasze relacje się zmieniły. Przedtem rozmawiałyśmy codziennie, ale teraz zaczęła mnie unikać. W najlepszym przypadku udaje nam się porozmawiać raz w tygodniu. Kiedyś wyjeżdżaliśmy co tydzień całą rodziną, a teraz to już się nie zdarza.
To mnie bardzo zraniło, ale wyjaśniłam sama sobie, że synowa jest pod dużą presją i wszystko wróci do normy, kiedy znajdzie pracę. Zajęłam się więc pisaniem listu polecającego, ale ostatecznie go nie wysłałam. Coś się nie zgadzało. Postanowiłam dowiedzieć się, o co chodzi.
W zeszłym tygodniu otrzymałam odpowiedź. Syn zaprosił mnie na kolację, podczas której opowiedział mi o weekendowym wypadzie, na który miała wyjechać cała rodzina. Bardzo się ucieszyłam, bo dawno nigdzie z nimi nie wyjeżdżałam i to mi dało nadzieję, że wszystko wróci na dawne tory.
Zaproponowałam, żeby skorzystali z mojego domku. Zaproponowałam nawet, że pomogę im się w nim urządzić. Wtedy Amy powiedziała: „Nie zapraszamy cię. To wyjazd dla prawdziwej rodziny”. Byłam w szoku. Wyglądało na to, że mój syn też. Odwrócił się do mnie i powiedział: „Chodzi o to, że wyjeżdżamy z jej rodziną, bo nie widzieliśmy ich od 2 lat”.
Amy patrzyła na niego przez chwilę, a potem warknęła: „Nie! Miałam na myśli dokładnie to, co powiedziałam”. Po tym wydarzeniu sytuacja stała się naprawdę napięta, a ja uznałam, że powinnam już iść. Od tamtej pory Amy przestała się do mnie odzywać, a mój syn dzwonił wielokrotnie, żeby wszystko naprawić.
Ja natomiast wpadłam na pewien pomysł. Wysłałam list polecający, w którym napisałam o niej same pozytywne rzeczy poza tym, że dodałam na marginesie parę słów o tym, że woli spędzać czas z „prawdziwą rodziną”, a nie z teściami. Z tego powodu nie dostała tej posady.
Teraz twierdzi, że próbuję jej zaszkodzić za to, że chciała spędzić trochę czasu z własną rodziną. Chyba całkowicie zapomniała, jak mnie potraktowała.
Więc, Jasna Strono, czy postąpiłam niesłusznie? Czy powinnam dawać jej wszystko, co chce, bez względu na to, jak się do mnie odnosi?
Pozdrawiam
Julia G.
Dziękujemy, że się z nami skontaktowałaś i opowiedziałaś swoją historię. Rozumiemy, że takie sytuacje bywają bardzo trudne, dlatego zebraliśmy parę wskazówek, które mogą pomóc.
Pamiętaj, że nie chodzi tylko o ciebie i Amy. Ta sytuacja odbija się też na twoim synu i wnukach. Spory często prowadzą do urazy, która może negatywnie wpłynąć na resztę rodziny. Postaraj się pogodzić z synową, żeby nie stracić tych, na których ci zależy, z powodu niepotrzebnego konfliktu.
Dynamika relacji rodzinnych jest złożona i często dochodzi do tego, że ktoś doświadczy przykrości. Ale sposób, w jaki zemściłaś się na Amy, żeby wyładować swój gniew, odbije się być może na jej całym życiu, a nie tylko na obecnej sytuacji. Nieprzychylny list może kosztować ją wszystko, na co pracowała przez lata. Może zniszczyć jej karierę. Zrozum, że ma prawo być rozżalona i postaraj się to naprawić.
Przeprosiny to tylko pierwszy krok do naprawienia tego, co zostało zepsute. Powinnaś podjąć również dalsze działania. Bądź spokojna i odważna, zadzwoń do przedszkola i powiedz, że popełniłaś błąd. Wyślij nowy list i poproś zarząd, żeby dał jej jeszcze jedną szansę. Amy nie zasługuje na to, by wszystko stracić z powodu sporu z tobą. Nie powinnaś doprowadzać do tego, żeby straciła tę posadę.
Ta sytuacja jest bardzo niejasna i pełno w niej niewyjaśnionych emocji, które stoją na drodze do porozumienia. Najważniejsze jest to, by zrozumieć, że nie wszystko jest takie, jakie się wydaje. Być może stało się coś, o czym nie wiesz i niepotrzebnie dałaś się ponieść złości, która przyniesie więcej szkody niż pożytku.
Jeśli podobała wam się ta historia, to zapraszamy do zapoznania się z innym listem, który otrzymaliśmy: Przestałam sponsorować leczenie synowej — to nie mój obowiązek.