To miała być „elastyczna praca” — ale pensja była niska i nie przestrzegano żadnych granic

Ciekawostki
godzina temu
To miała być „elastyczna praca” — ale pensja była niska i nie przestrzegano żadnych granic

We współczesnym świecie „elastyczność” to bardzo modne słowo, zwłaszcza w odniesieniu do pracy. Jednak posiadanie tej cechy nie zawsze przynosi owoce. W poniższym liście jeden z naszych czytelników opowiada, jak tzw. „elastyczna praca” przekształciła się w zobowiązanie 24/7, a także jak stanięcie w swojej obronie ujawniło korporacyjną stronę „wolności” — o czym niewiele się mówi.

List:

Cześć, drogi zespole Jasnej Strony!

Kiedy zacząłem pracę w tej firmie, dział HR obiecał wolność.
„Pracuj po swojemu” — mówili. „Nie stosujemy mikrozarządzania, nie ma nadmiernej kontroli — po prostu osiągaj swoje miesięczne cele”.

Brzmiało fantastycznie. Kiedy obdarza się mnie zaufaniem, rozwijam się.

Przez miesiące dokładnie tak robiłem — osiągałem każdy pojedynczy cel. Czasami nawet je przekraczałem. Moje wskaźniki były bezbłędne. A potem, zupełnie bez ostrzeżenia, moja wypłata została obcięta. Połowa pensji... zniknęła. Ludzie z HR-u powiedzieli, że mój „duch zespołowości” jest w trakcie oceny. Podobno nie byłem wystarczająco zaangażowany w rozmowy naszego teamu.

Innymi słowy: nie odpowiadałem na wiadomości na Slacku po 22:00. Cóż, w nocy śpię.

Zapytałem dział kadr, aby wskazali mi dokładnie, gdzie w mojej umowie jest taka zasada. Zamiast odpowiedzi, poinformowali mojego menedżera — tego, który wysyłał „pilne” wiadomości o 23:47 i umawiał „krótkie synchronizacje” w niedzielne poranki.

Oznajmił z wyższością:

„Oczekujemy elastyczności w obie strony”.

Wtedy się zagotowałem.

Zebrałem wszystkie dane ze Slacka, oznaczyłem każdą nocną wiadomość, każdy weekendowy telefon, każdy „pilny” SMS, który mógł poczekać do poniedziałku. Znalazłem nawet noc, w którą pisał do mnie, choć byłem na wakacjach — prosił o „małą przysługę”.

Wtedy wysłałem dowody.
Do HR.
Kopia: do działu prawnego. I działu płac.

Dwa dni później nastała cisza. Ton HR się zmienił:

„Po przeanalizowaniu sytuacji zdecydowaliśmy się przywrócić twój bonus, wraz z pełną wypłatą zaległych wynagrodzeń”.

Zgadnijcie, kto nagle musiał zacząć zapisywać swoje godziny pracy jak każdy inny?

Poprzestańmy na tym, że elastyczność została zdefiniowana na nowo — i to nie tak, jaki planowali w korporacji.

Zostałem jeszcze na 3 miesiące, cicho wykonując swoją pracę i tradycyjnie osiągając każdy cel. Ale coś się zmieniło. Pieniądze wróciły, ale zaufanie już nie zostało odbudowane. Każda wiadomość wydawała się testem. Każda „krótka synchronizacja” miała nieprzyjemny wydźwięk.

Odszedłem.

Bez dramatów, bez gier związanych z okresem wypowiedzenia — uprzejma rezygnacja i ciche pożegnanie.
Bo kiedy nadwyręża się zaufanie, żaden bonus go nie odkupi.

Jesteśmy wdzięczni naszemu czytelnikowi za ten list i pokazanie, co naprawdę dzieje się, gdy polityka HR spotyka się z obietnicami elastycznej pracy. Jego doświadczenie przypomina nam, że warto walczyć o sprawiedliwość i odnaleźć w sobie odwagę — siedząc cicho, nie zbudujemy lepszych, bardziej uczciwych miejsc pracy.

AI-generated Image

Kiedy praca się nie kończy.

Był czas, kiedy praca naprawdę dobiegała końca. Wychodziło się z biura czy zakładu, zamykało laptopa i wracało do swojego życia. Nawet jeśli nasze zawodowe zajęcie było stresujące, przynajmniej dochodziło się do linii mety.

A dziś? Ta granica jest bardzo mglista.

Obecnie praca nie kończy się, tylko ulega rozciągnięciu. Rozpoczyna się, zanim wzejdzie słońce i trwa jeszcze długo po zachodzie. Wkrada się do kolacji, weekendów, a nawet wakacji. Klasyczne widełki „od 9 do 17”? Cicho przekształciły się w „od 6 do 22”... z dodatkową zmianą w niedzielę.

Nazywamy to elastycznością, ale gdzieś po drodze „elastyczny” zaczęło oznaczać „zawsze dostępny”.

AI-generated Image

Co mogą faktycznie zrobić pracownicy działu HR i liderzy zespołów?

Nie da się naprawić kultury ciągłej dostępności stosując etykiety w stylu „zero e-maili po godzinie 18:00”.
Problem jest głębszy i nie ogranicza się do zarządzania czasem — wymaga rozwiązań na poziomie kultury.
Od czego więc zacząć?

1. Uczyń władzę nad swoim czasem kluczową wartością

Na początku warto w obrębie teamu określić własne granice, a potem ich bronić.
Ustal godziny kluczowej współpracy i jasno zaznacz, że elastyczność nie oznacza ciągłej dostępności.
Zachęć zespoły do zadawania sobie pytań:

  • Kiedy oczekujemy odpowiedzi w czasie rzeczywistym?
  • Kiedy jest czas na dogłębną pracę w ciszy?
  • Kiedy można całkowicie się odłączyć?

2. Przeanalizuj źródła zakłóceń

Przeprowadź dokładną analizę, skąd biorą się przerwy.
Czy spotkania trwają domyślnie 30 minut, choć wystarczyłoby 15?
Czy aktualizacje, które mogłyby być asynchroniczne, zamieniają się w niekończące się rozmowy?
Czy zadania „na ostatnią chwilę” powodują ukryty stres?

Nie musisz zakazywać spotkań — po prostu nadaj im celowy charakter.
Panuj nad chaosem, aby zapewnić skupienie.

3. Pielęgnuj zasady, które głosisz

Liderzy nadają ton. Jeśli wysyłasz e-maile o północy, twoja ekipa będzie zakładać, że taka jest filozofia pracy. Skorzystaj z funkcji opóźnionego wysyłania. Zablokuj czas na dogłębną pracę w swoim kalendarzu. I chroń go.
Publicznie demonstruj swoje godziny offline.

Pracownicy nie potrzebują pozwolenia na odpoczynek; chcą widzieć, że mogą sobie na to pozwolić.

4. Słuchaj sygnałów

Kultura ciągłej dostępności wkrada się po cichu.
Szukaj wskazówek: spadający poziom koncentracji, komentarze w ankietach dotyczące fragmentaryzacji pracy lub wzrost aktywności poza godzinami pracy.
Obserwuj i słuchaj — niech to będzie twój nawyk.
Kiedy zauważysz problem, nazwij go. Pracownicy nie oczekują doskonałości, a uczciwości.

Granice są nowym walorem

Praca nie staje się trudniejsza, ponieważ ludziom mniej zależy, ale dlatego, że nigdy się nie kończy.
Aby chronić kreatywność, współpracę i koniunkturę, liderzy muszą pomagać swoim ludziom odzyskać ich własny czas — w praktyce.

Prawdziwa elastyczność nie oznacza bycia dostępnym w każdej chwili.
To możliwość wciśnięcia pauzy.

Czy zgodzicie się ze stwierdzeniem, że gdzieś pomiędzy „pracą z dowolnego miejsca” a „ciągłym byciem online” zapomnieliśmy, jak odpoczywać?

14 historii osób, które rzuciły pracę pod wpływem impulsu, ale wcale tego nie żałują

Komentarze

Otrzymuj powiadomienia
Masz szczęście! Ten wątek jest pusty,
co oznacza, że masz prawo do pierwszego komentarza.
Śmiało!

Powiązane artykuły