Utrzymywałam nas przez lata. On nie kiwnął palcem

Związki
14 godziny temu

Związki i finanse potrafią być trudne do pogodzenia. Czasami prowadzą do odkryć, które decydują o dalszym kierunku małżeństwa. Trisha przekonała się o tym, gdy jej mąż odmówił podjęcia zwykłej pracy, a ona w końcu zrozumiała, co tak naprawdę działo się przez cały ten czas w ich związku. Napisała do nas, próbując nadać sens całej sytuacji.

Ai-generated image

List Trishy:

Cześć, Jasna Strono!

Nazywam się Trisha, mam 39 lat, a ze swoim mężem Stevenem (41) jestem w małżeństwie prawie 7 lat. Kiedy zaczęliśmy być razem, od razu dał jasno do zrozumienia, że „normalna” praca od 9 do 17 to nie dla niego. Jest artystą — interesuje się muzyką, ma różne biznesowe pomysły i pracuje jako freelancer.

Na początku mnie to w nim fascynowało. Miał pasję i wielkie wizje, i pomyślałam, że może po prostu potrzebuje kogoś, kto w niego uwierzy. Chciałam być tą osobą.

Minęły jednak lata, a to ja zaczęłam pracować. I co najgorsze — on zachowywał się, jakby to było całkowicie normalne.

Kiedy poruszyłam temat i powiedziałam, że ciężko jest wszystko ogarnąć finansowo, i że marzy mi się trochę stabilizacji, odpowiedział: „To zrób, żeby tak było”. Więc zrobiłam.

Znalazłam drugą pracę. Potem kolejną fuchę na boku. Zasuwałam, pokrywając 90% naszych wydatków — czynsz, jedzenie, samochód, ubezpieczenia, sprawy zdrowotne... wszystko.

Na początku czułam dumę, myślałam: okej, ogarniam to dla nas obojga. Myślałam, że w końcu on też się zaangażuje — ale nie zrobił tego.

Ostatnio prawie w ogóle ze sobą nie rozmawiamy — ani o przyszłości, ani o wspólnych celach. Nawet o głupotach, jak na przykład co zjeść na kolację. Po prostu... egzystujemy obok siebie.

Znowu spróbowałam o tym porozmawiać i powiedziałam, że czuję, że się od siebie oddalamy. Odpowiedział: „Ciągle jesteś w pracy”. To zabolało. Bo tak, ciągle pracuję... dla nas.

Coraz częściej zastanawiam się, czy nie zbudowałam całego życia wokół człowieka, który tak naprawdę nie chce niczego budować. Nie chcę go nienawidzić, ale zaczynam czuć złość. I gdy myślę o tym, jak mało wnosi — emocjonalnie i finansowo — czuję, że jestem wykorzystywana.

Czy więc jestem niesprawiedliwa, że mam już dość dźwigania wszystkiego, mimo że od początku wiedziałam, z kim jestem?

Pozdrawiam
Trisha

Cześć, Trisho! Dziękujemy za twój list. Oto co chcemy ci powiedzieć.

Stabilność czy harówka — pieniądze trzeba jakoś zarobić.

Zarabianie na życie to konieczność. Wiele osób wykonuje pracę, której nie lubi, bo rozumie, że ktoś musi płacić rachunki. To, że Steven jest artystą, nie daje mu wolnej ręki, by odciąć się od rzeczywistości — zwłaszcza kiedy to ty dźwigasz cały ciężar. Jego styl życia dosłownie odbywa się Twoim kosztem. I szczerze mówiąc — jego obojętność zaczyna irytować.

Wspólne życie, które razem budujecie, wymaga zaangażowania z obu stron. Tymczasem to ty dajesz z siebie wszystko — i nie chodzi tylko o rachunki. Dźwigasz cały związek. A to, że czujesz się wykorzystywana, oznacza, że jakaś część ciebie wie, że zasługujesz na więcej.

Nie musisz czuć się winna, że się od siebie oddalacie.

To w porządku uświadomić sobie, że życie lub związek, którego kiedyś się chciało, już nie pasuje do tego, kim się teraz jest. Ty się zmieniłaś i dojrzałaś. Steven pozostał taki sam. Widać tu wyraźną nierównowagę. Związek to dwoje ludzi rozwijających się razem — więc jak możecie budować wspólną przyszłość, skoro nie jesteście nawet na tej samej stronie?

Jeśli Steven odmawia dołączenia do ciebie na tej stronie, to masz dwie opcje — wrócić na jego, albo zacząć pisać własną historię. Znasz już smak niezależności i samodzielności, więc powrót może być trudny. Musisz więc zadać sobie pytanie — kim chcesz być? I czy będziesz w stanie spojrzeć sobie w oczy, jeśli zostaniesz w tym małżeństwie i nic się nie zmieni?

Zaufaj intuicji. Już teraz robisz trudne rzeczy.

Zaufaj swoim instynktom – one próbują cię chronić. Już udowodniłaś, że potrafisz radzić sobie w trudnych sytuacjach. Nie musisz tego dalej udowadniać komuś, kto nawet nie próbuje. Pokazałaś, że umiesz działać pod presją, ogarniać rzeczywistość i dźwigać ogromny ciężar.

Pokazałaś swoją siłę raz za razem. Jesteś w pełni zdolna do samodzielnego życia. Po prostu nigdy nie miałaś u boku kogoś, kto by tę siłę dostrzegł i dorównał ci własną.

Trisha, czas spojrzeć uczciwie na swoje małżeństwo i zastanowić się, czy to naprawdę taki związek, w jakim chcesz być. Jeśli nie — trzeba będzie odbyć trudne rozmowy i podjąć trudne decyzje.

Pamiętaj, by zaufać sobie i nie zapominać o własnej sile. Jeśli pozwolisz jej się poprowadzić, to czujemy, że kolejny rozdział Twojego życia może być znacznie lepszy niż ten pierwszy.

Utrzymanie jedności w rodzinie to ogromne wyzwanie motywowane miłością i troską. Po drodze może pojawić się jednak wiele wyzwań. Nasza czytelniczka podzieliła się swoimi doświadczeniami w sprawie sporu o spadek, który doprowadził do rozłamu w jej rodzinie.

Zobacz, kto jest autorem zdjęcia Ai-generated image

Komentarze

Otrzymuj powiadomienia
Masz szczęście! Ten wątek jest pusty,
co oznacza, że masz prawo do pierwszego komentarza.
Śmiało!

Powiązane artykuły