Zwróciłam uwagę koleżance, że chodzi boso po biurze i bardzo tego pożałowałam

Ludzie
8 godziny temu

Czasem drobne problemy w pracy mogą przerodzić się w coś, czego zupełnie się nie spodziewamy. Tak właśnie było w moim przypadku, kiedy próbowałam rozwiązać — wydawałoby się — prostą sprawę z koleżanką z zespołu. Zaczęło się od uprzejmej prośby, a skończyło na aferze w całym biurze. Mam nadzieję, że pomożecie mi spojrzeć na to z innej perspektywy.

Nowy nawyk współpracowniczki stworzył niekomfortową atmosferę.

Cześć, Jasna Strono!

Od kilku miesięcy jestem stażystką w renomowanej firmie. Zależy mi, żeby zrobić dobre wrażenie, i do tej pory wszystko szło całkiem nieźle. Aż do momentu, gdy do zespołu dołączyła nowa współpracownica.

Moja koleżanka z pracy zawsze zdejmuje buty i chodzi boso po biurze. Na początku nie przywiązywałam do tego wagi, ale szybko okazało się, że zapach, który się wtedy unosi, potrafi uderzyć jak siekiera. Było to naprawdę trudne do zniesienia. Co gorsza, dzieliłyśmy jedno stanowisko pracy, a mam wrażenie, że inni też czuli się niekomfortowo — choć nikt nic nie mówił.

Zaczęłam od subtelnych aluzji. Mówiłam na przykład: „Ale zimno dzisiaj, idealna pogoda na ciepłe buty”, licząc, że się domyśli. Nic z tego. Zapach nie znikał, a napięcie wokół nas tylko rosło.

Bezpośrednie podejście doprowadziło do konfrontacji.

Po kilku dniach stwierdziłam, że muszę powiedzieć coś wprost — ale chciałam zrobić to delikatnie. Podczas spokojnej chwili poprosiłam ją uprzejmie, by w pracy miała buty na sobie. Nawet dodałam: „Wiem, że obcasy bywają niewygodne — dlatego ja zazwyczaj noszę baleriny”, starając się okazać zrozumienie.

Spojrzała na mnie zdziwiona i zapytała: „A co to za różnica?”.

Starałam się być dyplomatyczna i odpowiedziałam: „Po prostu trochę mnie krępuje widok bosych stóp w pracy”.

Jej odpowiedź była krótka: „To nie patrz”.

Byłam zaskoczona, ale postanowiłam wspomnieć o prawdziwym problemie. Powiedziałam spokojnie: „To nie tylko o to chodzi. Jest też lekko nieprzyjemny zapach, który zniknąłby, gdybyś trzymała buty na nogach”.

Wtedy wszystko się posypało. Zrobiła się bardzo defensywna, po czym warknęła: „Moje stopy nie śmierdzą. Może po prostu masz wrażliwy nos”. Zagroziła też, że jeśli będę ją dalej „nękać”, zgłosi mnie do HR-u.

Sytuacja nieoczekiwanie się zaostrzyła.

Byłam zszokowana jej reakcją i postanowiłam odpuścić, mając nadzieję, że sprawa rozejdzie się po kościach. Ale to nie był koniec. Następnego dnia zaskoczyło mnie wezwanie od HR — okazało się, że koleżanka złożyła na mnie oficjalną skargę. W sprawę został też wciągnięty mój przełożony. Tego samego dnia, podczas spotkania zespołu, padło ogólne przypomnienie, by „okazywać szacunek dla osobistych wyborów i przestrzeni innych” — co jasno dawało do zrozumienia, że chodzi o moją sytuację.

Koleżanka zadbała o to, by wszyscy wiedzieli, że mnie zgłosiła, przez co poczułam się publicznie upokorzona. Wszystko wskazywało na to, że to ja przesadziłam. Żałowałam, że w ogóle coś powiedziałam.

Tydzień później sprawy przybrały nieoczekiwany obrót. Otworzyłam skrzynkę mailową i zobaczyłam nową inicjatywę: każdy pracownik mógł anonimowo zgłaszać pomysły na poprawę firmowego dress code’u. Większość była standardowa — coś o piątkach bez garnituru czy luźniejszych zasadach. Ale jedna propozycja się wyróżniała — postulowała zakaz chodzenia boso po biurze. Ku mojemu zaskoczeniu, zyskała ogromne poparcie i mnóstwo komentarzy.

Koleżanka była przekonana, że to ja zgłosiłam tę sugestię. Podeszła do mnie i z pretensją zapytała: „Dlaczego próbujesz mnie upokorzyć?”.

Zapewniłam ją, że nie miałam z tym nic wspólnego, ale nie uwierzyła. Atmosfera stała się tak niezręczna, że zaczęła mnie całkowicie unikać. Ironiczne jest to, że ta anonimowa sugestia zawstydziła ją o wiele bardziej niż moja wcześniejsza, spokojna prośba. Tydzień później sama zaczęła nosić baleriny — jeszcze zanim zmieniono jakiekolwiek zasady.

Rozwiązanie przyniosło mieszane uczucia.

Tak więc choć teraz nosi buty, a „zapach” zniknął, między nami panuje ogromny chłód. Czuję też, że inni w zespole patrzą na mnie z dystansem. Czy zrobiłam coś źle, wyrażając swoją opinię? Czy powinnam przeprosić, żeby rozładować napięcie? Naprawdę nie wiem, jak naprawić tę atmosferę. Będę wdzięczna za każdą radę.

Dziękujemy za podzielenie się historią. To rzeczywiście trudna i stresująca sytuacja. Oto kilka wskazówek od zespołu Jasnej Strony, które mogą pomóc Ci lepiej sobie z tym poradzić i unikać podobnych napięć w przyszłości

Nasza rada

  • Porozmawiaj z koleżanką — uprzejmie i spokojnie wyjaśnij swoje intencje. Jeśli trzeba, przeproś, by zamknąć temat.
  • Dokumentuj sytuację — zapisuj swoje obserwacje, daty i konkretne zdarzenia, zwłaszcza jeśli sprawa eskaluje i wymagana będzie interwencja HR-u.
  • Zasięgnij porady HR — zamiast zwracać uwagę osobiście, można zapytać dział HR o sposób rozwiązania problemu. Są wyszkoleni do mediacji i radzenia sobie z wrażliwymi problemami w miejscu pracy.
  • Zachowaj dyskrecję — nie rozmawiaj o sprawie z innymi pracownikami, by uniknąć plotek i zachować profesjonalizm.
  • Bądź empatyczna — postaraj się zrozumieć, że koleżanka może mieć swoje powody. Czasem szczera rozmowa działa lepiej niż formalna skarga.

Z taktownym podejściem i chęcią znalezienia rozwiązania możesz łagodniej przejść przez trudne sytuacje w pracy i uniknąć niepotrzebnych konfliktów.

Jeśli zastanawiacie się nad zmianą pracy, oto 8 umiejętności, których aktywnie poszukują szefowie, a które nie mają nic wspólnego z technologią.

Komentarze

Otrzymuj powiadomienia
Masz szczęście! Ten wątek jest pusty,
co oznacza, że masz prawo do pierwszego komentarza.
Śmiało!

Powiązane artykuły

tptp