12 mrocznych historii, które im dłużej analizujesz, tym bardziej przerażają

Niektóre historie nie tylko chwytają za serce, ale wręcz przebijają je na wylot. To momenty, które pozostawiają ludzi bez słowa, z szeroko otwartymi oczami i szczęką na podłodze. Przeczytacie tu o niewyobrażalnych odkryciach, dziwnych decyzjach i innych cudach — te prawdziwe historie zostaną w tobie na długo.
Każda z nich jest pełna emocji, prawdy i surowego człowieczeństwa. Na pewno wstrząsną tobą do głębi.
3 miesiące temu urodziłam moją kochaną córeczkę Emmę. Moja teściowa ją uwielbia i troszczy się o nią od momentu narodzin. Niedawno miałam nagłą sytuację rodzinną i teściowa opiekowała się dzieckiem, gdy mnie nie było.
Wyobraźcie sobie, w jakim szoku byłam, gdy wróciłam do domu i zobaczyłem moją teściową całującą Emmę po jej małej twarzy, policzkach, nosie, a nawet gdzieś w okolicach ust. Co czyni ten niehigieniczny akt czułości jeszcze gorszym, to fakt, że moja mama ma wirus HSV, z tymi wszystkimi opryszczkami na ustach. Nie przypuszczałam, że z tym problemem zdrowotnym pomyśli o czymś tak nieodpowiedzialnym, jak całowanie noworodka w twarz.
Teraz bacznie ją obserwuję, gdy jest w pobliżu mojej córki. Nigdy więcej na to nie pozwolę.
Moja mała córeczka budziła się w środku nocy, przybiegała do mnie i płakała, narzekając, że ma koszmary. Widziała wredną panią o imieniu Sarah, która goniła ją i krzyczała. Była wysoka, miała długie rude włosy i niebieskie oczy.
Aż pewnego dnia odkryłam, że ta kobieta, Sarah, była w rzeczywistości nową nauczycielką w szkole podstawowej mojej córki. Wyglądała jak moja córka, miała to samo imię i była naprawdę surowa dla dzieci.
Ale najbardziej zadziwiające było to, że moja córka zaczęła mieć te sny w nocy na początku września, a nowa nauczycielka została zatrudniona przez dyrektora i wprowadzona do klasy kilka miesięcy później, pod koniec grudnia. Moja córka nigdy wcześniej jej nie spotkała.
W pewne lato mój brat i ja pracowaliśmy jako nastoletni kelnerzy w eleganckiej restauracji po drugiej stronie miasta. Jednego intensywnego wieczoru szef poprosił nas, abyśmy zostali dłużej i posprzątali, oferując wypłatę za nadgodziny i darmowy posiłek. Zgodziliśmy się, bo byliśmy młodzi i nieświadomi i ostatecznie wracaliśmy do domu około 3 nad ranem. Mój brat prowadził, siedzieliśmy w ciszy, na wpół śpiąc, przy cicho grającym radiu.
Nagle zauważyłem dziwny, słodko brzmiący szum — prawie jakby ktoś nucił. Ściszyłem muzykę i zapytałem, czy on też to słyszy. Spojrzał na mnie z szeroko otwartymi oczami, mówiąc, że myślał, że to ja nucę — ale nie do piosenki z radia. W tym momencie wcisnął hamulec i zdaliśmy sobie sprawę, że zaparkowaliśmy tuż obok cmentarza.
Nawet po wyłączeniu radia nucenie nie ustawało — wyraźnie dziecięcy głos, miękki i nawiedzający. Przestraszyliśmy się, krzyknęliśmy i uciekliśmy w pośpiechu do domu. Mama była już na nogach i popijała kawę. Mój brat nie mógł przestać o tym mówić. Co dziwne, brzęczenie zniknęło, gdy tylko oddaliliśmy się od cmentarza. A co najgorsze, nigdy nie dostaliśmy obiecanej kolacji.
Moja babcia często dawała upust swoim emocjom, czym zawsze wszystkich zaskakiwała. Ale w pewnym momencie jej zdrowie osłabło i prawie w ogóle nie mówiła. Któregoś spokojnego popołudnia siedzieliśmy tylko we dwoje w salonie. Ona kiwała się na krześle i nagle krzyknęła: „Wkrótce będzie tu dużo podpasek!”.
Potem bez słowa zamknęła oczy, jakby nic się nie stało. Siedziałam tam zmrożona i całkowicie przerażony. Kilka godzin później dostałam swój pierwszy okres.
Do dziś nie potrafię wyjaśnić, skąd wiedziała. Może to był przypadek... a może coś więcej. Tak czy inaczej było to szokujące doświadczenie.
Zaledwie 3 tygodnie przed moim ślubem dostałam bardzo słodką wiadomość od mojej przyszłej teściowej. Brzmiała tak: „Kochana, jesteś taką piękną panną młodą!”. Byłam wzruszona i prawie się popłakałam. Pomyślcie tylko, w jakim szoku byłam, gdy następnego dnia odkryłam, że wysłała tę wiadomość przypadkowo.
Okazało się, że chciała ją wysłać do byłej żony mojego partnera, z którą był rozwiedziony od ponad 5 lat. Wpatrywałam się w telefon, nie wiedząc, czy powinnam się śmiać, płakać czy wszystko odwołać. Moment nie mógł być dziwniejszy ani bardziej niezręczny.
Nie doszło do żadnych przeprosin. Nic, po prostu cisza. Nigdy nie poruszyłam tego tematu, ale też nigdy nie opuścił on moich myśli. Powiedzmy, że po tym wydarzeniu atmosfera wokół ślubu bardzo zgęstniała.
Na moim ślubie z byłym mężem jego matka pojawiła się w sukience niemal identycznej jak moja — ten sam kolor, ta sama koronka. Twierdziła oczywiście, że to zbieg okoliczności. Jakby tego było mało, zrobiła scenę, idąc do ołtarza tuż za mną, podczas gdy goście przypatrywali się temu w zdziwieniu.
Na tym jej zuchwałość się nie skończyła. W filmie z przyjęcia dała radę mojemu byłemu: „Cóż, synu, przynajmniej zawsze możesz się rozwieść”. Nikt się nie śmiał, ale ona wyszczerzyła zęby, jakby właśnie wygłosiła nie wiadomo jaką puentę. Pamiętam, że byłam oszołomiona, zastanawiając się, czy wiedziała coś, czego ja nie wiedziałam.
Patrząc wstecz, może to była prawdziwa przepowiednia. Nie trzeba dodawać, że teraz jesteśmy już rozwiedzeni. I nie sądzę, żeby nawet udawała zaskoczoną.
Moja przyjaciółka stała upokorzona przed ołtarzem, bo jej narzeczony nagle zniknął z biletami na miesiąc miodowy. Zamiast odwołać podróż, zabrał swojego... „brata”. Następny rok próbowała się odbudować, chodziła na randki, leczyła się i starała się żyć dalej.
Potem nagle on wrócił, z przeprosinami i wielkim żalem. Aby ją udobruchać, kupił jej ogromny pierścionek i zaplanował przesadzony ślub. O dziwo, przyjęła oświadczyny.
Niedługo potem związali się węzłem małżeńskim, a teraz mają córeczkę. To szalone, jak historie miłosne wymykają się normalnym zasadom.
Wiele lat po moim katastrofalnym rozwodzie mój były teść miał czelność poprosić moją matkę, by wybrała się z nim na romantyczną wycieczkę. Natychmiast odrzuciłam ten pomysł.
Powiedziałam jej: „Rozwiodłam się z jego synem po tym, jak chciał nawiązać romans z moją siostrą, a teraz jego tata cię podrywa?”. Cała ta rodzina nie miała za grosz wstydu. Moja mama tylko zamrugała z niedowierzaniem, niepewna, czy to był żart.
Niestety nie był. Niedaleko pada jabłko od jabłoni — i w tym przypadku też gnije. Niektórzy ludzie naprawdę przekazują dalej swoją zuchwałość.
Mój tata ma identycznego bliźniaka, więc genetycznie dzieci jego brata powinny być dla mnie jak przyrodnie rodzeństwo. Jakiś czas temu ja i moje rodzeństwo skorzystaliśmy z usług laboratorium genealogicznego, a później w nasze ślady poszła trójka naszych kuzynów. Wtedy zrobiło się dziwnie.
Jeden kuzyn pojawił się jako przyrodnie rodzeństwo, co miało sens. Ale drugi pojawił się jako kuzyn pierwszego i drugiego stopnia. A trzeci? W ogóle się nie pojawił. Okazało się, że ich matka oszukiwała przez lata, a badanie DNA to potwierdziło.
Tylko najstarszy był biologicznym synem mojego wujka. Drugi był kogoś innego z rodziny, a najmłodszy pochodził od zupełnie obcej osoby. To był totalny chaos. Czułem się okropnie — nie zasłużyli na to, by poznać taką prawdę.
Pracowałam na nocne zmiany jako pielęgniarka i widziałam sporo niesamowitych rzeczy, ale jedna historia wciąż przyprawia mnie o dreszcze. Działo się to w domu opieki, który kiedyś był ogromną, skrzypiącą rezydencją, jak z horroru. Ale co było najdziwniejsze? Prawie każdy mieszkaniec wspominał, że widział małą dziewczynkę.
Pytali: „Czy to twoja córka?” lub „Dlaczego ta dziewczynka nie śpi tak późno?”, wpatrując się obok mnie w pustą przestrzeń. Nikt poza nimi nigdy jej nie widział. I zawsze kilka dni później odchodzili, bez wyjątku.
Stało się to cichą, niewypowiedzianą przepowiednią. Ja i inni pracownicy założyliśmy, że była to bujna wyobraźnia tych ludzi, prawdopodobnie związana z ich dzieciństwem, jako że śledzili całe swoje życie we wspomnieniach.