10 przypadków, gdy „klient ma zawsze rację” okazało się przesadą

Ciekawostki
4 godziny temu

„Klient ma zawsze rację” to powszechnie znane powiedzenie, ale czasami wydaje się, że wszechświat lubi sprawdzać, jak daleko można nagiąć tę zasadę. Od dziwacznych próśb po wręcz zabawne nieporozumienia, klienci czasem traktują tę mantrę nieco zbyt dosłownie. Zapnij pasy i przygotuj się na najzabawniejsze interakcje z klientami, które sprawiły, że wszyscy, łącznie z personelem, drapali się po głowach i zastanawiali, czy to naprawdę się wydarzyło?

1

  • Do naszej kawiarni weszła klientka i zamówiła karmelowe macchiato. Podałam jej kawę, ale zanim zdążyłam odejść, krzyknęła: „Nie to zamówiłam! Poprosiłam o mocha!”. Spojrzałam na paragon i zdałam sobie sprawę, że zamówiła dokładnie to, co dostała.
    Kiedy zwróciłam na to uwagę, powiedziała: „Cóż, zmieniłam zdanie! Ale powinnaś wiedzieć, o co mi chodziło”. Po dłuższej wymianie zrobiłam jej tę mochę... a ona nadal narzekała, że jest za słodka.

2

  • Kiedy pracowałem jako kelner w steakhousie, jeden z klientów odesłał swój stek trzy razy. Najpierw był zbyt krwisty. Potem zbyt dobrze wysmażony. Gdy wrócił po raz trzeci, spojrzał i stwierdził: „Dokładnie takiego chciałem!”.
    Jednak zamiast się nim cieszyć, narzekał, że teraz jest „za zimny”. Po prostu skinąłem głową i przeprosiłem, po czym przyniosłem mu świeżo przygotowany stek... nowy. Są dni, gdy po prostu nie sposób wygrać.

3

  • Złożyłem zamówienie i kelner zniknął. Jedzenie przyniósł inny. Zauważyłem pierwszego dopiero, gdy podsunął mi rachunek, dwukrotnie zakreślając długopisem rubrykę z napiwkiem. Zapłaciłem tylko za jedzenie i wstałem.
    Spojrzał na mnie, chwycił brudny talerz ze stolika i przy wszystkich zapytał: „Myślisz, że to przyszło samo?”. Najspokojniej jak to możliwe, odpowiedziałem mu, że nie zrobił nic poza przyjęciem mojego zamówienia i przyniesieniem rachunku, więc napiwek dałem kelnerowi, który faktycznie mnie obsługiwał i, nawiasem mówiąc, wyglądał na nowego pracownika. Jego twarz zrobiła się czerwona i wyglądał, jakby chciał się zamachnąć. Potem po prostu odwrócił się na pięcie i odszedł.
    Myślę, że postąpiłem słusznie, ale mimo wszystko czułem, że zrobiłem coś złego. Co jeśli miał po prostu zły dzień? A jeśli coś się stało i potrzebował przerwy?

4

  • Przyszła pewna pani, zamówiła sałatkę i po pierwszym kęsie zawołała mnie do siebie. Krzyknęła: „Nie tego chciałam! Jest za dużo sałaty i za mało pomidorów”. Przeprosiłem i zaproponowałem, że przygotujemy nową.
    Kiedy przyniosłem nową sałatkę z większą ilością pomidorów, stwierdziła: „To zły rodzaj pomidorów. Chciałam cherry, nie rzymskie!”. Przysięgam, że miała pewnie dokładną wizję, jak powinien smakować każdy pomidor.

5

  • Klient wszedł do sklepu, wziął największego arbuza i próbował wyjść bez płacenia. Grzecznie zatrzymałem go i powiedziałem: „Proszę pana, musi pan za to zapłacić”. Spojrzał na mnie i odpowiedział: „Robię tylko test jego ciężaru. Zapłacę po wszystkim”.
    Powiedziałem mu, że to tak nie działa, a on westchnął, odłożył arbuza i wyszedł. Nadal jestem zaskoczony tym „testem”.

6

  • Pewna kobieta poprosiła o smoothie bez cukru, mleka i owoców. Chciała po prostu dostać „coś zdrowego”. Przygotowałam jej mieszankę jarmużu, szpinaku oraz wody kokosowej i podałam. Wzięła łyk, spojrzała na mnie i powiedziała: „Smakuje jak syf!”.
    Nie mogłam się powstrzymać i odpowiedziałam: „To nie mój problem”. Nie spodziewała się takiej odpowiedzi: „Cóż, nie prosiłam o syf! Następnym razem niech smakuje jak koktajl mleczny!”. Czasami myślę, że zapomniała, że poprosiła o coś „zdrowego”.

7

  • Pracowałam w restauracji meksykańskiej. Klientka poprosiła o burrito „bez fasoli”. Kiedy jej takie podałam, stwierdziła: „W tym jest fasola”. Zapewniłem, że nie ma, ale nalegała: „Czuję ją”.
    Przejrzałyśmy całe burrito i wciąż twierdziła, że czuje fasolę. Zrobiłam nowe i wreszcie poszła... ale ciągle nie wiem do końca, co jej zdaniem znaczyło „bez fasoli”.

8

  • Pracowałem w hotelu, kiedy jedna z pań mieszkających u nas poprosiła mnie, bym naprawił windę. Odpowiedziałem, że działa dobrze, ale ona nalegała: „Nie jedzie wystarczająco szybko, jak na mój gust”. Następnie zażądała, abym wezwał inżyniera, który ją „przyspieszy”.
    Grzecznie odpowiedziałem, że windy to nie samochody wyścigowe. Popatrzyła na mnie z niedowierzaniem, jakbym właśnie zrujnował jej plany na podróżowanie z prędkością światła.

9

  • Pewna pani zamówiła zupę, a kiedy ją przyniosłam, natychmiast powiedziała: „Jest za gorąca! Próbujesz spalić mnie żywcem!”. Przeprosiłem i zaproponowałem, że przyniosę jej nową, chłodniejszą, ale odmówiła, mówiąc: „Powinien pan wiedzieć, że jest za gorąca. Powinien pan ją sprawdzić przed podaniem”.
    Spędziłem następne dziesięć minut obserwując, jak z wielkim dramatyzmem popija zupę, jakby prowadziła grę o wielką stawkę.

10

  • Pracowałam w kawiarni i klient poprosił o kanapkę śniadaniową. Kiedy mu taką podałam, wpatrywał się w nią i powiedział: „Prosiłem, by była bez cebuli. Ta jest zła”. Sprawdziłam zamówienie i potwierdziłam, że cebuli nie było na liście.
    Doszło do burzliwej wymiany zdań, podczas której upierał się, że cebula musi być w przepisie podstawowym, ponieważ, jak powiedział: „to normalne, że w kanapce śniadaniowej jest cebula”. Wyszedł wkurzony, a ja zastanawiałam się, czy może czegoś nie wiem w złożonym temacie kanapek śniadaniowych.

Koniec końców, jakkolwiek nietypowe ma prośby czy dziwne skargi, klient zawsze ma rację, a przynajmniej tak to widzi w swoim własnym świecie. Choć odrobina cierpliwości, humoru i serdeczności potrafi zmienić nawet najbardziej zaskakujące sytuacje, czasem obsługa klienta to wyzwanie!

Komentarze

Otrzymuj powiadomienia
Masz szczęście! Ten wątek jest pusty,
co oznacza, że masz prawo do pierwszego komentarza.
Śmiało!

Powiązane artykuły