18 osób, które dały niezłą nauczkę bezczelnym ludziom

Ludzie
miesiąc temu

Mściwość nie jest może najlepszą cechą, ale bywa przydatna. W końcu, jeśli bezczelni ludzie nie dostaną dobrej nauczki, prawdopodobnie wejdą nam na głowę. Dlatego osoby, które potrafią sobie z nimi poradzić, zasługują na słowa uznania.

  • Taki obrazek zaobserwowałem na swoim podwórku. Sąsiad, młody chłopak, odśnieżał miejsce pod swój samochód, przekopując się łopatą przez wielką zaspę. Jego samochód stał trochę dalej. Sąsiad odśnieżył kawałek, wbił łopatę w śnieg i poszedł po swój samochód. W tym czasie na oczyszczonym miejscu zaparkował inny kierowca, chociaż widział, że chłopak tu odśnieżał. Zignorował wszelkie pretensje, oświadczając, że nic to go nie obchodzi, miejsca są dla wszystkich. Po odczekaniu, aż facet z poczuciem dumy i wyższości pójdzie do domu, chłopaczek zawołał znajomych. Przyszły 3 osoby z łopatami i błyskawicznie zakopały samochód aż po dach. Nigdy nie widziałem tak szybkiej pracy.
  • Mama często zapomina umyć kubek po porannej kawie, bo spieszy się do pracy. Tatę, z niezbyt jasnych dla mnie powodów, naprawdę to wkurza. Postanowił więc dać mamie nauczkę: położył nieumyty kubek na jej poduszce. Mama, gdy zobaczyła to przedstawienie i usłyszała wyjaśnienie taty, umyła kubek i przeprosiła. A potem obeszła cały dom i zebrała wszystkie rzeczy, które tata zapomniał odłożyć: śrubokręty, opakowania, skarpetki, bluzy, talerze, i ułożyła je po jego stronie łóżka. Następnie usiadła i powiedziała do ojca: „Teraz twoja kolej”. Skończyło się na tym, że tata odkładał swoje rzeczy na miejsce aż do 1:00 w nocy, aby móc się położyć. Teraz już nie „uczy” mamy, tylko myje jej kubek.
  • Chodzę na fitness. Miałam trenerkę, która lubiła robić obraźliwe żarty na czyjś temat podczas zajęć, a potem mówiła: „Tylko żartowałam, he-he”. Na jednych zajęciach zaczęła mi dokuczać, a potem dogryzła innej dziewczynie, mówiąc jej coś w stylu: „Nie musisz tu pokazywać swoich kości. Nie potrzebujesz kości, potrzebujesz mięśni!”. Nie chciałam już do niej chodzić. Zajęć jest mnóstwo, zawsze można znaleźć innego trenera. Po jakimś czasie czekałam na zajęcia z inną prowadzącą. Podeszła moja poprzednia trenerka i powiedziała: „Mam dzisiaj z wami zastępstwo. Cieszycie się?”. Najwyraźniej chciała usłyszeć komplementy i jak bardzo jesteśmy szczęśliwi. Wszyscy milczeli, a ja szczerze powiedziałam: „Jakoś wytrzymamy!”. Ależ się skrzywiła. Zaczęła powtarzać wszystkim, którzy nie słyszeli: „Powiedzieli mi, że jakoś ze mną wytrzymają!”. Dodałam tekścik w jej stylu: „Żartowałam!”. Ale ona nie była rozbawiona. Od tamtej pory, ilekroć spotykałam ją gdzieś na korytarzu, patrzyła na mnie z wrogością!
  • Po ślubie przyjaciółka przeprowadziła się do mieszkania męża. Przez pierwszy rok wszystko było w porządku, ale potem jej mąż przestał pracować. Najpierw został zwolniony, a potem nie mógł znaleźć nowej pracy. Trwało to przez rok. Przyjaciółka ufała mu, wyposażyła na własny koszt mieszkanie. Ale skończyła się jej cierpliwość i zdecydowała się na rozwód. Zamierzała zabrać wszystko, co kupiła, ale mąż był szybszy i zabrał cały sprzęt AGD i elektronikę do swoich rodziców. A oni oczywiście kochali swojego synka, więc nie chcieli zachować się po ludzku. Ale przyjaciółka była zdeterminowana: podczas gdy jej mąż gdzieś wyszedł, przyszła do mieszkania i wywiozła wszystkie meble, zabrała też umywalki, krany, usunęła nawet toaletę. Ogólnie rzecz biorąc, zabrała wszystko, ponieważ przeprowadzali się do nowego, niewykończonego budynku. Jej mąż próbował protestować, ale ona powiedziała, że zabrała tylko to, za co zapłaciła. Nie zdecydował się pójść na policję. W końcu sprzedał wszystko, co miał w domu rodziców, ale nadal nie było to wystarczająco dużo, aby uzupełnić wyposażenie domu. A wystarczyło, żeby zachował się przyzwoicie.
  • Sprzedałem auto teściowej jakieś 10 lat temu, wystawiłem je za 40 tysięcy. Przyjechał facet, obejrzał, auto mu się spodobało i zaczął się targować. Nie chciałem obniżać ceny (i tak nie była wysoka), ale teściowa zgodziła się na 35 tysięcy. Facet wziął auto za tę cenę, ale drugiego kompletu opon mu nie dałem, powiedziałem, że nie mam. Wystawiłem je na sprzedaż przez internet i zgłosił się ten sam facet! Na początku był oburzony, mówiąc, że te opony należą do jego samochodu. Odpowiedziałem mu, że gdyby kupił samochód za 40 tysięcy, dostałby je za darmo, ale i tak taniej mu wyjdzie. Musiał kupić opony za cenę, jakiej zażądałem.
  • Moja współlokatorka jest weganką, a ja nie. Wszystko było w porządku, dopóki nie zrobiono jej prania mózgu. Zaczęła mnie nękać wypowiedziami typu: „Jesteś podła, bo jesz mięso!”. To irytujące! Zanim się wyprowadziłam, postanowiłam się na niej odegrać. Moja współlokatorka uwielbia rośliny, ma mnóstwo kwiatów, rozmawia z nimi, a nawet nazywa je po imieniu. Poszłam do sklepu ogrodniczego i kupiłam kilka różnych gatunków mięsożernych roślin, a potem postawiłam je w kuchni obok jej doniczek. Ależ ona krzyczała! Była wściekła (bo jak to: rośliny, które jedzą żywe istoty!), ale nie mogła nic zrobić. A ja nawet z przyjemnością opiekowałam się kwiatami. © Sad-Combination-9471 / Reddit
  • Mam w pracy koleżankę w wieku około 45 lat. Niesamowicie złośliwa i wiecznie zrzędząca: a to źle się ubieram, a to pomalowałam paznokcie na zły kolor (czerwony ponoć sprawia, że wyglądam grubo!) Kiedyś wywalił jej się program w komputerze, więc niechętnie, po cichu, poprosiła mnie o pomoc. Och, poszłam na całość! Oznajmiłam: „Co? Nie wiesz, gdzie nacisnęłaś? Rzućmy na to okiem!”. I powiedziałam to wszystko celowo głośno, aby całe biuro mogło usłyszeć. A ona mnie uciszyła i poprosiła, żebym nie mówiła tak głośno. Nie, nie, kochanie. Dałaś mi milion niepotrzebnych rad, a ja w zamian dam ci małą próbkę. Po tym już nigdy o nic mnie nie prosiła.
  • Moja przyjaciółka Ala miała chłopaka: miłego, troskliwego, uważnego. Pamiętał o wszystkim: i kiedy się poznali, i jakie kwiaty lubi, i jakie filmy — no, wszystko! Kupił mieszkanie, zamieszkali tam razem i robili kosztowne remonty. Aż pewnego dnia Ala wróciła do domu po pracy, a przed drzwiami stały walizki z jej rzeczami. Facet zamknął się w domu, nie odbierał telefonów. Ala pochodzi ze wsi, nie ma zbyt wiele pieniędzy. Przyjechała do mnie na noc. Rano jej chłopak poszedł do pracy, a ona popędziła do jego mieszkania, żeby zabrać drobiazgi, których zapomniał spakować. Znalazła tam ładny notatnik, a w nim informacje na temat wszystkich jego kobiet: imię, wygląd, ulubione kwiaty, kiedy i gdzie spotkali się po raz ostatni, i tak dalej. Odkryła, że jeszcze tydzień temu, gdy ona skrobała i tynkowała ściany w jego mieszkaniu, on zabawiał się z jakąś dziewczyną. A 10 dni temu z inną, i 2 tygodnie temu też... Dziewczyn było około 20, stron prawie 40. Ala to spokojna dziewczyna, nieprzyzwyczajona do kłótni, ale nie mogła pozwolić, żeby to mu uszło bezkarnie. Szlochała przez kilka godzin, a potem rozerwała zeszyt i przykleiła go do jego zachwycającej tapety. I na drogie kafelki. I panele. Jakimś super mocnym klejem. Oczywiście oderwał kartki. Ale klej okazał się nieusuwalny. Musiał powtórzyć remont, ponownie włożyć w niego mnóstwo pieniędzy. Wieczorem sam do niej zadzwonił. Po 3 minutach, kiedy znudziło jej się słuchanie jego krzyków, rozłączyła się. Oczywiście nadal jest zraniona, ale to sprawiło, że poczuła się lepiej.
  • Kiedy byłam dzieckiem, udało mi się obciąć mamie włosy, kiedy spała. Lubiłam płatać figle, ale mama przyjmowała to ze śmiechem. Po moim „znęcaniu się” moja mama zyskała nową fryzurę, na którą nigdy wcześniej by się nie odważyła. Wyglądała w niej obłędnie dobrze, była z niej zadowolona. Ale kto wiedział, że moja mama jest tak głodna zemsty? Wczoraj obudziłam się z bobem. Uwielbiam go, oczywiście, ale nie spodziewałam się takiego obrotu spraw. Po 10 latach moja mama dopięła swego i powiedziała: „Teraz jesteśmy kwita. 1:1”.
  • Mój ojciec poczuł się urażony tym, że matka miała dość znoszenia jego zdrad i sama złożyła pozew o rozwód (a przecież powinna była siedzieć cicho i to znosić), więc nie płacił alimentów i z zasady nie uczestniczył w moim wychowaniu. Życie z pensji mamy nie było łatwe, ale dałyśmy radę. Po szkole zdecydowałam się na studia w innym mieście, potrzebowałam pieniędzy na życie. Mama nie miała oszczędności. Zdesperowana zwróciłam się do ojca, mówiąc, że nie płacił alimentów, więc niech chociaż pomoże w tej sytuacji. I wtedy tata, patrząc mi prosto w oczy, powiedział: „Najpierw udowodnij, że dawanie ci pieniędzy jest opłacalną inwestycją moich finansów. Nie widzę konkretnego planu twojego rozwoju, nie mówisz mi, kiedy zwrócisz mi pieniądze i z jakim oprocentowaniem”. Odeszłam z pustymi rękami. Było mi przykro, ale znalazłam pracę, popracowałam rok, a potem w końcu poszłam na wymarzone studia. Skończyłam je, pracuję, nieźle zarabiam. Niedawno mój ojciec napisał do mnie: „Kochana córko! Budowałem dom, ale zostałem oszukany na dużą kwotę. Pomóż mi finansowo, naprawdę tego potrzebuję”. Jak przyjemnie było rzucić mu w twarz mu jego własne zdania, nawet sobie nie wyobrażacie!
  • Pracuję jako nauczyciel. Zazwyczaj nie mam problemów z dziećmi, ale był jeden 12-letni chłopiec, z którym bardzo trudno było sobie poradzić. Często zakłócał zajęcia, przeklinał w klasie, był niegrzeczny, a po lekcji natychmiast uciekał z sali. Pewnego dnia złapałem go zaraz po dzwonku i powiedziałem mu, że bieganie po korytarzach jest niebezpieczne. A ponieważ nie potrafi chodzić normalnym krokiem jak dorosły, będę go prowadzić do klasy za rękę, jak małego chłopca. Było oczywiste, że czuł się bardzo niekomfortowo, a jego przyjaciele, widząc ten obrazek, tylko się śmiali. Potem chłopak na moich zajęciach zachowywał się idealnie. © iaintentdead / Reddit
  • Moi rodzice mają działkę. Każdy sezon ogrodniczy zaczynał się tak samo: moja mama rywalizowała z sąsiadką o to, która ma lepszy ogródek warzywny, ładniejsze pomidory, kto wyhodował więcej cukinii. Prawdę mówiąc, to sąsiadka zaczęła to wszystko swoimi złośliwymi komentarzami w stylu „A zobacz moje...” Ale moja mama nie lubi przegrywać, więc są siebie warte. Obie ciężko pracowały w swoich ogrodach. W tym roku mamę bolały plecy i miała dość tej rywalizacji. Poszła zapytać tatę o radę, a teraz sąsiadka jest o nią szczerze zazdrosna. A wszystko dlatego, że teraz mamy tylko drzewka owocowe, jagody, kwiaty, trochę warzyw czysto dla zabawy, a główną powierzchnię zajmuje trawnik, leżaki i parasol. Mama wyleguje się na słońcu, opala, popija soczek, a tata wreszcie może w spokoju łowić ryby. A sąsiadka, która haruje w ogrodzie warzywnym, patrzy na to wszystko z zazdrością w oczach.
  • Miałam sąsiada, który słuchał muzyki rap. Słuchał jej głośno, a ściana między naszymi mieszkaniami była naprawdę cienka. Wieczorami musiałam tego słuchać razem z nim. Prosiłam go, żeby ściszył, ale powiedział, że nie narusza ciszy nocnej, a jak mi się nie podoba, to mogę sobie zatkać uszy. Wkurzyło mnie to. Wiedziałam, że rano śpi, więc wstawałam o szóstej i włączałam moje ulubione opery: Traviatę, Carmen, Wesele Figara, Aidę i Rigoletto. Słuchałam sobie klasyków i poszerzałam horyzonty mojego sąsiada. Miesiąc później przyszedł do mnie i zasugerował, abyśmy zawarli pokój i traktowali się z szacunkiem, ponieważ był już strasznie zmęczony tym „wyciem”. A na koniec powiedział: „Podoba mi się jeden utwór, niech mi pani powie, co to”. I zanucił Habanerę. Padłam.
  • Pracowałem w firmie, w której regularnie odbywały się obowiązkowe szkolenia. Zazwyczaj mówiono nam o tym z wyprzedzeniem. Byliśmy podzieleni na 5-osobowe grupy, które jechały jednym samochodem: my mieliśmy więcej zabawy, a firma oszczędzała pieniądze (koszty benzyny były opłacane). Ale czas mijał, kierownictwo się zmieniło.... Pewnego piątku powiedziano nam, że w sobotę będzie kolejne szkolenie i nikt nie przejmował się naszymi planami. Zdecydowaliśmy więc, że skoro tak, to każdy pojedzie swoim samochodem. Skończyło się na 45 samochodach, zabrakło nawet miejsc parkingowych. W poniedziałek kierownictwo było wściekłe z powodu kosztów benzyny. Jednocześnie szefowie dowiedzieli się, jak drogie mogą być obowiązkowe szkolenia ogłaszane w ostatniej chwili. © MagicManicPanic / Reddit
  • Kiedy byłam studentką, robiłam zakupy w niedrogim sklepie w pobliżu mojego akademika. Sprzedawcy byli tam bardzo nieuprzejmi bez żadnego powodu. Kiedyś kupiłam jednego ogórka i cebulę, były już w torebkach. Przykleiłam metkę z ceną ogórka do torby z cebulą. Pani przy kasie zaczęła się wściekać i krzyczeć, że trzeba nakleić metkę z ceną na ogórka, oderwała ją od worka z cebulą (worek był rozerwany), próbowała nakleić na ogórka i dopiero wtedy wbiła go na kasę. Wszystko to przy przewracaniu oczami i biadoleniu, jacy to wszyscy są głupi. Zabrałam zakupy do domu, wróciłam do sklepu, wzięłam pełny koszyk ogórków i na każdym przykleiłam metkę z ceną. Poszłam do tej samej kasy. Po tym, jak kasjerka wszystko skasowała, pochyliłam się do niej i powiedziałam: „Och, zapomniałam pieniędzy z domu”. Kasjerka, zamiast skończyć zmianę, musiała anulować wszystkie zakupy. Zemsta nigdy nie była tak słodka.
  • Naprzeciwko wprowadzili się nowi sąsiedzi. Widzę, jak biorą swojego yorka, przechodzą przez ulicę i prowadzą go na nasze podwórko, aby pies mógł załatwić swoje potrzeby. Specjalnie wybierają moment, kiedy nie ma nas na zewnątrz. To znaczy, że zdają sobie sprawę, że źle się zachowują. Cóż, dzisiaj postanowiłam się na nich odegrać. Zabrałam mojego husky, żeby załatwił swoje sprawy na ich podwórku. No co, oni mogą to robić, a ja nie? Sąsiedzi wyszli, przywitałam się, jak gdyby nigdy nic, i kontynuowałam spacer po ich podwórku. Cóż, jeśli nie chcesz być tak traktowany, zachowuj się przyzwoicie. © AgirlnamedLilly / Reddit
  • Teściowa przyjechała w odwiedziny. Biegała jak szalona, sprawdzając, co się da: dywany czyste, kuchnia i łazienka lśniły. Nigdzie nie było kurzu. Wtedy ją oświeciło: przejechała ręką po górnej krawędzi drzwi — kurz!
    — Co za koszmar! Czy ty w ogóle nie sprzątasz? Jak to w ogóle nazwać?!
    A ja, bardzo spokojnie:
    — Zna mama takie przysłowie: „Świnia wszędzie znajdzie błoto”?
    Och, jak ona wrzeszczała!
  • Po tym, jak urodziły nam się dzieci, mój były mąż zdecydował, że wszystkie obowiązki domowe należą do mnie, ponieważ jestem kobietą. Potem zaczął mi zarzucać, że moja praca jest bezużyteczna, mimo że pracowałam jako lekarz i przynosiłam rodzinie 40% dochodu. Potem dokopał, że po porodzie przytyłam (ale nie chciał posiedzieć z dziećmi, żebym mogła pójść na siłownię, to było poniżej jego godności). Upierał się, że jestem na niego skazana, bo nikt inny nawet na mnie nie spojrzy. Rozwiedliśmy się. Alimentów nie chciał płacić, domem też się nie chciał podzielić, ale po wyroku sądu musiał. Stopniowo schudłam, zaczęłam więcej zarabiać, stać mnie było na fajny samochód, zaczęłam chodzić na randki. W każdym razie, teraz spotykam się z przystojnym mężczyzną 15 lat młodszym, jesteśmy razem od 2 lat. Wyglądam i żyję świetnie, a mój były jest starym dziadem. Czuję się wspaniale sama ze sobą. © Independent-Let-7688 / Reddit

Czytanie historii o tym, jak można utemperować bezczelnych ludzi, jest niezwykle satysfakcjonujące. Zobaczcie kolejny artykuł o podobnej tematyce.

Komentarze

Otrzymuj powiadomienia
Masz szczęście! Ten wątek jest pusty,
co oznacza, że masz prawo do pierwszego komentarza.
Śmiało!

Powiązane artykuły